Artykuły

„Amori” Włocha Pampiglione

Nie wiadomo, kto tę sztukę napisał, ani jaki właściwie ma ona tytuł. La Venexiana to po prostu „komedia wenecka”. Wiemy, że powstała grubo ponad 400 lat temu, a do Polski przywiózł ją Giovanni Pampiglione — Włoch zakochany w naszym kraju i naszym teatrze. To na jego prośbą, 18 lat temu przełożył La Venexianą Jan Adamski. Od Teatru im. J. Kochanowskiego w Opolu (to była również europejska prapremiera) rozpoczął się w 1976 r. polski żywot tego utworu. Wystawianego kilkakrotnie grany był przeważnie w kameralnych wnętrzach (do których idealnie pasuje) i nosił tytuł Wenecjanka. Była ona już nawet w Krakowie, drugiej połowie lat 80. Wyreżyserował ją Tomasz Zygadło w Teatrze „Maszkaron”.

Nie wiem dlaczego Pampiglione, „amicus Poloniae” przypomniał sobie La Venexianą akurat w sezonie, który dla niego jest okresem świętowania 25-letnich związków z naszym teatrem. Nie wiem dlaczego zmienił jej tytuł na Amori…? Może poznawszy nas dokładnie chce nam pokazać swoich rodaków, którzy w tragediach umieją szukać optymizmu? Gdy w wyniszczonym wojną kraju Anonim pisał La Venexianą, Kochanowski w będącej u szczytu potęgi Polsce stworzył Odprawę posłów greckich. Oni mieli w głowie amory, a my dramat polityczny… La Venexiana wg Pampiglione jest b. ważna dla europejskiej i włoskiej kultury, umieszcza on ją w nurcie prowadzącym bezpośrednio od Boccaccia do Passoliniego. Bo jest w tym utworze wnikliwa analiza psychologiczna, opis i zgoda na człowieka — takiego, jakim jest…

Pampiglione znalazł nie tylko inny tytuł, ale i miejsce dla swego przedstawienia. Amori w Teatrze im. J. Słowackiego oglądamy na dużej scenie, a właściwie — akcja sztuki rozgrywa się po prostu w teatrze, wśród publiczności siedzącej zarówno na scenie, jak i na widowni. Na 1,5 godziny Teatr Słowackiego staje się XVI-wieczną Wenecją, dzięki czarom i wspaniałej scenografii Kazimierza Wiśniaka. Nawet widzowie są częścią dekoracji, w której zawiera sią wszystko — współczesność i wspomnienie renesansu. Z bliska przyglądają się ludzkim namiętnościom i zabawnym perypetiom zrodzonym z potrzeby kochania. Zaskakuje ich nagle finał, urwana akcja, którą sami sobie muszą jakoś wytłumaczyć…

Kto spodziewał się morału, lub nudnej, XVI-wiecznej ramoty — wyjdzie zadziwiony… Bo chociaż zaczarowaną machiną czasu przewieziono go cztery wieki wstecz, to w starej Wenecji spotkał bardzo współczesne, prawdziwe i dobrze zagrane postacie. Z szóstki aktorów warto wymienić chociażby dwa nazwiska — dawno nie widzianego Czesława Wojtałę w roli pełnego humoru i mądrości gondoliera i Dorota Godzić, która stworzyła tu chyba najlepszą rolą od czasu swego ubiegłorocznego debiutu.

Amori Włocha Pampiglione znacznie ożywiają jubileuszowy sezon Teatru im. J. Słowackiego. I bardzo dobrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji