Artykuły

Dramat o Lechu

Na pierwszą scenę mam już pomysł: grupa ludzi naradza się, jak zdusić strajk - mówi Paweł Demirski, gdański dramatopisarz, który pisze właśnie sztukę o Lechu Wałęsie.

Marek Wąs, Marek Sterlingow: Piszesz to na rocz­nicę Sierpnia?

Paweł Demirski: Nie. O tym projekcie myślę od dwóch lat, ale dotąd uważałem, że nie jestem jeszcze gotów do na­pisania takiego tekstu. Kilka miesięcy temu zachorowałem i w łóżku zacząłem czytać książki o Sierpniu, przeczyta­łem "Drogę nadziei" Wałęsy. I odkryłem tamten czas, o któ­rym dotąd miałem nikłe pojęcie. Tam się działy niesamo­wite, wzruszające rzeczy. Gdy Wałęsa podczas strajku roz­mawia z władzą - bez strachu, wykorzystując tę swoją na­turalną retorykę, i rodzi się z tego jakaś niezwykła nadzie­ja dla tylu ludzi...

Co 26-latek może o tamtych czasach opowiedzieć wi­dzom w teatrze?

Przecież ja obserwuję, co się dziś dzieje wokół mnie, i rodzi się naturalne pytanie: co takiego się stało, że sami sobie ukradliśmy tamtą "Solidarność"? Dlaczego po ćwierć wieku pozostały te same problemy społeczne? Ludzka bie­da, upodlenie, szarganie godności...

O czym ty mówisz? Mamy demokrację, otwarte gra­nice, wolną prasę...

Zgoda, doceniam to. Ale z punktu widzenia pojedyn­czego człowieka nie ma wielkiej różnicy, czy godność za­biera mu aparat totalitarnej władzy czy sklep Biedronka. Dla bezrobotnego z gdańskiego Dolnego Miasta, z dziel­nicy największej nędzy, demokracja i wolność to są puste słowa. Przekonałem się o tym, robiąc teatr z pensjonariu­szami schroniska dla bezdomnych.

Gdzie w tym wszystkim jest Lech Wałęsa?

- Po ostatnich lekturach nabrałem wielkiego szacunku dla tego człowieka. I zauważyłem, jak szybko zaczęliśmy trwo­nić to, co udało się wywalczyć strajkiem w stoczni. Już w 1980 r., w czasie podpisywania porozumień sierpnio­wych, zaczęły się pierwsze podziały. Intelektualiści, któ­rzy wykorzystali naturalny dar Wałęsy do targowania się z władzą, zaczęli okazywać mu pogardę. Dalej, natrafiłem na ciekawy dokument SB, z którego wynika, że po Sierpniu władza chciała zdemoralizować przywódców "Solidarno­ści". Mieli dostawać najlepsze lokale, samochody. Wałęsa z Kuroniem jeżdżą po kraju i tłumaczą: nie bierzcie tego. A po 1989 r. to zrobiło się samo. I do pewnego stopnia uległ temu nawet Wałęsa. To jest rodzaj zwycięstwa PRL-u. Je­go wpływ na nas wciąż jest silny, dlatego o PRL-u trzeba pisać, to jest ważny temat.

Kiedy skończysz sztukę?

W ciągu trzech miesięcy, teatr Wybrzeże chciałby ją wystawić jesienią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji