Artykuły

Wzruszenia i kankan

Giuseppe Verdi pisząc 145 lat temu Traviatę, przypuszczał, że nie zdobędzie ona uznania publiczności. Jednakże nieprzeparta chęć przeniesienia pomysłów muzycznych na papier nutowy była silniejsza od obaw. Faktycznie ówczesne, pruderyjne mieszczaństwo zgorszone pokazaniem na scenie dziejów miłości pięknej kurtyzany Violetty i syna hrabiego Germonta — Alfreda, wygwizdało prapremierę. Kompozytor przeżył gorycz porażki, ale w głębi serca czuł przyszły sukces dzieła.

Dziś Traviata należy do najpopularniejszych oper w repertuarach teatrów całego świata. W Gdańsku gości (z przerwami) od ponad 30 lat. Obecna inscenizacja jest trzecią na Wybrzeżu po wojnie. Przygotowana w koprodukcji z teatrem w Ingolstadt gdzie zresztą Opera Bałtycka wielokrotnie prezentowała swoje spektakle. Realizatorami są: Klaus Eisemnann — kierownictwo muzyczne przy współpracy Andrzeja Knapa, Gwenda Berndt — reżyseria, Ulrich Hustenbeck — scenografia, Janusz Łapot — przygotowanie chóru, Sławomir Gidel — układ tańca. Realia Traviaty zostały przeniesione o około 50 lat później niż zakładał Verdi. Stąd na scenie mamy np. kankana, zupełnie nie pasującego do muzyki. Reżyseria opracowana w najdrobniejszych szczegółach, przeprowadzana konsekwentnie, dała obraz bardzo przekonujący. Chórzyści otrzymali wiele zadań aktorskich, z których wywiązali się należycie. Ciekawie zakomponowana scena gry w karty wypadła wręcz porywająco.

I akt — w salonie Violetty nie pozostawia wątpliwości co do autoramentu pań tam przebywających. To służy podkreśleniu przeobrażenia Violetty, która zrywa z — powiedzmy delikatnie — rozrywkowym życiem, by dalsze spędzić wiernie u boku Alfreda. Szczęście nie trwa długo bo… ale ciąg dalszy poznają Państwo po obejrzeniu dzieła. Wątpliwości budzić może zmniejszony do 16 osób chór. W sukurs wszakże przychodzi Klaus Eisemnann za pulpitem dyrygenckim. Prowadził przedstawienie tak, by pomóc wokalistom. Ani przez chwilę ich nie zagłuszył warstwą orkiestrową. Tu chciałabym podkreślić miłą niespodziankę jaką sprawili instrumentaliści. Orkiestra grała porządnie, z polotem, w dobrych tempach, współtworząc dramaturgię spektaklu.

Podczas premierowego wieczoru w roli tytułowej wystąpiła Japonka — Yuka Mitsuoki. Śpiewała już w Gdańsku jako Musetta w Cyganerii Giacoma Pucciniego. Dysponuje wprawdzie niewielkim głosem, lecz potrafi go wykorzystać maksymalnie, co w połączeniu z biegłością techniczną, żarliwością w przekazywaniu treści oraz wyrazistym aktorstwem stworzyło wizerunek bohaterki wzruszający i autentyczny. Osobiście wolę Violetty z większymi sopranami, ale jeżeli artystka przekonała widzów — tym większy jej sukces. W postać Alfreda wcielił się Paweł Skałuba. Ładny głos i aparycja zapewniają mu uznanie publiczności. Doświadczenie sceniczne przyjdzie z czasem, a w tej chwili warto popracować nad pewnością osiągania wysokich dźwięków, tak ważnych w rolach tenorowych. Florian Skulski — baryton — jako jego sceniczny ojciec śpiewa partię hrabiego Germonta od ponad 30 lat. I tym razem zebrał burzę oklasków za brzmienie, muzykalność, za stonowaną, elegancką, czytelną interpretację.

Nowa Traviata na scenie Opery Bałtyckiej jest spektaklem wartkim, zajmującym uwagę odbiorcy. Szczerze polecam obejrzenie i wysłuchanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji