Artykuły

Rok dobrego teatru

"Transfer!" Jana Klaty w Teatrze Współczesnym - nie może być innej odpowiedzi na pytanie o teatralne wydarzenie mijającego roku na Dolnym Śląsku. Ale lista zjawisk, które zadowoliłyby miłośników teatru wcale się na tym nie kończy - pisze Tomasz Wysocki w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Przedstawienie Klaty [na zdjęciu] wywołało szum medialny na długo przed listopadową premierą. Temat spektaklu - losy Polaków i Niemców przesiedlonych po II wojnie - zaniepokoił gdyńską senator Prawa i Sprawiedliwości Dorotę Arciszewską-Mielewczyk oraz członków Powiernictwa Polskiego.

Jednak prawdziwe poruszenie i wzruszenie przyniosła premiera sztuki - Klata przygotował przedstawienie o szaleństwie historii i cenie, jaką za decyzje polityków przyszło zapłacić milionom przesiedleńców. Dziewięcioro z nich wystąpiło na scenie, a ich autentyczne relacje pokazały zupełnie nowe oblicze teatru. Politycy, uczcie się od artystów!

Scena Krystyny Meissner pokazała, że teatr może ciągle jeszcze mówić wyrazistym językiem o ważnych sprawach, odnosić się do historii, oceniać jej mechanizmy.

Nie minęło kilka tygodni i sytuacja się powtórzyła - wrocławski Współczesny znów przyciągnął uwagę nie tylko polskich teatromanów. Wszystko za sprawą premiery "Kartoteki" Tadeusza Różewicza w reżyserii Michała Zadary. Brawurowa inscenizacja wydanego w 1960 tekstu, nawiązująca do awangardowego teatru, okazała się zastrzykiem młodości i doskonałym prezentem dla pisarza-jubilata, świętującego w tym roku 85. urodziny.

Zadara ma wrócić do Wrocławia w maju. W Teatrze Muzycznym "Capitol" wystawi "Operetkę" Witolda Gombrowicza. Zderzenie klasyki i nowoczesnego spojrzenia na nią, zestawienie awangardy i tradycji zapowiedział Konrad Imiela, który w kwietniu zastąpił na stanowisku szefa Capitolu Wojciecha Kościelniaka. Jego pierwszym przedsięwzięciem była "Śmierdź w górach". Sam pomysł - groteskowy, psychodeliczny antymusical - był doskonały, ale jego realizacja wypadła słabiej. Mimo to Imiela zasłużył na pochwałę, bo w Capitolu dzieje się sporo i ciekawie. Ruszyła mała scena, na dużej prezentują się kolejni topowi goście i interesujący twórcy z muzycznego offu.

Ten rok do udanych zaliczy Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy. Najpierw przywiózł serię nagród z gdyńskiego Festiwalu Szekspirowskiego za "Otella. Przedstawienie pokazał później w Stanach Zjednoczonych. Do Legnicy wrócił ze stołecznych wojaży artystycznych Przemysław Wojcieszek. Przygotował kameralne, naładowane emocjami i poruszające przedstawienie - "Osobisty Jezus", z Przemysławem Bluszczem w roli głównej.

Za to zupełnie zmarnowany został 60. sezon Teatru Polskiego we Wrocławiu. Prawie sześć miesięcy trwały nieudolne poszukiwania następcy dyrektora Bogdana Toszy. W karuzeli nazwisk nowych szefów wymieniano reżyserów: Pawła Miśkiewicza, Annę Augustynowicz, Piotra Cieplaka, krytyka Jacka Sieradzkiego oraz aktorów: Andrzeja Seweryna i Wojciecha Pszoniaka. Ten ostatni dostał nawet oficjalną propozycję pokierowania największym teatrem na Dolnym Śląsku, jednak po kilku tygodniach namysłu nie podjął wyzwania. Ostatecznie w czerwcu marszałek województwa powierzył stanowisko Krzysztofowi Mieszkowskiemu, redaktorowi naczelnemu "Notatnika Teatralnego". Wtedy na solidne przygotowanie repertuaru na kolejny sezon było już dawno za późno.

Mieszkowski zaczął dyrektorowanie z impetem, zatrudnił grupę młodych reżyserów i dramaturgów, zaangażował sztab współpracowników i ekipę od promocji. Zapowiadał stworzenie teatru prowokacyjnego, idącemu wbrew mieszczańskim oczekiwaniom. Jednak dwie pierwsze premiery: "Terrordrom Breslau" w reżyserii Wiktora Rubina oraz "One", zrealizowane przez Monikę Pęcikiewicz, wypadły słabo i z pewnością nie zostaną zaliczone do wydarzeń artystycznych.

Na zauważalne zmiany w sposobie funkcjonowania teatru pod rządami Krzysztofa Mieszkowskiego trzeba poczekać jeszcze co najmniej rok. Tymczasem szef Polskiego zostawił sobie asekurancko fotel redaktora naczelnego "Notatnika Teatralnego", jakby sam nie wierzył w powodzenie swojej misji przy ul. Zapolskiej.

Lista wydarzeń godnych doceniania jest jeszcze długa: kolejna, świetna edycja Brave Festival, organizowana przez Grzegorza Brala i jego teatr Pieśń Kozła, arcyciekawe książki: "Teatr bez majtek" prof. Józefa Kelery oraz "Mój Grotowski" z tekstami znanego wrocławskiego krytyka i dziennikarza Tadeusza Burzyńskiego.

W 2006 roku było co oglądać w teatrach na Dolnym Śląsku. Przyszły rok także zapowiada się ciekawie. Na pewno kawał światowego teatru przyniesie kolejna edycja Festiwalu Dialog-Wrocław. Dyrektor Mieszkowski zapowiada premiery Mai Kleczewskiej i Przemysława Wojcieszka - autorów wyznaczających nowe drogi dla polskiego teatru.

Rozchwytywany przez dyrektorów scen Wojcieszek zamierza pracować także w Wałbrzychu, a znając pomysły Jacka Głomba - do Legnicy też na pewno warto będzie jeździć. Czyli mimo wszystko było dobrze, a może być jeszcze lepiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji