Artykuły

Katowice spotykają Belfast na Weselu

Mam przed sobą dwudziestu polskich aktorów o bardzo zróżnicowanym wyglądzie i staram się wprowadzić ich w atmosferę Belfastu około roku 1977. Opowiadam im o moim wujku. Był nauczycielem. Pewnego dnia jadł w pokoju nauczycielskim śniadanie, które w głębokich latach siedemdziesiątych składało się najprawdopodobniej z papierosa i dwóch kanapek czerstwego chleba ze sztruksem. Nagle do pokoju nauczycielskiego wpada trzech facetów. Narzucają wujkowi na głowę worek i wrzucają do samochodu. Cóż, bojówkarzy trudno posądzać o specjalną uprzejmość. Dalszy ciąg wyglądał tak, że przystawili mu pistolet do głowy i zabrali się do przesłuchania. Coś w rodzaju teleturnieju Who Wants To Be Millionaire? z tą może różnicą, że bez telefonu do przyjaciela i bez możliwości zwrócenia się o pomoc do publiczności. Jakakolwiek próba skorzystania z tych opcji byłaby dla gospodarzy zachętą do zrobienia użytku ze wspomnianego wyżej pistoletu.

„Teleturniej" ciągnął się niemiłosiernie. Najwidoczniej wujek odpowiadał prawidłowo, bo prześladowcy zostawili go w spokoju. Po upływie godziny mógł ściągnąć z głowy worek i wyjść z domu, do którego go zaciągnięto. Nie da się tego racjonalnie wytłumaczyć, ale tak było: poszedł prosto do swojej szkoły. Zaoewne wyglądał jak człowiek, który połknął własną suszarkę do włosów, bo to właśnie jego zaczepiła  ekipa telewizyjne BBC.

„Bardzo przepraszamy, ale znał pan może nauczyciela, którego wczoraj stąd porwano?"

Belfast zna setki takich opowieści. Jest to miasto, w którym twój akcent, a także sposób wymowy pewnych samogłosek może zadecydować  o tym, czy najbliższe sześć miesięcy spędzisz w śpiączce czy może dostaniesz dobrą pracę. Mój pradziadek, Patrick McFadden, pracował w stoczni Harland and Wolff, tej samej, w której powstał Titanic. Były to lata II wojny światowej i można by sądzić, że w obliczu zagrożenia inne różnice przestaną być istotne, a jednak pradziadek zmuszony był funkcjonować jako Anthony McFadden. Był co prawda katolikiem, ale w kombinacji z protestanckim imieniem Anthony całość stawała sięmożliwa do przyjęcia. Patrick? Co może być bardziej katolickie od Patricka? Chyba tylko tatuaż papieża na czole i odśpiewanie wszystkich piosenek U2. Nawet po przyjęciu do pracy mój pradziadek musiał uważać, aby nie zdradzić się nieodpowiednią wymową pewnych głosek. Bo, widzicie, na Północy wszyscy mówią tak samo, ale niektórzy jednak bardziej „tak samo" od innych.

Na tym polega pierwsza część mojej pracy: pomoc dla Teatru Śląskiego w Katowicach w umieszczeniu  wydarzeń w Północnej Irlandii w kontekście ich inscenizacji Wesela, które będzie się rozgrywało w Belfaście w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Pomysł jest nowatorski. Oznacza również. że aktorzy mają wypowiadać swoje kwestie z północnoirlandzkim akcentem. I na tym polega druga część mojej pracy: nauczyć ich akcentu, rymu i rytmu, a także owej czarującej północnoirlandzkiej maniery, która każe każde słowo kończyć tak, jakby było najuprzejmiejszą z uprzejmych próśb. Początki były cokolwiek niepokojące. Wyobraźcie sobie pomieszczenie, w którym dwudziestu polskich aktorów wypowiada? swoje? kwestie? właśnie? tak? Przez pewnie czas miałem wrażenie, że znalazłem sięw sanatorium dla nieletnich wąchaczy kleju. Jak im to wytłumaczyć? Powiedzieć, że mają deklamować jak mała dzewczynka, która jest permanentnie i niezwykle zdziwiona? Nie jest to wcale takie łatwe dla kogoś, kto pochodzi z Rudy Śląskiej, waży około 150 kg i ma właśnie oznajmić komu innemu, że z największą przyjemnością pragnąłby go zadźgać. 

Ale po jakimś czasie złapali, o co chodziL Katolicy akcentują samogłoski odrobinę mocniej niż protestanci. Aktorzy nauczyli się mówić po polsku z akcentem z Belfastu. Dzięki temu mogąsię teraz zająć poważniejszymi sprawami. Mogą zająć się samą grą, przyswajaniem swoich kwestii, a także utrzyywaniem pionu, gdy balansuje się na nosie trzy beczki Guinnessa.

A ja powoli, ale skutecznie realizuję swój plan: rozpowszechniam irlandzkiego wirusa. Nikt nie jest na niego odporny. Zate przyjdźcie na przedstawienie. Pozwólcie się zainfekować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji