Artykuły

Scena problemów moralnych

Bardzo często mam wrażenie, jakby nasz teatr, literatura i film żyły na Księżycu. Jest w nich prawie wszystko. Wyrafinowane tony awangardowe, najsubtelniejsze poetyki. Brak tylko jednego — obrazu naszej rzeczywistości. Dlatego m. in. z takim zainteresowaniem spotkała się sztuka Aleksandra Gelmana Protokół pewnego zebrania — przeróbka scenariusza filmu Premia.

Tylko czy aby na pewno nie mamy sztuk silnie związanych z konkretną rzeczywistością, czy też czołówka naszych teatrów nie chce ich grać?

Teatr Ochoty wystawił bynajmniej nie nową sztukę Jana Pawła Gawlika pt. Egzamin. Napisana przed kilkunastu chyba laty, ale jakże aktualna i obecnie. Podczas przedstawienia ciągle przypominał mi się o ileż późniejszy Protokół pewnego zebrania. Podobny typ dramaturgii — konkretność opisywanej rzeczywistości, śmiałość w obnażaniu nie najpiękniejszych jej mechanizmów, pasja moralna uwidaczniająca się w przeciwstawianiu postaw ludzkich. Gelmanem zachwycamy się wszyscy, podczas gdy twórczość dramaturgiczna Gawlika jest traktowana jakoś tak boczkiem, milczkiem, a raczej półgębkiem. Sami nie wiemy, co posiadamy. Albo staramy się nie wiedzieć.

Gawlik jako dramaturg nie jest nowatorem, ale jest moralistą. Cecha to we współczesnej sztuce dość rzadka, a jednocześnie coraz bardziej potrzebna. Rośnie bowiem, wśród niepokojów dzisiejszych czasów, społeczne pytanie: jak żyć?

W Egzaminie konflikt jest wyrazisty i mocny. Nauczycielka nie chce dopuścić do matury nieuka — córki sekretarza partii w małym miasteczku. Na dyrektora oraz miejscowe i pozamiejscowe władze oświatowe pada blady strach. Usiłują zmusić nauczycielkę do zmiany decyzji. Wreszcie na scenie pojawia się sam sekretarz (Jan Machulski). Okazuje się, że to, iż od niego zależy tak wiele, odcina go od prawdziwych informacji nawet o własnym dziecku. Ubiegający się o inwestycje dla szkoły dyrektor zapewniał go wiele razy przy różnych okazjach, że wszystko jest w porządku. Sekretarz pełen uznania dla postawy młodej nauczycielki. Spotyka wreszcie kogoś godnego zaufania, na kogo informacjach będzie się mógł oprzeć. Lecz nauczycielka ma dość ciągłych nacisków. Postanawia wyjechać. Grono pedagogiczne jest wahliwe, kilkakrotnie zmienia zdanie — ot, prawdziwi, zwyczajni ludzie.

Taki jest z grubsza zarys konfliktu obnażającego przeciwstawne postawy moralne. Trafnie wydobył je reżyser Jan Machulski, który także interesująco ukazał postać sekretarza. Znakomicie odtworzyła nonkonformizm i wrażliwość moralną głównej bohaterki Halina Chrobak. Z kolei Tadeusz Bogucki — dyrektor, Andrzej Siedlecki — naczelnik oraz Aleksander Jasiński — inspektor stworzyli charakterystyczne portrety małomiasteczkowych notabli, sprytnie przykrywających własne cwaniactwo, tchórzostwo, bezwzględność wobec podwładnych godnością piastowanego urzędu.

Jedną z osobliwości Teatru Ochoty jest dyskusja po każdym przedstawieniu. Ta, którą miałem możność słyszeć, wykazała niezbicie, jak ważna jest obecnie sprawa zachowania godności własnej, uczciwego i bezkompromisowego pełnienia obowiązków i jak często młodzi pracownicy, uczeni przykładem starszych, zaczynają swoją karierę od konformizmu.

Po kilku dniach przeczytałem numer „Słowa Powszechnego”, który jeszcze raz mi ukazał ważność problematyki poruszonej przez Gawlika, a także jak bardzo metaforyczna jest ta małomiasteczkowa szkoła w jego sztuce. Otóż w numerze tym Bohdan Dydenko zajął się sprawą osoby, która nie otrzymała przyrzeczonej pracy w PWSM we Wrocławiu, ponieważ ośmieliła się w recenzji skrytykować operę napisaną przez jednego z dziekanów tejże uczelni. Rzeczywistość niby kilka szczebli wyżej, a sobiepaństwo i bezwzględność te same. Polecam zresztą tę konkretną sprawę, jakby żywcem wyjętą z Egzaminu Gawlika, Ministerstwu Kultury i Sztuki.

Sztuka Gawlika nie jest jedynym przykładem podejmowania problematyki moralnej przez Teatr Ochoty. Można powiedzieć, że teatr ten układa repertuar przede wszystkim z myślą o budzeniu wrażliwości moralnej wśród widzów. Stawia im pytania zmuszające do zastanowienia nie tylko nad rzeczywistością sceniczną, ale i nad własnym życiem. Rezultaty tego widać w poprzedstawieniowych dyskusjach. Jest to tym ważniejsza cecha, że Teatr Ochoty pracuje w dużej mierze wśród młodzieży i z młodzieżą — współuczestnictwo w tworzeniu widowisk, wspólne obozy teatralne. A wiadomo, moralistyka pada ze sceny ze zwielokrotnioną siłą.

KRZYSZTOF GŁOGOWSKI

P.S. W Nowym Roku nie można zapomnieć o życzeniach. Życzę więc sobie i Czytelnikom, aby życie kulturalne kraju i Warszawy było przez kogoś naprawdę koordynowane. Aby w stolicy Wydział Kultury nie spał snem głębokim. Że tak jest, może świadczyć choćby zalew sztuk i wizyt teatrów z niemieckiego obszaru językowego, jaki mieliśmy tej jesieni. Nie mam nic przeciwko sztukom i teatrom z niemieckiego obszaru językowego. Każdy jednak gwałtowny przypływ powoduje później równie gwałtowny odpływ. I tak jesienna obfitość może spowodować, że przez parę następnych lat nie spotkamy się z teatraliami z niemieckiego obszaru językowego, bo ktoś tam pulę wyczerpie. Poza tym zachowanie umiaru raczej pomaga w kulturze niż przeszkadza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji