Artykuły

Szekspir w Łazienkach

Jan Machulski to już spec od przedstawień plenerowych, wszak od dawna prezentował co roku dramaty Szekspira w pięknym renesansowym Zamościu. Przyszła wreszcie kolej na Warszawę, a Teatr na Wyspie to przecież miejsce, które kusi, by zagrać właśnie tu Sen nocy letniej.

Przedstawienie plenerowe rządzi się odrębnymi prawami, stawia przed wykonawcami i realizatorami specyficzne trudności, choć takie dzięki dużej atrakcyjności można mu też wybaczyć niejedno. Oczywiście na plan pierwszy wysuwa się naturalna sceneria i bezwzględna konieczność wykorzystania wszelkich otworzonych dzięki temu warunków.

Cieszyła więc widzów reżyserska inwencja państwa Machulskich, którzy dostrzegli przeogromne możliwości inscenizacyjne, jakich dostarczają królewskie Łazienki. Toteż Tezeusz i Hipolita przypłynęli do pałacu strojną w kwiaty łodzią, Puk pojawił się na szczycie ogromnego drzewa, na którym także nieco później można było ujrzeć Oberona, w pewnym momencie „zagrał” nawet kamienny lew, tryskając z paszczy wodą. Wśród soczystej, podświetlonej zieleni snuły się zwiewne elfy z orszaku Tytanii i Oberona, w które wcieliły się dzieci z Ogniska Teatralnego przy Teatrze Ochoty, a także członkowie Sekcji Akrobatyki Sportowej przy KS „Targówek".

Od strony widowiskowej było to przedstawienie niezwykłe atrakcyjne pełne dynamizmu, zwiewności i wdzięku, a także dzięki wyrazistym kolorystycznie kostiumom — barwne.

To wszystko jednak tworzy tylko zewnętrzną, aczkolwiek bardzo efektowną warstwę przedstawienia. O pełni sukcesu decydują mimo wszystko aktorzy. Jan Machulski zaangażował do swego przedstawienia głównie aktorską młodzież, tych, którzy zaczynają zawodowy start i trzeba przyznać, że dokonał Wcale dobrego wyboru. Odtwórcy Szekspirowskiego Snu nocy letniej wykazali się dużym poczuciem humoru, przyzwoicie opanowanym warsztatem i umiejętnością budowania postaci.

Ze swego zadania nad podziw dobrze wywiązali się grający czwórkę zakochanych — Hermię i Lizandra oraz Helenę i Demetriusza Małgorzata Bogdańska-Kaczmarska i Wojciech Asiński oraz Katarzyna Terlecka i Artur Kaczmarski. Potraktowali oni swych bohaterów z temperamentem i sympatią, co nie przeszkodziło ukazać także śmieszności ich zachowania. Dzięki temu perypetie dwóch par kochanków stawały się tyleż zabawne co i budzące współczucie.

Brawurowo zagrali role ateńskich rzemieślników: Marek Bielecki, Jakub Szyliński, Cezary Pazura, Andrzej Niemirski, Krzysztof Ibisz i Grzegorz Emanuel jako Pigwa, Spój, Spodek, Duda, Ryjek i Zdechlak.

Sceny przygotowywania przez nich przedstawienia o Pyranie i Tyzbe budziły na widowni gromki śmiech, a Cezary Pazura — Spodek — Pyram i Andrzej Niemirski — Duda — Tyzbe nagradzani byli zasłużonymi brawami za niezwykle dowcipne i w najdrobniejszych szczegółach starannie opracowanie postaci.

Te role tylko pozornie nie nastręczają większych trudności, tak naprawdę bowiem łatwo ja przeszarżować i popaść w efekciarstwo. Reżyserom i aktorom udało się uniknąć tanich komediowych efektów, zaproponowali widzom pełną wdzięku i dobrego smaku zabawę. Szkoda może tylko, że zbyt demonicznie, a za mało niefrasobliwie pokazany został Puk (Tomasz Kępiński). Wspaniałą parę władców elfów — stworzyli Piotr Siejka (Oberon) i Sławomira Łozińska (Tytania). Zaś przykład pióra Gałczyńskiego brzmiał wyśmienicie i skrzył się humorem. Autorką udanej scenografii była Iwona Wesoły, Świetną oprawę muzyczną stworzył Jacek Szczygieł zaś znakomity, specjalista Stanisław Zięba z Teatru Wielkiego zajął się tak ważną w tym spektaklu reżyseria światła.

Trzeba również wspomnieć, że dzięki Zbigniewowi Bobowskiemu — reżyserowi dźwięku — aktorzy byli doskonale słyszani, odpowiednie nagłośnienie nie zniekształcało głosów aktorów, a dźwięk utrzymywał się na tym samym poziomie. Techniczne przygotowanie tego spektaklu jest w tym przypadku nie mniej ważne od reżyserii i aktorstwa, gdyż dopiero zgranie wszystkich elementów decyduje o poziomie i jakości przedstawienia zwłaszcza w plenerze. To, co zaprezentował Teatr Ochoty w Teatrze na Wyspie warte jest pochwała dla widzów, którym udało się zdobyć bilety, ten Sen nocy letniej bez wątpienia będzie czymś niezapomnianym.

Dyrektor Machulski ciesząc się z powodzenia Snu obiecuje na przyszłe lato kolejny spektakl w Łazienkach, który grany byłby więcej niż przez cztery wieczory. Poczekamy, sprawdzimy.

A zakończenie jeszcze jedna pochwała, tym razem nie dotycząca spraw artystycznych, lecz organizacyjnych, które widzowie zawdzięczali już gospodarzom miasta. Po zakończeniu spektaklu przed Łazienkami czekały specjalne autobusy MZK, które miłośników teatru rozwoziły w różne strony miasta. I był to dodatkowy sympatyczny akcent, który sprawiał, że pogodny nastrój letniego wieczoru nie rozpraszał się za bramą łazienkowskiego parku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji