Artykuły

Zabawa na całego

Alicja w Krainie Czarów Lewisa Carrola znana polskim czytelnikom z przekładu Marii Morawskiej podjudziła Andrzeja Strzeleckiego do adaptacji scenicznej tej fantazyjnej bajędy, opatrzenia tekstami piosenek i wyreżyserowania w Teatrze Rozmaitości. Inscenizator powierzył muzykę do swoich piosenek Wojciechowi Głuchowi, choreografię Tadeuszowi Wiśniewskiemu, kostiumy Ewie Czarnieckiej, dekoracjami zajął sam w porozumieniu z choreografem. Toteż nie walor malarski scenografii ma znaczenie w tym widowisku, lecz służebność dla przedstawienia, przy czym pomysłowość sprowadza się do tego, żeby elementy scenograficzne miały co chwila przedstawiać co innego w miarę szybkich zmian scenerii. Apelowano więc do wyobraźni widza, by w bujaku z ogródka dla dzieci uznał raz auto, to znów łódkę, to skorupę żółwia, to znów ławkę, w czym zresztą dzięki wyrazistej grze artystów widzowie łatwo i szybko mogli się „połapać”.

Przedstawienia ma w sobie coś z czystej zabawy i coś z ćwiczenia szkolnego gry aktorskiej. Większość z obsady ma po parę ról, bo 25 postaci scenicznych zostało „załatwionych” przez 16 artystów. Zresztą ta siódemka, której powierzono zagranie tylko jednej osoby, także nie ma okazji do próżnowania, bo albo są to role najbardziej eksponowane, jak sama Alicja, grana przez Barbarę Winiarską, Biały Królik, grany przez Jerzego Turka i Księżna, grana praca Grażynę Leśniak, albo są wykorzystywani w tle scen zbiorowych.

Sugestywnością przeistoczeń szczególnie popisali się Izabella Olejnik jako wdzięczna i całkiem ponętna Myszka i bynajmniej nie przykre, choć niesforne Prosię, oraz Jerzy Bończak, który znakomicie wniknął w psychofizyczne uwarunkowania Lokaja Żaby i Fałszywego Żółwia. Witold Dębicki miał większe pole do popisu jako Zwariowany Kapelusznik niż Lis Pat, zaś Jan Lamia jako Gąsienica akt jako Gryf. Grzeczność dla pań skłania do wymienienia jeszcze Merli Winiarskiej w rolach Papugi i Kucharki, Krystyny Tkacz jako o szczególnie mocnym głosie Kaczki i Królowej, oraz Agaty Rzeszewskiej jako skromnej Biedronki. Pominięci w tym sprawozdaniu panowie niech przyjmą zapewnienie, że lakoniczność recenzji nie zaś niedocenienie ich gry zmusza do powinszowania im gromadnie.

Bo widowisko jest przede wszystkim zespołowe, choć można by temat potraktować także jako oddzielne studia psychologiczne i „parapsycholgiczne”. Dominuje widowiskowość i to nie w sensie malarskim, lecz ruchu i tempa. Ten ciągły ruch i taneczne tempo najbardziej wciągają widza, który raniej wnika w podteksty tudzież interpretacje, a przede wszystkim bawi się na całego na tej w dobrym znaczeniu błazenadzie, graniczącej z rewią i cyrkiem. Na głos można się pośmiać z przedstawień, bić brawa niefrasobliwym i nie zanadto skomplikowanym zagrywkom. Widowisko uwodzi nieobowiązującą lekkością. Dopiero po powrocie do domu i nazajutrz przychodzą na myśl różne zestawienia tego zwierzyńca ze snu dzieweczki z naszym ludzkim codziennym otoczeniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji