Artykuły

Gdzie Rzym, gdzie Krym, a gdzie Norymberga

"Norymberga" w reż. Waldemara Krzystka w Teatrze Telewizji. Pisze Jarosław Zalesiński w Dzienniku Bałtyckim.

"Norymberga" Wojciecha Tomczyka, sztuka o komunistycznym kłamstwie.

Zapowiadany w głównym wydaniu Wiadomości poniedziałkowy spektakl Teatru Telewizji rzeczywiście okazał się wydarzeniem nie tylko artystycznym.

Można by oczywiście - i trzeba! - zatrzymać się nad urodą zdjęć i nad sztuką aktorską całej trójki wykonawców. Całej trójki, bo nie tylko Dominika Ostałowska i Janusz Gajos, ale także grająca końcowy epizod Halina Łabonarska stworzyli w "Norymberdze" wzorcowy tercet. Przyznam nawet, że jedyną postacią, jaką miałem ochotę po wszystkim udusić, była grana przez Łabonarską pani pułkownikowa, z obowiązkowym tapirem na głowie, w kostiumie jak z Burdy, osóbka tak perfekcyjnie załgana, że żadna prawda nie może się do niej przebić.

Większa część widowiska to jednak pasjonujący dialog Ostałowskiej i Gajosa. Ona -młoda dziennikarka, która od emerytowanego oficera wojskowego kontrwywiadu chce wyciągnąć informacje o pułkowniku Kuklińskim. On - doświadczony ubek, który spotkanie postanawia wykorzystać do własnego celu. Niby to chce, by jego rozmówczyni złożyła na niego doniesienie do prokuratury, żąda dla siebie procesu jak w Norymberdze. W rzeczywistości, co sugeruje niejasne zakończenie, cała ta gra w dekonspirację, nad którą w każdym momencie panował, służyła mu do tego, by wymknąć się sprawiedliwości.

Wojciechowi Tomczykowi, autorowi sztuki, udało się w tym kameralnym, rozpisanym na dwa głosy widowisku, zmieścić streszczenie historii PRL-u i jej przedłużenia w III RP. Więcej nawet: Tomczyk mówi, co jest największym, choć ukrytym, problemem tej historii: jej zakłamanie, przedstawianie zła jako dobra. Temu hipnotycznemu kłamstwu ulegamy do dzisiaj. Pewnie dla wielu argumenty pułkownika Kołodzieja czyjego niezastąpionej w tym małżonki brzmiały całkiem przekonująco. A dochodzić prawdy nie ma już komu. Dziennikarka wyjeżdża na koniec na atrakcyjne stypendium do Stanów, załatwione dzięki znajomościom pana pułkownika...

Nierozplątanie polskiej historii ostatniego z górą półwiecza, jest - zdaniem autorów tego świetnego spektaklu - powodem jakiegoś niezdrowia, zaduchu, złego powietrza. Tak się do niego przyzwyczailiśmy, że nie czujemy już jego aromatu. "Norymberga" w Teatrze Telewizji przypomniała nam tę niemiłą woń spraw, rozkładających się wciąż w szafie.

Teatr Telewizji, "Norymberga" Wojciecha Tomczyka, w reżyserii Waldemara Krzystka. Premiera 11 grudnia 2006.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji