Artykuły

Udławić się wolnością

"Kto otworzy drzwi?" w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Włodzimierz Jurasz w Gazecie Krakowskiej.

Nowy spektakl Teatru Bagatela opowiada o postsowieckich lękach Ukraińców

W prosektorium najprzyjemniej jest nad ranem - śpiewał swego czasu Maciej Zembaty. Niewykluczone, jeszcze nie sprawdzałem. Raczej byłbym jednak skłonny sądzić, że kostnica to miejsce dość nieprzyjemne. I jako takie doskonale nadające się na metaforyczną scenerię dramatu rozgrywającego się w rzeczywistości . postsowieckiej. Zwłaszcza, jeśli ów dramat wystawiany jest w naturalnej piwnicznej scenografii. A właśnie w teatralnych podziemiach krakowska Bagatela prezentuje swój najnowszy spektakl "Kto otworzy drzwi?" młodej ukraińskiej pisarki Nedy Neżdanej, wyreżyserowany przez Waldemara Śmigasiewicza.

Dramat, opatrzony podtytułem "Czarna komedia dla teatru tragedii narodowej", to swoisty teatr absurdu, komedia omyłek, albo raczej pomylonych przypuszczeń. Dwie bohaterki (w ich rolach Ewa Mitoń i Małgorzata Piskorz), uwięzione w zamkniętej w tajemniczy sposób kostnicy, przeżywają egzystencjalne, i nie tylko, lęki. Nie wiedzą, kto je zamknął, nie wiedzą, co dzieje się na świecie. Ba, nie mają pewności co do tego, czy świat jeszcze istnieje, a nawet czy same przypadkiem nie umarły. Owe lęki podsycają w nich dodatkowo tajemnicze telefony, od kogoś, kto już nadjeżdża, kto je być może wypuści, być może zabije, być może (ostatecznie) osądzi.

"Kto otworzy drzwi?" to dramat opowiadający o wszechobejmującym ludzkim lęku. O lęku przed śmiercią, Bogiem, Historią. A przede wszystkim przed wolnością. Opętane strachem bohaterki, spodziewając się Sądu Ostatecznego, wyznają swe grzechy i próbują je usprawiedliwić. Obawiając się, że na zewnątrz doszło do prosowieckiego puczu, entuzjastycznie rapują pionierskie piosenki (to jedna z najlepszych scen przedstawienia). Obawiając się z kolei, że do władzy doszli być może narodowcy, plują na sowiecką przeszłość Ukrainy. A gdy dowiadują się, że jednak tytułowe drzwi mogą otworzyć same, wpadają w niemal frommowski lęk przed wolnością.

Bo właśnie o tym jest ta sztuka. O lęku przed wolnością, przed prawem wyboru, jakie dały Ukraińcom zmiany polityczne. Jednak autorka nie potrafiła ustrzec się publicystycznej łopatologii, prostodusznych deklaracji składanych przez jedną z bohaterek w końcowym, utrzymanym w iście hollywoodzkim stylu, przemówieniu. Wykładzie o wolności, którą rzucono im jak psu ochłap, którą ci, co ją podarowali, mogą się po prostu udławić.

Dramat Nedy Neżdanej nie jest wielką literaturą. Ale to tekst - zapewne - ważny dla samych Ukraińców. Oddający- zapewne - stan świadomości wielu mieszkańców tego kraju. Choć - zapewne - nieco ich także obrażający. Nie wierzę w to, że Ukraińców trzeba tak prostodusznie pouczać i karcić. Ale - zapewne - patrzę na nich z zupełnie innej perspektywy. Na pewno jednak nie z wyższością. Myśmy się wolności nie przestraszyli. Wystarczy jednak popatrzeć na polskie życie publiczne, by przekonać się, co z nią zrobiliśmy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji