Artykuły

Duch lat 50-tych

Na otwarcie eksperymentalnej sceny Margines w Teatrze Jaracza młodzi aktorzy przygotowali spektakl -protest przeciw nadużyciom władzy, nawiązujący do… epoki maccarthyzmu w USA

Do fanów twórczości Łysiaka nie należę. Przyszedłem jednak do teatru z jak najlepszym nastawieniem do nowej inicjatywy. Liczyłem na młodych ludzi i ich świeże spojrzenie. Wyszedłem zawiedziony.

Incenizacja sztuki Łysiaka Animowanie, utrzymana w szyderczej stylistyce politycznego kabaretu (doprawionego dość ładnymi projekcjami filmowymi i muzyką), pokazuje aresztowanie i proces Walta Disneya, oskarżonego o to, iż bohaterowie jego bajki, Królewna Śnieżka i krasnoludki, prowadzą działalność wywrotową.

Policja prowadząca przesłuchanie, a później sąd, konsekwentnie dążą do skazania oskarżonego, manipulują zeznaniami świadków, dowodami, uciekają się nawet do szantażu i przemocy, a wyrok tej ponurej groteski jest z góry przesądzony. W finale na ekranie migają zdjęcia dzisiejszych polityków u władzy, co ma sugerować, że dzisiaj w Polsce, podobnie jak w latach 50. w USA, sądy są przez władzę zmanipulowane, a ich wyroki również stronnicze. Bez dyskusji: codziennie media dostarczają nam wiele przykładów niemocy i korupcji w kraju. Co jest zatem przyczyną, że przedstawienie oglądałem z zażenowaniem?

Jak wiadomo, w pierwszej połowie lat 50., w najmroźniejszym okresie „zimnej wojny”, w senacie USA powołano specjalną komisję śledczą do spraw zbadania, czy i jak daleko sięgają w Stanach Zjednoczonych wpływy komunistyczne. Komisja ta, pod kierunkiem osławionego republikańskiego senatora Josepha MacCarthy’ego, szybko zyskała sobie nadspodziewanie szeroką władzę. Byle pretekst wystarczył, by znaleźć się w kręgu jej zainteresowań. Oskarżenia o wywrotową działalność rzucała pod adresem nawet najbardziej zasłużonych ludzi amerykańskiej elity: politycznej, naukowej, artystycznej, terroryzując ich i zastraszając. Działalności tej towarzyszyło wiele niegodziwości i nadużyć. Aż wreszcie w roku 1954 zadziałał mechanizm demokracji i senat potępił MacCarthy’ego za nadużywanie władzy. Pozbawiony funkcji i politycznych wpływów senator MacCarthy rozpoczął jednak swoją nową karierę: w propagandzie komunistycznej. Władcy komunistycznego świata nie mogliby sobie wymarzyć lepszego tematu propagandowych ataków pod adresem Ameryki, tym celniejszych, że słusznych. Tyle że kanonada propagandzistów zagłuszała zbrodnie reżimu, dokonywane na znacznie większą skalę za żelazną kurtynę. Jak w znanym dowcipie z tamtych lat, w którym Amerykanin mówi: „Żyjemy w wolnym kraju, wolno nam krytykować swojego prezydenta”. A na to mieszkaniec PRL-u: „Nam także wolno krytykować waszego prezydenta”.

Właśnie tamte czasy mi się przypomniały. Bo żeby serio i w dobrej wierze (o czym nie mam powodu wątpić) posługiwać się przykładami z owej epoki dla zilustrowania tego, co dzieje się w III Rzeczypospolitej, trzeba być albo urodzonym wczoraj dzieckiem, albo też pełnym szlachetnych chęci naiwniakiem, który nic a nic z tamtych czasów i mechanizmów nie rozumie. I to takimi szlachetnymi głupcami właśnie od zawsze manipulowali politycy, by zamykać Królewny Śnieżki i krasnoludki. Nie bez przyczyny przysłowie głosi, iż szlachetnymi chęciami piekło wybrukowano.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji