Wesele
Plusy:
- Praca aktorów, usiłujących tchnąć nieco życia w postaci i sytuacje. Wysiłki te uwieńczone są pewnym sukcesem w rolach Marty Bizoń (Rachela), Katarzyny Tlałki (Maryna). Rafała Dziwisza (Poeta) i Katarzyny Galicy (Panna Młoda), którym udało się zarysować postaci na dłużej niż jedną scenę, choć nie na cały spektakl.
Minusy:
-
Współczesny entourage, rozumiany zresztą banalnie (techno, plastik i metal) pozostaje tylko entourageem. nachalnie dając nam do zrozumienia, że spektakl ma być Weselem współczesnym Kostiumy. pracowicie wykoncypowane jako połączenie elementów współczesnych z bronowickimi (czapka bejsbolówka z pawim piórkiem. spodnie z materiału w różyczki) są równie jednoznaczne. Niczego to w sferę znaczeń nie wnosi, nie interpretuje, nie tworzy kontrapunktu – jest jedynie zamiana jednych realiów na inne.
-
Trudno mówić o jakiejkolwiek koncepcji reżyserskiej – Sroce wystarczyła wątpliwa współczesność wizualna i muzyczna (techno i rap zamiast krakowiaków i przyśpiewek) i przekonanie, że jest ona w stanie zastąpić interpretację, prace nad postaciami, scenami i spektaklem.
-
Jakoś trzyma się jedynie akt pierwszy, obyczajowy – uwodzenie i popijanie pasują do każdej rzeczywistości Im dalej, tym gorzej. Nie przekonują widma – dziwacznie i „znacząco” przyodziani kloszardzi. Chochoł jak posiwiały Niemen na emeryturze. W jakim celu i z jakiego powodu się pojawiają – nie wiadomo.
-
Spektakl jest wbrew pozorom bardzo tradycyjny, w najgorszym tego słowa znaczeniu: odklepaniu scena po scenie szkolnej lektury, która po obejrzeniu jest równie obojętna jak po nieuważnym przeczytaniu.