Artykuły

Teatr Ludowy: Bajka o Lataniu

Zaczyna się całkiem realistycznie: w obszernym, pustawym i przygnębiająco zapyziałym (te brązy, beże i monotonne wzorki tapet) barze siedzi Ostatni Gość (Kajetan Wolniewicz), zajęty pisaniem. Barman (Maciej Namysło) niechętnie nalewa mu jeszcze jedno piwo, demonstracyjnie wymachując ścierką. Głos narratora opisuje miejsce i to, co się w nim wydarza – dostrzegamy niewielkie przesunięcia, niezgodności. Coś w słowach jest, a na scenie nie ma. Albo jest trochę inne. Nie będzie więc raczej realizmu. Będzie bajka. Jej bohaterem jest narciarz. Ji i Raška (Cezary Kołacz), który nie jest zadowolony z tego, że jego losem jest zjeżdżanie w dół, bo chciałby wzbijać się w powietrze jak albatros i skakać jak pstrąg. Czesi chcieliby mieć olimpijskie medale w narciarstwie, panuje niestety przekonanie, że do tego sportu się nie nadają. Może więc powinni po cichu kupić medal od Norwegów, na przykład za królewski zamek K ivnklat?

Rzeczywistość czeskiego sportu lat 60. i 70., którą Ota Pavel doskonale znał (był dziennikarzem sportowym), staje się materiałem opowieści o dążącym do spełnienia swego marzenia chłopaku, spotykającym gadające zwierzęta, fantastyczne postaci, a nawet prawdziwego (norweskiego) króla, który w kożuszku i koronie na czapce chodzi tam, gdzie królowie chodzą piechotą… Fantazja, absurdalny humor, ironia, cudowne zdarzenia służą tworzeniu świata, który jest realny i baśniowy jednocześnie. Wiecznie niezadowoleni i sztywni działacze sportowi, trener nieudacznik, wojskowi w jednostce, do której trafia Raska, konkurencyjni norwescy zawodnicy – cała ta przygnębiająca rzeczywistość nabiera kolorów dzięki inwencji i językowi Pavla, a na scenie dzięki ruchowi, błyskotliwej i dowcipnej reżyserii i aktorstwu.

O tym, że Maćko Prusak potrafi świetnie uruchamiać aktorów, dobrze wiedzą widzowie spektakli Jana Klaty, w których Prusak dbał o ruch. W jego własnym spektaklu ruch jest czymś naturalnym – aktorzy płynnie i bez wysiłku wchodzą w fizyczną ekspresję z pogranicza tańca i pantomimy. Ale nie tylko na ruchu polega atrakcyjność Salta w tył – ile tu zabawnych i wyrazistych postaci (większość aktorów gra po kilka ról)! Marudny Pająk Szumawski (Wojciech Lato), który postanowił towarzyszyć Rašce w jego podróżach zagranicznych i okazał się poliglotą. Trójka Gawronów (Weronika Kowalska, Paweł Kumięga, Karol Polak) złośliwie komentująca wyczyny Raški, ale w końcu kibicująca mu z pobudek patriotycznych. Uroczo przesadnie mówiący po norwesku mistrz nart Bjorn Virkola (znów Kumięga). Piosenkarka śpiewająca po czesku przebój Abby, a potem okazująca się królewną (Patrycja Durska). Pani Anika (Beata Schimscheiner) nakłaniająca Raskę do wytrwałości. Reporterka (też Beata Schimscheiner) sprawozdająca mecz piłkarski, który przeradza się w upiornie śmieszną krwawą bitwę na boisku i trybunach. Weronika Kowalska jako Marlena Dietrich. I jeszcze więcej, a zawsze w punkt.

Salto w tył można nazwać spektaklem przyjemnym, ale nie jest to przyjemność bezrefleksyjna. Niewiele ostatnio takich przedstawień.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji