Artykuły

Atuty i rozgrywka

Czy należy się cieszyć, gdy teatr sięga po dramaturgię jak najbardziej współczesną i do tego polską? Czy jest rzeczą godną pochwały, że ów teatr nie tylko poszukuje pozycji repertuarowych na tematy aktualne, pozycji już napisanych, ale wręcz zamawia u rodzimego autora utwór sceniczny konkretyzując problematykę sztuki z kręgu spraw obchodzących nas wszystkich jak najżywiej?

Są to pytania retoryczne. Więc takie, które nie wymagają namysłu, wahań i wątpliwości przy udzielaniu odpowiedzi. Nie mam zatem wątpliwości, że Teatr Ludowy w Nowej Hucie zadbał o to, aby jego kolejna premiera Nasza patetycznej wybiegała niejako naprzeciw postulatom i tęsknotom widowni ojczystej. Tęsknoty te, w odniesieniu do myśli i odczuć człowieka aktywnie uczestniczącego w procesie budowy społeczeństwa socjalistycznego, znajdują ujście w próbach ideowo-artystycznej oceny przeżywania rzeczywistości. Z jej (rzeczywistości) patosem poetyckim i zgrzebną prozą codziennych kłopotów. Ze stawianiem pytań naiwnych i drażliwych oraz czekaniem na odpowiedzi wyjaśniające niepewność. Odważne, a jednocześnie nacechowane poczuciem odpowiedzialności obywatelskiej. Niechby były czasem gorzkie lub trudne do przyjęcia, lecz konstruktywne i godne w dociekaniu prawdy. Jeśli można tu użyć zbyt wyświechtanego i nadużywanego przy byle okazji słowa: zaangażowanie — to właśnie ono oddawałoby w pełni stosunek intelektu i wyobraźni olbrzymiej większości odbiorców do poruszanych kwestii w sztuce.

Sztuka bowiem Jana Bijaty, napisana — jako się rzekło — z inspiracji Teatru Ludowego, stawia sobie cele zarówno pryncypialne w sensie ideowym, jak i cele pochodne od tych zasadniczych założeń, co można nazwać najogólniej zetknięciem teorii z praktyką.

Inaczej mówiąc, ambicje dramatyczne Bijaty ześrodkowują się na próbie ukazania scenicznego wycinka obrazu Polski Ludowej dnia dzisiejszego. Przy czym na ów dzień dzisiejszy nakłada autor dzieje niemal wszystkich doświadczeń — dobrych i niedobrych — jakie towarzyszyły społeczeństwu w budowaniu jego drogi do socjalizmu. Idealne drogi zdarzają się raczej rzadko, gdyż nie wszystko zależy tylko od mądrej oraz pięknej idei wytyczającej szlak, lecz od tych, którzy prowadzą prace przy budowie drogi — nadzorują i wykonują poszczególne jej odcinki. Wszelkie więc odchylenia od podstawowych założeń budowy mogą w równej mierne wynikać z tzw. trudności obiektywnych. Jak i przyczyn subiektywnych. Czyli ludzkich. Co jedni wytyczą, drudzy poplątają. Czego nie zrobią opieszali, muszą nadrobić pilni. Bo ludzie, jak wiadomo są różni — a idee, plany, systemy nie zrealizują się same od siebie, gdyż cudów nie ma; pojęcia nie będą pracowały na człowieka.

Zbliżyliśmy się tedy de sedna sprawy, czyli do zamysłu konstrukcyjnego dramatu Bijaty. Ale sam zamysł też nie zapracuje na budowę sztuki scenicznej. I tu dotykamy najbardziej wrażliwego miejsca Naszej patetycznej. Zgodnie z tytułem, autor komponuje dwuczęściowy utwór, który obfituje w elementy poematu teatralnego i publicystyki. Tak części patetyczne i tragiczne, jak części prozaiczne zawierają prawdy nielukrowane, często odważne w sformułowaniach, bolesne oraz optymistyczne, pełne troski o czystość zasad oraz pełne potępienia dla faryzeuszy ideowych i tanich demagogów. Na scenie występują ludzie, których postawy mogą być wzorcami ofiarności społecznej — obok pojawiają się zastraszeni i mięczakowaci zaś poza nimi kryją się (lub, co gorsze, me kryją) karierowicze i wyznawcy prywaty.

Tłem tych ogólnych, dobrze podpatrzonych sytuacji oraz gotowych charakterystyk ludzkich, staje się u Bijaty jakaś zbiorowość miejska, wystarczająco duża, by mieć swego architekta do spraw zabytków oraz sekretarza komitetu partyjnego, bynajmniej nie znikomego szczebla i rangi. Autor rozpoczyna akcję dramatyczną w chwili, gdy — dla uzdrowienia stosunków w mieście — pojawia się nowy sekretarz. Młody wykształcony, bez nawyków rutyniarskich, a przecież postać niepomnikowa. Wydaje się, że właśnie ten człowiek — niepowiązany żadnymi węzłami starych przyjaźni grup i grupek, niezapatrzony w siebie, jak w przysłowiowy pępek władzy, uczciwy, krytyczny (także wobec własnej osoby), niezmanierowany i przepełniony najlepszą wolą, ufny w więź idei oraz wierzący ludziom, którzy deklarują swą pomoc dla dzieła odnowy w społeczności miasta — pokona wszystkie przeszkody. Co więcej, że zarazi swym przykładem tych, którzy po prostu nie umieją się zmienić, tkwią w skamieniałych schematach kierowania i zarządzania, cynicznie lub ze strachu przed konsekwencjami tolerując fałszywe statystyki, wygodnictwo, lakierowanie sytuacji w podległych sobie placówkach. I rzeczywiście, byłby osiągnął cel, gdyby nie zgubiła go naiwność, że najbliżsi współpracownicy wolą prawdę od własnego stołka, który zajmują wbrew kwalifikacjom zawodowym czy z pietyzmu dla dawnych zasług. Ale stare zasługi nie zawsze wyrównują szalę odpowiedzialności za nowa obowiązki…

Sekretarz nieświadomie daje się omotać cwaniakom. I to akurat w drobiazgach. Ale z owych drobiazgów stare wygi klikotwórcze potrafią ukuć broń przeciw „sprawiedliwemu”. Na szczęście, szeregowi ludzie pracy, a także działacze, odsuwani przez spryciarzy od wpływów — staną za człowiekiem czystych rąk i dadzą mu poparcie na przyszłość.

Tak więc tragiczny patos wynikający z pobudek ideowych, przezwycięża krecią robotę demagogów oraz kombinatorów pasożytujących na socjalizmie. Tym akcentem optymistycznym kończy się sztuka Bijaty.

Czy rzeczywiście sztuka? Nasza patetyczna niestety nie jest dramatem scenicznym, bowiem elementy konstrukcyjne utworu nie łączą się w jednolitą całość. To rozchwianie materii dramatycznej dzieli Naszą patetyczną na cząsteczki słowno-obrazowe. Raz dochodzi do głosu moralitet, raz poemat o zakroju rapsodycznym, to znów publicystyka naszpikowana jak najbardziej słusznymi treściami. Każda kwestia została uteatralizowana, ma dźwięczność tonu, który śmieszy, oburza, drwi, fascynuję żarliwością, skłania do refleksji i podbudowuje wiarą — ale pozostaje do końca teatralizacją, nie teatrem. Ambicje sceniczne autora nie dorównują jego pasjom publicysty, Teatr zaś, mimo wysiłków inscenizacyjnych Ryszarda Filipskiego nie mógł z migawek oraz recytacji poetycko-publicystycznych zmontować spektaklu równie przejmującego dramaturgią wydarzeń, jak wymowa samych wydarzeń i spięć poszczególnych luźnych scenkach oraz obrazach. Zabrakło tu teatralnej spójni, choć nie zabrakło propozycji na dramat polityczny „naszych czasów”.

Na skutek takiego załamania proporcji między tekstem a sceną — zaledwie o jednej postaci Naszej patetycznej można mówić, że uzyskała pełniejszy wymiar rozwoju psychologicznego. To sekretarz Kuriata, grany z ekspresją dobrze modulowaną przez Janusza Krawczyka, Reszta osób tego dramatu niedramatycznego wchodziła na scenę z przypiętymi przez autora etykietkami. Spoza etykietek bardziej interesujące twarze ukazali: Jerzy A. Braszka („zasłużony” Stępniak), Zdzisław Klucznik (Spychała, stary działacz prostolinijny), Wiesław Tomaszewski (półgroteskowy „ostrożny” naczelnik miasta), Aleksander Bednarz (Równiak-cwaniaczek prawie doskonały), Marian Jaskulski (Młody, ale nie zepsuty przez Starych), Jerzy Szozda i Roman Marzec (para dochodzących do świadomości społecznej wozaków) i Kazimierz Witkiewicz (architekt Frakowski, co to Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek) Andrzej Kozak wyglądał chyba za młodo na wytrawnego, starego lisa Prezesa z faryzejskim charakterem, a Ewa Drozdowska nie wyszła para stereotyp pozytywnej, zasłużonej nauczycielki, Zdzisławie Wilkównie nie udało się w epizodzie zarysować charakteru nowej kierowniczki pracowni ochrony zabytków, o którym ta charakterze więcej opowiadano na scenie, aniżeli mogła to uwierzytelnić sama aktorka. Inne postacie jawiły się, jak na przyspieszonym filmie i równie szybko znikały. Najwięcej było aktorów statystujących, których nazwano Chórem. Jak w antycznej tragedii, Tyle że zabrakło tu podobnej dramaturgii w budowie scenariusza,

Dekoracje — przedstawiające symboliczną odbudowę miasta (zabytkowego) z rusztowaniami, wiernie odtworzył Jerzy Groszang.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji