Artykuły

Teatr polityczny w kotłowni

"Kto otworzy drzwi?"w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Nie było ani śmieszno, ani straszno. Ani dramat świetny, ani spektakl porywający, ani nowa podziemna scena Bagateli szczególnie interesująca.

'"Kto otworzy drzwi" nie jest bynajmniej dramaturgicznym arcydziełem, ale zapewne ten tekst można by pokazać na scenie lepiej. Może gdyby na przykład reżyser wyostrzył groteskowość sytuacji i zachowań, coś by z tego przedsięwzięcia wyniknęło ciekawszego. Utrafienie we właściwy ton nie jest jednak zaletą spektaklu; mamy tu do czynienia ze zdecydowanie nieudaną próbą przemieszania tonacji poważnych i komicznych.

Akcja sztuki Ukrainki Nedy Neżdanej rozgrywa się w kostnicy, w której pracuje - czyli siedzi przy biurku i czyta gazetę - Wira (Ewa Mitoń). Aż tu nagle okazuje się, że jeden z trupów jest żywy. Wika (Małgorzata Piskorz) wyłania się zza drzwi w prześcieradle. Zalała się w trupa i przez pomyłkę trafiła do kostnicy.

Sceny i dialogi krążą wokół tematów śmierci, życia i życia pozagrobowego; w założeniu miały być błyskotliwe i pełne czarnego humoru, ale w tym wykonaniu obnażają jedynie ociężałość umysłową bohaterek. Gdy (dość szybko) okazuje się, że nie można zadzwonić ani otworzyć drzwi, podejrzewamy, że przenieśliśmy się w sferę metafory. Istotnie, zwłaszcza że co chwilę do kostnicy dzwoni tajemniczy mężczyzna, który na zmianę obiecuje, że enigmatyczni "oni" przyjadą i otworzą drzwi - albo że jednak nie, że panie muszą sobie radzić same. Na koniec drzwi się otwierają i zostaje nam wyłożone wprost, ustami nagle poważnej i przejętej Wiki, że chodzi o lęk człowieka przed wolnością (wyboru).

Teatr polityczny z założenia operuje uproszczeniami, ale żeby wszystko objaśniać aż tak wprost i naiwnie? Może na Ukrainie kilka lat temu ten dramat otwierał jakieś drzwi w sercach widzów i coś ważnego im uświadamiał, ale teraz - i to w Polsce? I my, i Ukraińcy mamy innego rodzaju kłopoty z wolnością, a więc dramat Neżdanej pozostaje jedynie ciekawostką historyczną.

Cały ten pasztecik pokazany jest niemrawo i nieprzekonująco. Aktorki miotają się między groteską a próbami odnalezienia w swoich bohaterkach psychologicznej prawdy, co z góry skazane jest na niepowodzenie, jako że postaci nakreślone są grubą krechą. Ani jedna, ani druga opcja nie jest dobrej próby - "prawda" jest łzawa i banalna, a zamiast groteski mamy farsę, i to niezbyt zabawną. Rozrywkowy duch teatru Bagatela nie pozwolił sobie odebrać władzy - zakradł się też w awangardowe podziemia, do kotłowni pod głównym budynkiem, która tutaj udaje kostnicę. Na tej nowej scenie ma - według deklaracji dyrektora Schoena - panować teatr polityczny. Sądząc po inauguracji, będą to po prostu kameralne współczesne sztuki, które równie dobrze można by pokazać na innej scenie Bagateli, niekoniecznie w nieatrakcyjnej, betonowej, śmierdzącej pleśnią kotłowni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji