Artykuły

Edyp prowadzi śledztwo

Władca Teb, król Edyp, bohater swego miasta od czasu, gdy ocalił je przed drapieżnym Sfinksem, ma przed sobą nowe zadanie. Tym razem jego przeciwnikiem jest pustosząca Teby zaraza. Jak poradzić sobie z klątwą? Wygląda na to, że trzeba rozwikłać sprawę pewnej zbrodni sprzed lat. A któż miałby to zrobić, jeśli nie Edyp – słynny z rozwikłania zagadki Sfinksa.

Sprowadzam tu dramat Sofoklesa do wymiaru kryminalnego scenariusza, ale i dla starożytnych Greków był on przecież tego rodzaju rozrywką. Po części, bo wpisywał się też oczywiście w ich mity i współtworzył kulturę, uczył rozumienia świata i ludzi. Rudolf Zioło idzie tym tropem właśnie – uruchamiając w swoim Królu Edypie mechanizmy, które od wieków służą kulturze wysokiej.

Kryminalne wątki przenikają sztuki Szekspira, klasycznym kryminałem jest Zbrodnia i kara Dostojewskiego, ale będący ich prekursorem Edyp to niemal wzorzec psychologicznego thrillera. Z rodzaju tych, w których tradycyjne pytanie „kto zabił”, mniej jest istotne od samego śledztwa. Ba! Największą atrakcją staje się dla widza szczególna gra: bo wie on nie tylko, kto zabił, lecz wie także, iż rozwikłanie tej zagadki doprowadzi do klęski tego, który ją rozwikłać zamierza.

Dlatego kibicując śledztwu, drży zarazem przed jego finałem. Zwłaszcza gdy uzmysłowi sobie, że dążący do prawdy bohater to w istocie on sam – widz i świadek, każdy z nas. Każdy, kto musi zmierzyć się z prawdą o sobie.

I Zioło sięgnął po takie właśnie, nośne artystycznie, a zarazem atrakcyjne dla publiczności narzędzia kultury popularnej. Mógł dzięki nim wydobyć z koturnowego dramatu rdzeń ponadczasowej refleksji nad ludzkim losem, przeznaczeniem, a sam dramat uczytelnić. Edyp we Współczesnym to inscenizacja klarowna; wpisana w nią opowieść intryguje, i jak w przypadku thrillera właśnie – do końca trzyma w napięciu. Będąc równocześnie dużej urody robotą teatralną.

Nie jestem entuzjastą dłubania tzw. dramaturgów w klasyce. Tym bardziej że prowadzi to często do pisania przez nich cudzych sztuk na nowo. Ale Daria Kubisiak przysposabiając Sofoklesa na scenę potraktowała go z szacunkiem (pomógł jej w tym staranny, ale świeżo brzmiący przekład Roberta R. Chodkowskiego), a Rudolf Zioło – reżyser doświadczony w adaptowaniu klasyki – nie uczynił sobie z niego pretekstu dla pomysłów własnych; przeciwnie – w skupieniu i precyzji jego inscenizacji jest właśnie to, co w tradycyjnym antycznym dramacie tak istotne. Szacunek dla słowa, napięcie budowane na dialogu, szlachetność rysunku każdej postaci.

Także wizualnie jest spektakl we Współczesnym – przy wszystkich swoich współczesnych właśnie akcentach – wręcz klasyczny i zdyscyplinowany. Przyczynia się do tego znakomita scenografia Katarzyny Stochalskiej. Szaro-niebieskie, ruchome bloki, będące murami miasta i zarysem ulic, to znów ścianami świątyni i pałacu, pozwalają – na oczach widza – kreować przestrzeń; raz mamy do czynienia z rozległą agorą, innym razem przytłacza nas klaustrofobiczna ciasnota komnat.

Kostiumy się w tę przestrzeń wpisują. Stonowane barwy i uniwersalność stroju (owszem, grany przez Adama Kuzycz-Berezowskiego Edyp nosi marynarkę i krawat, a większość postaci też ubrana jest współcześnie, ale brak tu wyrazistych akcentów konkretnego czasu – to raczej typowe ubrania: płaszcze, koszule, t-shirty – z lekkim tylko ukłonem w stronę antyku, np. w szacie Tyrezjasza – granego przez Ewę Sobiech) pozwolą zresztą w finale efektownie zagrać intensywną, symboliczną czerwienią sukni Jokasty (Beata Zygarlicka).

Taka konstrukcja spektaklu – jego forma – podkreślana nawiązaniami do sceny klasycznej, umiarkowanym tempem, powściągliwą ekspresją dialogów – mogłaby jednak uczynić z Króla Edypa – nawet takiego, co pragnie być thrillerem – widowisko przyciężkie, monotonne. Dobrze więc, że Zioło ożywił je Chórem, który jest u niego nie tyle statycznym i statecznym – jak to u Greków – zbiorowym komentatorem wydarzeń, ile ich współuczestnikiem, po trosze i kreatorem. Bo Chór – mieszkańcy Teb – to w szczecińskim Edypie społeczność. Złożona z jednostek, ale podatna na mechanizmy rządzące tłumem. Niezbyt oryginalna, ale sugestywna choreografia czyni z tej grupy plastyczną masę, podkreśla jednak jej wewnętrzną dynamikę, rodzącą napięcia, a sprzeczne czasem emocje kumuluje w pełne ekspresji zbiorowe wzburzenie.

Rola, jaką w spektaklu Zioły odgrywa ów Chór – kierowany przez swego Przodownika (Marian Dworakowski), który jawi się chwilami jako udający naiwność prowokator – mogłaby być może i tej inscenizacji rolą główną. Opowiada nam przecież szczeciński Edyp historię wspólną – by tak rzec: wspólnotową. Kryzys władzy, rozpad wartości, upadek autorytetów zawsze przyczyniają się przecież do rewolty. Jej hasła, idee, postulaty stanowią zaś na ogół zewnętrzny jedynie wyraz chaosu, który wstrząsa społecznością – państwa, miasta, większej czy mniejszej ojczyzny.

I Zioło również o tym chciał nam chyba opowiedzieć. Widać to zwłaszcza w scenach „ulicznych protestów” – jakże przypominających te znane nam – z telewizji, lecz i z życia, bo sytuujące się coraz bliżej naszych domów – sceny zamieszek, marszów, blokad.

Ale jakby nie ufając widzowi, czy odczyta on ów komunikat, popada w publicystyczny ton. W protestującym tłumie pojawiają się nawiązania do buntu w sprawie Acta (portret Anonymousa), to znów Chór zbliża się do proscenium, by wśród nas, widzów, szukać odpowiedzi na trapiące go pytania… Trochę to nie z tego spektaklu chwyt, gest porozumienia zbyt dosłowny i zbędny.

Zwłaszcza że Edyp we Współczesnym do takiego społecznego przekazu przymierza się raczej przy okazji, trochę na marginesie. Będąc przecież głównie, jak już pisałem, opowieścią o samopoznaniu. Dramatem jednostki, która rzuca cień na zbiorowość. Owszem, śledztwo, które – jak się okazuje: we własnej sprawie – prowadzi Edyp, ma też wymiar uniwersalny. Jego spojrzenie w czarne lustro to spojrzenie, do którego każdy z nas był lub będzie kiedyś zmuszony.

Problem w tym, że szczeciński Edyp ma pewien problem z takim Edypem. Adam Kuzycz-Berezowski z trudnym mierzy się zadaniem. Można się domyślać, że jego bohater ma być postacią, co zeszła z koturnu. To nie mit. To człowiek. W jakiejś mierze Każdy z Nas, Everyman.

Tyle że Sofokles i mit, z którego grecki dramaturg czerpał, ukazują Edypa zarazem jako kogoś wyjątkowego. I u Zioły są zresztą akcentowane kwestie, w których – czasem z podziwem, częściej z ironią – wypomina mu się tę wyjątkowość. Czyniąc z niej szyderstwo, a i wyrzut.

Kuzycz-Berezowski stara się pogodzić oba wizerunki, czyniąc z Edypa kogoś nietuzinkowego, ale też – by tak rzec – swojaka. No i właśnie z tą swojskością problem. Bo jego Edyp w gestach, ruchach – z założenia pewnie – bardzo swobodny, współczesny, jawi się dość pospolicie, więcej w nim cwaniaka niż mądrego pogromcy Sfinksa. W efekcie ulatnia się gdzieś jego charyzma, a zarazem jego dramat.

A przecież ma to być nasz dramat, nasz los. Tymczasem niełatwo się z nim utożsamić, gdy przypisany jest postaci wymykającej się ocenie. Nie wiem, może taki właśnie Edyp – pomniejszony, chwilami igrający z karykaturą władcy – miał być znakiem spektaklu. Mówiącego wszak o naszej współczesności, czasach pospolitych, w których każdą wielkość pomniejszono już wielokrotnie. Ale nawet jeśli tak, niepewność w tej mierze sprawia, że cały przekaz traci na wadze.

Szkoda, bo to przedstawienie wartościowe. Ogląda się je z przyjemnością, słucha też – aktorzy radzą sobie dobrze z klasyczną frazą, a jak zwykle oszczędna muzyka Jacka Wierzchowskiego wzmaga emocje. W pamięć zapada oszczędna w ukazywaniu emocji Jokasta Zygarlickiej. ale też role mniej eksponowane (choćby Kreon – Arkadiusza Buszki czy Tyrezjasz – Ewy Sobiech). Praca zespołowa budzi zaś szacunek nie tylko w scenach zbiorowych.

Robią także wrażenie projekcje wideo. Odbijający się na murze obraz miasta i jego mieszkańców – ukazywany kamerą „na żywo” – jest w swoim realnym i skromnym, a zarazem symbolicznym wymiarze naprawdę poruszający. I budzący refleksję, czy to nie naszym miastem są sceniczne Teby.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji