Artykuły

Świat Schulza dotarł do Tel Awiwu

Po prezentacji w polskich muzeach, a także we Lwowskiej Galerii Sztuki oraz w muzeach Odessy i Pragi wystawa "W stronę Schulza" dotarła do Izraela. Można ją oglądać w gmachu Opery i słynnego Teatru Kameri, gdzie w zeszłym miesiącu prezentowano prace Jerzego Dudy Gracza - pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Ekspozycja w Tel Awiwie "Towards Schulz" była dla mnie jako jej autora szczególnym wyzwaniem. Cieszę się, że do zestawu prac udało się pierwszy raz pozyskać dzieła tzw. I i II grupy krakowskiej, czyli Jonasza Sterna, Leopolda Lewickiego oraz Tadeusza Kantora. Wypożyczył je znany poznański kolekcjoner Cezary Pieczyński.

Dzięki obrazom i grafikom współczesnych polskich artystów publiczność mogła się zapoznać z niezwykłą wyobraźnią artysty z Drohobycza. Mogła też ulec magii jego słowa. Podczas czwartkowego wernisażu fragmenty "Sklepów cynamonowych" czytali Olgierd Łukaszewicz oraz Josef Karmon. Wybitny aktor znanego w Polsce Teatru Kameri zaprezentował prozę Schulza w tłumaczeniu na hebrajski.

- Brzmi ona jak najczystsza poezja. I zawsze jest dla aktorów niezwykłym wyzwaniem. To język bardzo trudny, ale fascynujący - powiedział po koncercie.

Schulz traktował Drohobycz jako swoją Republikę Marzeń. Dzisiejszy obraz miasta ukazały fragmenty filmów dokumentalnych zrealizowanych przez współautora wystawy Macieja Starczewskiego. Przewodnikiem był jeden z ostatnich w Drohobyczu uczniów Schulza Alfred Schreyer.

- Mój ojciec Oskar przyjaźnił się z Schulzem i opiekował się nim - powiedział " Rz" profesor Marek Karliner z Uniwersytetu w Tel Awiwie. - Schulz potrzebował wsparcia, był człowiekiem niezaradnym życiowo.

Wśród prawie dwustu gości przybyłych na wernisaż znalazła się grupa rodowitych drohobyczan. Część z nich po wojnie przeniosła się do Polski, a po 1968 roku zmuszona do emigracji zdecydowała się na wyjazd do Izraela. Niektórzy dobrze pamiętają Brunona Schulza.

- Był moim nauczycielem - powiedziała " Rz" Otylia Grunschlag. - Ujmował nas nieśmiałością. W 1956 roku będąc w Warszawie przywiozłam sporą paczkę listów Schulza do Artura Sandauera. Alfred Schreyer znalazł ją na drohobyckim strychu. Z mojego ukochanego Drohobycza po wojnie musiałam wyjechać. Tam po prostu nie chciało się żyć.

- Musiało być coś magicznego w Drohobyczu, skoro mąż przez 40 lat wciąż wspominał to miasto - mówiła ze wzruszeniem Elżbieta Hoffman. - Teść Eliasz Hoffman, ordynator szpitala w Drohobyczu, był spokrewniony z Brunonem Schulzem, który zamiast płacić za lekarskie porady, dawał mu rysunki. Zebrała się spora kolekcja. Po wkroczeniu Niemców wszystko zostało zagrabione. Mąż zawsze chciał wrócić do Drohobycza, nie zdążył.

"Towards Schulz". Organizatorzy: Polski Instytut w Tel Awiwie, Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie i Fundacja Republika Marzeń. Muzyka Jerzy Satanowski, scenografia Tadeusz Smolicki. Wystawa czynna będzie do 7 stycznia.

Na zdjęciu: Bruno Schulz (1892-1942)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji