Artykuły

Kiedy mównica stała się estradą

Pięć lat po śmierci powróci w scenicznym wcieleniu Andrzej Lepper, przywódca Samoobrony. Jego historia jest punktem wyjścia spektaklu Tu Wersalu nie będzie! w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Premiera 18 czerwca.

O zmarłym zwykło się mówić tylko dobrze. Tak było kiedyś. Ale czy można mówić wyłącznie dobrze o kimś, kto z premedytacją mówił o innych źle, co stało się powodem wielu procesów i rozgrywanych w mediach konfliktów? Media to ważna sfera spektaklu, jaki przygotowuje w Bydgoszczy słynny libański reżyser Rabih Mroué, specjalizujący się w teatrze politycznym. Wiele bowiem działań Leppera obliczonych było właśnie na grę z publikatorami.

Był wię Lepper aktorem odgrywającym swoją rolę na politycznej scenie albo — jak powiedzielibyśmy współcześnie — performerem, politykiem performatywnym. Tylko on wiedział, jak duża część show ma zablokować drogi, a jaka stanowić medialne narzędzie nacisku na władzę. W malowniczy sposób potrafił okupować trybunę sejmową wraz z członkami swojego klubu. Nawet ubierał się jak aktor, bo przecież miała Samoobrona swój kostium z biało-czerwonymi krawatami. A dziennikarze łowili z ust Przewodniczącego pikantne słowa o Leszku Balcerowiczu.

Daleko zaszedł Lepper w swojej politycznej kreacji, ale i dramatycznie zakończył, co bylo pewnie pokłosiem wielu afer, w jakich uczestniczył, w tym niekiedy groteskowych. Dlatego bardziej przypominał bohatera Witkacego niż Szekspira. Złożyły się na to również polska specyfika i chłopskie korzenie, co wyrażało się w powiedzeniu „Tu Wersalu nie będzie!.

I nie było, bo Lepper był produktem PRL, tego dziwnego tworu, który z jednej strony dawał szansę awansu wykluczonym,  z drugiej zaś wynosił do władzy tych, którzy nie mieli kwalifikacji do jej sprawowania. Ale i po upadku PRL pomagali innym w dochodzeniu do najwyższych urzędów. Skorzystali na tym Lech i Jarosław Kaczyńscy.

Zaplanowana w Bydgoszczy premiera nie będzie pierwszą próbą zmierzenia się teatru z ze współczesnymi postaciami polskiej polityki. Polskich twórców intrygowały dzieła przedwojenne: Jan Maciej Karol Wścieklica i Bigda idzie!. Sztuka Witkacego, inspirowana postacią Witosa, szefa PSL, była po 1989 roku grana jako rzecz o Lechu Wałęsie. Podobnie działo się z adaptacją powieści Kadena-Bandrowskiego w telewizyjnej realizacji Andrzeja Wajdy. Z czasem przebijała z tych nowych interpretacji obawa przed Lepperem.

Był też Lech Wałęsa bohaterem pozytywnego dla niego spektaklu Michała Zadary i Pawła Demirskiego. Maciej Kowalewski próbował sportretować w Obywatelu M. Historyji prawdziwego mężczyznę  i premiera Leszka Millera.

Co pokaże libański klasyk teatru politycznego?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji