Artykuły

Jarosław Tumidajski o premierze „Zabójcy” Aleksandra Mołczanowa

Jolanta Ciosek: Jesteśmy przed premierą Zabójcy Aleksandra Mołczanowa, tekstu, który z pozoru mówi o sprawach kryminalnych. No właśnie, z pozoru?
Jarosław Tumidajski: Nie jest łatwo mówić o tym tekście, by nie zdradzić intrygi oraz tego, dlaczego tytuł nie jest jednoznaczny, ale ironiczny. Tak, to pozornie opowieść kryminalna, która jednak w pewnym momencie się wykoleja i staje się opowieścią o czymś zupełnie innym.

Co było Impulsem, który skłonił Pana do realizacji tego dramatu?
Tym najbardziej pierwotnym powodem była chęć odpoczynku od rzeczywistości politycznej, społecznej, ekonomicznej. Możliwość zanurzenia się w prostą, wdzięczną, lecz także pojemną historię międzyludzką, która mówi o życiu wcale nie tak mało.

Czy mówi także o tym, jak można ratować własną duszą?
Mołczanow przede wszystkim pyta, czy coś takiego jak dusza, sumienie w ogóle istnieje. I czy istnieje Bóg. Odpowiedź będzie oczywiście uzależniona od światopoglądu. Wydaje się jednak, że autor, a za nim Andriej, główny bohater, chcą w finale widzieć boską interwencję. Choć pewnie równie dobrze można mówić o zbiegu okoliczności. Sztuka jest czymś w rodzaju „scenariusza ratunkowego”. Pozwala zobaczyć, pośrednio doświadczyć - dzięki teatrowi - że nie ma sytuacji bez wyjścia.

Być może tym wyjściem z sytuacji pozornie bez wyjścia staje się miłość?
Może jest to miłość, może nadzieja, jaką daje drugi człowiek, a może tylko jego obecność.

Prapremiera tego utworu miała miejsce w Rosji, a w Polsce kto się z nim zmagał?
Pierwsza polska realizacja miała miejsce w Szczecinie, później Wojciech Urbański zrealizował Zabójcę w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Nie widziałem tych spektakli.

A teraz proszą zachęcić krakowian do obejrzenia na Scenie pod Ratuszem tej tajemniczej sztuki, w której zobaczymy Patrycją Durską i Ryszarda Starostą.
Wierzę, że uda nam się pokazać rzecz intrygującą, chwilami zabawną, do pewnego stopnia też gorzką. Bo rzeczywistość opisana przez autora nie jest przyjazna, co nie znaczy, że – chcę to wyraźnie podkreślić – pozbawiona nadziei.

Z tego wynika, że przejrzymy się nieco w lustrze odbijającym nasz świat?
Tak. Choć zamiast o „lustrze odbijającym świat” wolę mówić o dialogu ze światem. Spektakl prowadzę w formie rozmowy z widownią. Tak więc zapraszam do rozmowy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji