Artykuły

Pro: Odwaga artysty

Sztuka Michaiła Bułhakowa Zmowa świętoszków poświęcona jest problemowi utrzymania wewnętrznej autonomii twórcy w obliczu bezlitosnej presji politycznej rzeczywistości. Dla celów konstrukcyjno-dramaturgicznych autor nieco zmodyfikował prawdę historyczną o ostatnich latach życia swego bohatera — Moliera. Powstała drapieżna sztuka o tragedii wielkiego artysty, zaszczutego przez zawistne dworskie koterie, sterowane rękami wpływowych sług Kościoła (w obronie własnych interesów dopuszczających się najnikczemniejszych postępków), a także przez króla-wszechwładcę, którego laskę trzeba sobie zjednywać wiernopoddańczymi hołdami.

Po wystawieniu Świętoszka przeciwko znakomitemu komediopisarzowi wysunięto najcięższe zarzuty, w tym koronny — kazirodztwa. Niewykluczone bowiem (historycy nie rozsądzili tej kwestii jednoznacznie), że Molier biorąc u schyłku życia za żonę aktorkę Armandę Bejart, poślubił — zapewne nieświadomie — własną córkę… Odsądzony od czci i wiary, opuszczony przez możnych tego świata i najbliższych, umiera w gorzkim upokorzeniu.

XVlI-wieczny kostium historyczny (Król-Słońce zamiast Słoneczka), skrywał podobne problemy samego Bułhakowa, oddającego się pisarskiej profesji pod ciśnieniem jeszcze bardziej jednoznacznej presji ideologicznej. Zmowa odgórnie sterowanej wrogości wokół jego twórczości spowodowała, że pisarz w akcie desperacji wysyła swój słynny list do rządu, w którym doprasza się jakiejkolwiek możliwości publicznej egzystencji. Korespondencja odnosi skutek — jej autor odbiera telefon z Kremla od samego Stalina. Dla upowszechnienia twórczości Bułhakowa gest ten nie miał zresztą większego znaczenia.

Reżyser Jan Englert, wzorem Moliera i Bułhakowa, wykazał się odwagą cywilną stworzenia widowiska „niemodnego”. Tzn. wg najlepszych klasycznych wzorów, tzn. do oglądania. Jest w nim ekspozycja, punkty kulminacyjne posuwające akcję naprzód, a na końcu wszystkie intrygi znajdują jasne rozwiązanie.

W naszym kraju, na którego scenach normą jest zaciemnianie sensów i rozmywanie znaczeń, czyli artystyczny bełkot — podnoszony przez legiony teatrologicznych egzegetów do rangi cnoty — równie biegle zrealizowanych przedstawień dziś już prawie nie ma. Dlatego wróżę mu powodzenie.

Z obsady aktorskiej najbardziej zapisał mi się w pamięci — świetny jak zwykle — Krzysztof Wakuliński w roli króla Ludwika XIV.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji