Artykuły

Zmowa świętoszków różnej maści

Władza lubi artystów, zwłaszcza tych posłusznych i oddanych, którzy tworzą na jej cześć i chwałę. Dla „nieprawomyślnych” bywa okrutna i bezwzględna. Wiedział o tym sporo Michaił Bułhakow, którego życie twórcze było pasmem upokorzeń i walki z mecenasem (czyt. Stalinem) o prawo do drukowania, wystawiania swoich dzieł.

Jedno z nich, Zmowę świętoszków, poświęcił Molierowi. I nie byt to przypadek. W jego losie artysty odnalazł bowiem odbicie własnych doświadczeń — pisarza upokarzanego. Bo Zmowa to rzecz o Molierze i jego komedii Tartuffe, która zagrana przed królem i dworem, zostaje odebrana za — podszeptem arcybiskupa Paryża — jako szyderstwo z wiary i religii. Monarcha wydaje więc zakaz wystawiania sztuki. I na nic zdają się starania autora o odwołanie tej decyzji. A dla Moliera skazanie Tartuffe’a na niebyt jest bolesnym ciosem, tym boleśniejszym, że jak powiada, płaszczył się przed monarchą i poniżał byle tylko wystawić swoją komedię, a właściwie robił to przez całe życie, by król-tyran, złoty bożek nie rozdeptał go na pył. A jednak rozdeptał. Dramat pisarza Moliera, ukazany przez Bułhakowa, był przejrzystą aluzją do ówczesnych relacji między radzieckim artystą a radziecką władzą. Był na tyle przejrzystym obrazem, że ogłoszono wyrok na sztukę — zakaz grania. Jest też w Zmowie świętoszków inny wątek, równie tragiczny, dotyczący Armandy, córki Moliera, czy też siostry jego wieloletniej kochanki, nie wiadomo, którą poślubił nieświadom owych niejasności, wywołując skandal. Król ma więc jeszcze jeden pretekst do zniszczenia autora Tartuffe’a.

Sztuka Bułhakowa nasuwa istotne pytania, np. o skalę i cenę kompromisu artysty wobec mecenasa, z którym musi walczyć o swoje dzieło, czy o prawo wielkiego twórcy do przekraczania norm obyczajowych. I te kwestie wydają się być najważniejsze dla reżysera spektaklu, Jana Englerta. Spektaklu, który jest popisem aktorskim Mariusza Benoita — Moliera, człowieka gwałtownego, szczęśliwie i nieszczęśliwie kochającego, pokonanego… Benoit znakomicie wygrywa te nastroje, budując postać jakże wiarygodną i tragiczną. Równie tragiczna, bo odrzucona przez pisarza, bo grzeszna, jest Magdalena Bejart Ewy Dałkowskiej, natomiast chłodny, majestatyczny i cyniczny — Krzysztof Wakuliński w roli króla.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji