Artykuły

„Romeo i Julia” na pojednanie

Kalendarz „osiągnięć” polskich skinów został w ostat­ni piątkowy wieczór „wzbo­gacony” o bandycki napad w Nowej Hucie na trzech Niem­ców, kierowców TIR-ów. Jak informowaliśmy, jeden z cięż­ko pobitych zmarł kilka go­dzin później w szpitalu. W so­botę na miejscu tragedii mie­szkańcy Nowej Huty palili zni­cze i kładli kwiaty.

Tego też dnia przed budyn­kiem, gdzie mieści się Scena Nurt Teatru Ludowego w No­wej Hucie, grupka młodzieży o ogolonych głowach wymie­niała półgłosem najświeższe wieści. Niektórzy z tych młodych ludzi byli już przesłuchi­wani przez policję, która sprawdzała ich alibi. Zatrzy­mano dziesięciu podejrzanych. Czy wśród nich znajdzie się ktoś z zespołu? Za kilka mi­nut spektakl, a wciąż jeszcze nie są w komplecie…

Od czasu objęcia dyrekcji teatru przez Jerzego Fedoro­wicza w 1989 r. ta wcześniej mało zauważana przez widzów scena zasadniczo zmieniła swoje oblicze. Nowa dyrekcja obok normalnej działalności repertuarowej nie stroni od eksperymentów z pogranicza psychologii, wychowania przez sztukę, socjotechniki i reso­cjalizacji. Reprezentujący no­wohuckie subkultury młodzie­żowe skini i punki zostali za­proszeni na scenę.

Premierze Romea i Julii w reżyserii Krzysztofa Orzechow­skiego — profesjonalnego spek­taklu na głównej scenie — to­warzyszyła wersja stworzona przez dyrektora Fedorowicza na scenie Nurt. Role Kapuletów odtwarzali nowohuccy skini. Montekich — punki. Dominika Bednarczyk, grająca Julię, oka­zała się na tyle interesującą wy­konawczynią, że została w tej roli doangażowana również w profesjonalnej wersji.

Dwa kolejne spektakle tego sobotniego wieczoru miały dla młodych ludzi szczególne zna­czenie. W niedzielę czekał ich bowiem wyjazd ze spektaklem do… Niemiec. Dyr. Fedorowicz zapowiedział, że kto na przed­stawienie przyjdzie choćby po piwie — nie pojedzie!

Organizatorzy niemieccy — zajmujący się nie tyle życiem artystycznym, co młodzieżowy­mi subkulturami — zaprosili ich na dwa występy w Berlinie. Nowohuckie przedstawienie Romea i Julii miało być w Berlinie wstępem do wzajem­nego poznania się i pojedna­nia między formacjami skinów oraz punków z Polski i z Nie­miec. Po nowo­huckim bestial­skim napadzie skinheadów na niemieckich kierowców ro­dzice młodocia­nych artystów dzwonili do dyr. Fedorowicza z pytaniami, czy ich dzieci za pol­sko-niemiecką granicą nie sta­ną się ofiarami rozliczeń. Kon­sul niemiecki zapewniał, że nie. Dojechali bez przeszkód, autobus z kra­kowską reje­stracją schowa­li w garażu, by nie rzucał się w oczy. Będą grać na pojednanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji