Artykuły

Jeśli nie boisz się myśleć

- Mam możliwość grania w różnorodnych przedstawieniach. Są to wyjątkowo zróżnicowane propozycje. Mam możliwość pracy z ciekawymi reżyserami i realizatorami. Jestem z tego powodu naprawdę zadowolona - mówi MARTA MASŁOWSKA, aktorka Teatru Dramatycznego w Elblągu.

Marta Masłowska jako aktorka jak się czuje?

- Dobrze. Mam możliwość grania w różnorodnych przedstawieniach. Są to wyjątkowo zróżnicowane propozycje. Mam możliwość pracy z ciekawymi reżyserami i realizatorami. Jestem z tego powodu naprawdę zadowolona. No i na pewno wiele się uczę.

To Twój czwarty sezon w naszym Teatrze. Zostałaś zaangażowana zaraz po ukończeniu Studium Aktorskiego w Olsztynie, skąd przyszłaś jako ukształtowana aktorka.

- Nie można mówić o ukształtowanym aktorze. Szkoła jest czymś zupełnie innym. Aktor rozwija się całe życie. Jeśli uzna, że jest już w pełni rozwinięty, powinien zmienić zawód.

Wcześniej trzykrotnie nominowana byłaś przez Kapitułę do Kobiecej Nagrody Roku, tymczasem nagrody zwozisz z zagranicy. Wróciłaś kolejny raz z Tarnopola na Ukrainie z indywidualną nagrodą aktorską. Czy to ma dla Ciebie jakieś znaczenie, że w Polsce jesteś zauważana, a nagradzana na Ukrainie?

- No cóż na własnym terenie jest zawsze najtrudniej. To także znaczy, że przede mną jeszcze bardzo wiele pracy, a jednocześnie miła zachęta do dalszego trudzenia się. Na Ukrainie przy realizacji spektakli jest mocniej położony nacisk na zespołowość. Znacznie mniejszy na indywidualizm aktora w całości wyrazu dzieła scenicznego. Dlatego prawdopodobnie ciekawi ich indywidualizm kreowania postaci przez aktora w naszych realizacjach.

Z jednej strony "Samotny zachód" z drugiej "Celebracje", oba teksty współczesne, oba niezwykle mocne i oba festiwalowe.

- Zarówno "Samotny zachód" jak i "Celebracje" poruszają bardzo istotne problemy współczesnego człowieka. Samotność, brak akceptacji, poszukiwanie autorytetów, ale również ogromne pragnienie miłości, rozpaczliwe dobijanie się "do drugiego człowieka". Próba zwrócenia na siebie uwagi. Ekstremalny wysiłek by wykrzyczeć "jestem, zauważ mnie". Bardzo cieszę się, że oba te przedstawienia w związku z festiwalami, na które jesteśmy zapraszani, ma możliwość obejrzeć większa ilość odbiorców.

"Celebracje" składają się właściwie z następujących po sobie obrazów. Zawsze jest młody mężczyzna i młoda kobieta, ale niekoniecznie są logiczne ciągi ich losów. Jak pracowało się nad takim materiałem literackim?

- Pracowaliśmy nad poszczególnymi obrazami. Tekst jest rzeczywiście bardzo trudny, ale i bardzo interesujący. Myślę, że jest on nam bardzo bliski, nie tylko mnie i Tomkowi Muszyńskiemu, ale w ogóle naszemu pokoleniu. To jest to z czym się zderzamy w codzienności, w życiu.

Z Tomkiem Muszyńskim nie pierwszy raz partnerujecie sobie na scenie, jak Wam się razem pracuje?

- Bardzo szanuję Tomka jako aktora. Jest człowiekiem pełnym pomysłów, nie bojącym się nowych wyzwań. Poza tym imponuje mi ogromną dyscypliną w pracy. Intensywnie pracował przez cały czas trwania próby. Stworzył kilka genialnych ról, Puk w "Śnie nocy letniej", Sztokfisz w "Papierowych kwiatach". A sama praca przy "Celebracjach", to była fenomenalna praca laboratoryjna nad tekstem, poszukiwanie emocji w sobie samym, w swojej przeszłości i świadomości. Skupienie na tekście, na pracy, na partnerze. Nie mieliśmy niczego narzuconego, wszystko pod okiem reżysera rodziło się z nas.

- No właśnie, Bartłomiej Wyszomirski, nie pierwszy raz realizował spektakl w Elblągu, Ty jednak po raz pierwszy z nim pracowałaś. Co możesz powiedzieć o nim, o atmosferze wspólnego tworzenia.

- Wspaniała praca. Bartłomiej jest człowiekiem pracującym z wielką dyscypliną. Posiada umiejętność bezbolesnego otwierania aktora, zachęcanie go do pójścia jeszcze dalej, do utraty hamulców przyjętych norm, do śmiałego pokazywania tego co dzieje się w podświadomości bohatera. To było fantastyczne skupienie na sztuce. Te próby były swego rodzaju katharsis, oczyszczeniem się ze wszystkiego. Na każdy obraz mieliśmy praktycznie w pełni przygotowanych po kilka różnych wersji. Rozkładaliśmy ten tekst na wszystkie możliwe strony.

Twoje początki przygody teatralnej, to był teatr offowy prawda?

- Ja taki teatr bardzo lubię, taki mnie interesuje. Jako licealistka związana byłam z alternatywnym Teatrem Kana w Szczecinie. Emocje na scenie zawsze są interesujące, bez względu czy jest to trudny tekst współczesny, czy bajka. To zawsze prawda i emocje są najważniejsze. Poza tym gdy widzisz jak tekst trafia do młodego odbiorcy, którego czasem jest trudno uspokoić i zainteresować, to jest to ogromna przyjemność.

Który z tych spektakli jesteś bardziej związana emocjonalnie, który jest Ci bliższy i dlaczego?

- Zdecydowanie "Celebracje", bo ten tekst jest bardzo mocno we mnie osadzony. Jestem tak pewna tego co chcę powiedzieć, że nawet nie mam tremy. To jest wręcz układ, jakby chodziło o choreografię uczuć. A w tej kwestii nie można się pomylić, albo jest prawda, albo jej nie ma. To są problemy tak globalne i ogólne, że dotyczą każdego młodego człowieka naszych czasów i to jest ten "każdy".

"Celebracje" zostały tak skonstruowane przez Krzysztofa Bizio - autora, że ostatni obraz jest napisany, a także poprowadzony przez reżysera, w zupełnie innej konwencji, w odmiennej poetyce. Nie obawiałaś się takiej pointy?

- Przed premierą nie byłam przekonana, czy to dobry pomysł. Teraz wiem, że jest to doskonała odskocznia, bardzo potrzebna publiczności, po wcześniejszych traumatycznych monologach chłopaka i dziewczyny. Ten ostatni obraz jest totalnym odjazdem, irracjonalny, trochę przerysowany i naprawdę śmieszny.

W jaki sposób zachęciłabyś tych wszystkich, którzy tego spektaklu jeszcze nie widzieli, aby zechcieli nieco swego czasu poświęcić na spotkanie z utworem Krzysztofa Bizio?

- Jeżeli nie boisz się myśleć, jeżeli nie boisz się odczuwać, jeżeli nie boisz się zajrzeć w głąb samego siebie - przyjdź!

W takim razie wspólnie zapraszamy Państwa do Teatru. To wyjątkowy spektakl i w warstwie literackiej, i w oprawie realizatorskiej, i w kunszcie aktorskim. To przedstawienie, które bez działań z naszej strony, już zostało zaproszone na kilka festiwali. Warto więc zobaczyć, to co elbląskie i dobre, doceniane w Polsce. Marto, dziękuje za rozmowę i życzę wielu równie ciekawych ról.

Na zdjęciu: Marta Masłowska i Tomasz Muszyński w "Celebracjach".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji