Artykuły

Kryminał romantyczny

W ramach spotkań Teatru Rzeczypospolitej zawitał do Warszawy Teatr Polski z Wrocławia, by pokazać swoją inscenizację sztuki Georga Büchnera Woyzeck w przekładzie Barbary Swinarskiej (z fragmentami w tłumaczeniu Jerzego Liberta i Ryszarda Ziobro), opracowaniu tekstu i reżyserii Tadeusza Minca, scenografii Wojciecha Jankowiaka i Michała Jędrzejewskiego, układzie tańców Wojciecha Misiuro i z muzyka Zbigniewa Karneckiego. Widowisko jest ambitne, należy je uznać za reprezentatywne dla sceny wrocławskiej.

Obsada jest liczna. Obok dwudziestu osób pierwszoplanowych bierze udział spory tłumek Żołnierzy, Chłopców i Dziewcząt, który okrasza inscenizację. Stwarza Jej klimat. Musztry, orkiestra, tańce podnoszą napięcie i tempo. Choć dawkowane obficie. Dozwalają wszakże na grę psychologiczną, zwłaszcza niektórych. Jak Stanisława Melskiego w roli tytułowej, Grażyny Krukównej w roli jego kochanki, Igora Przegrodzkiego w roli efektownego Kapitana. Ferdynanda Matysiaka jako Doktora zawziętego w badaniach diagnostycznych, Andrzeja Wojaczka jako dorodnego Tamburmajora. Przepraszam, że nie wymieniam wszystkich, ale jeżeli to widowisko upamiętnia się, to głównie dzięki pełnej rozmachu inscenizacji, tym wyrazistszej im sceny są bardziej zbiorowe.

Tu trzeba dodać kilka słów o samej sztuce Büchner, autor Śmierci Dantona i komedii Leonce i Lena, napisanych poprzednio, pracował nad Woyzeckiem w latach 1825-1837, ale za kanwę tematyczną posłużył mu słynny i przewlekły proces Johanna Christiana Woyzecka, fryzjera wojskowego, który w roku 1821 zamordował swoją kochankę i został skazany na śmierć, który to wyrok wykonano w roku 1824 na rynku w Lipsku.

Büchner sam był prawnikiem, zaś ojcem Jego był lekarz. Przedmiotem procesu Woyzecka było ustalenie poczytalności mordercy. Rzecz była powszechnie dyskutowana, a zapewne i w rodzinie Büchnera, jako że diagnoza lekarska—miała zasadnicze znaczenie dla wyroku. Tak więc napisany w ponad 10 lat po wydarzeniu dramat miałby wszystkie cechy literackiego kryminału z charakterystyczną dla tego rodzaju dzieł zagadką.

Ale Büchner był także politycznym ideowcem. Trudno powiedzieć czy rewolucjonistą, ale w każdym razie wyznawcą sprawiedliwości społecznej. Był nawet inwigilowanym i tropionym „przestępcą” w stosunku do wówczas aktualnych porządków. Zwróćmy uwagę na lata trzydzieste XIX w. Czas, także w Niemczech, romantyzmu zabarwionego idealizmem społecznym. Büchner stawia problem Woyzecka nie jako z natury swej szaleńca, ani jako zbrodniarza z premedytacją, ale jako ofiary, czy wyniku warunków społecznych. Nie Jest z natury głupi, lecz otępiały przez swoją pozycję społeczną. To szary człowieczek, duszący się w realiach i chcący z nich uciec.

Romantyzm był za sprawiedliwością. Romantyzm musiał mieć bohatera. Dla Bühnera Woyzeck nadał się na bohatera. Czy pozytywnego? Czy negatywnego? Ani takiego, ani takiego? Na innego, na bohatera usprawiedliwionego? Tak to i przekazała inscenizacja Minca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji