Artykuły

Inspicjent Waldemar Trębacz — człowiek-orkiestra... Wspomnienie z Teatru Lubuskiego

O tym, że 10 października jest Światowym Dniem Inspicjenta dowiedziałem się ze strony internetowej Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze.

Kiedy wiele lat temu graliśmy w Lubuskim Pana Tadeusza (premiera wyjazdowa w Głogowie, 18 II 1994, a potem jeszcze ponad 140 spektakli), Waldemar Trębacz — inspicjent Teatru Lubuskiego przez ponad 40 lat (zaangażowany w 1976 roku przez dyr. Tadeusza Pliszkiewicza) — dodatkowo czuwał nad tekstem, występował więc w podwójnej roli: jako inspicjent-sufler, ale nie tylko...

Niektóre tytuły Waldemar prowadził w kostiumie — bo na dodatek grał jeszcze w danym spektaklu małą rolę, tak było np. w Zemście (premiera 31 XII 1994 r.), gdzie Waldemar grał Perełkę — na służbie Cześnika. Wtedy — już ucharakteryzowany i w kostiumie — odchodził od pulpitu inspicjenta i wkraczał w strefę scenicznego światła. Łączył więc aż trzy funkcje w jednym spektaklu! Miało to dodatkowe znaczenie w objeździe — nie musieliśmy powiększać wyjeżdżającego zespołu o dodatkowe osoby (diety, pokoje hotelowe etc.). Ale doświadczony inspicjent potrafił też jednocześnie być dyrygentem...

Muzykę do zielonogórskiego Pana Tadeusza napisał ówczesny dyrektor Filharmonii Zielonogórskiej, maestro Czesław Grabowski. Muzyka była piękna i czuła. Tak była piękna, że często ci, którzy w spektaklu nie grali, stali w kulisach — specjalnie dla niej: szefowa garderobianych „Indira Gandhi", czyli pani Wanda Bogucka, młodsza garderobiana Dorota Kubczak, pani kierownik Helena Bondyra, montażyści i ja — jak zaczarowani, kompletnie nią urzeczeni. Osobny spektakl dawał za kulisami (zupełnie nieświadom występu) ten, który za przebieg spektaklu odpowiadał.

Waldemar Trębacz jako inspicjent-kapitan przy swoim pulpicie za kulisami, także muzyką maestro Grabowskiego porwany i urzeczony, prowadził spektakl w muzycznym natchnieniu. Ponieważ Waldemar to dusza w najwyższym stopniu umuzykalniona (tak, jak i jego żona Dobrosława, inspicjent na Scenie Lalkowej w Teatrze Lubuskim, zaangażowana w roku 1975 przez dyr. Ryszarda Żuromskiego), więc całe piękno tej muzyki płynęło za każdym spektaklem poprzez jego pełne nut serce. Waldemar stał za pulpitem inspicjenckim — i dyrygował! Dosłownie: zamaszyście przerzucał kolejne karty leżącej na pulpicie adaptacji Pana Tadeusza i... dyrygował — dłońmi wykonywał nad scenariuszem subtelne czarodziejskie ruchy — bo dla niego to była partytura orkiestrowa!

W muzycznym zapamiętaniu dyrygował Waldemar całym spektaklem — wejściami aktorów, światłami i wejściami dźwięku, ale też (i trzeba go było widzieć!) samą muzyką, która to wszystko niosła! W to dyrygowanie wpisane były dyspozycje, jakie wydawał przez interkom: aktorom, akustykom, oświetleniowcom, rekwizytorowi, garderobianym i montażystom — więc czasem je do swojego mikrofonu po prostu wyśpiewywał albo przynajmniej nucił. Muzyka była silniejsza od niego. Pulpit inspicjenta stawał się pulpitem dyrygenckim, a wieloletni inspicjent Teatru Lubuskiego, Waldemar Trębacz, stawał się człowiekiem-orkiestrą!

***

Na zdjęciu z Zemsty: Tomasz Karasiński (Cześnik), Waldemar Trębacz (Perełka), Wojciech Romanowski (Dyndalski).

 

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji