Artykuły

Gąska, czyli gwiazda

Nikołaj Kolada, autor Gąski, której premierę zobaczymy w sobotę o godz. 19 na Scenie pod Ratuszem, znany jest w Polsce przede wszystkim ze sztuk mrocznych, przygnębiających jak Merylin Mongoł czy Martwa królewna, przedstawiających czarny, pozbawiony nadziei obraz rosyjskiej prowincji. Tym razem współczesny rosyjski dramatopisarz, prozaik, aktor i reżyser, autor blisko 70 sztuk, pokazał nieco odmienne oblicze swojego dramatopisarstwa. Gąska to komedia opowiadająca o życiu aktorów w prowincjonalnym teatrze. Ale i w tej komedii nie brak goryczy, gdyż znawca dusz ludzkich, jakim jest Kolada, opowiada historię ludzi bez perspektyw, walczących nie tylko o własną karierę, ale przede wszystkim o szczęście. Miejscowa gwiazda chce wyrzucić z miasteczka młodziutką aktorkę, gdyż ta jest nie tylko zagrożeniem dla jej kariery, ale i małżeństwa z dyrektorem teatru. To jedynie początek intrygi, która stała się pretekstem do pokazania poplątanych losów ludzkich. O wypowiedź o spektaklu poprosiliśmy reżysera Tomasza Obarę.


— Ten tekst pozornie tylko różni się od innych utworów Kolady. On także opowiada o ludzkich dramatach, pragnieniach, o poszukiwaniu szczęścia i sensu życia. Ta historia zahacza o teatr, jednak nie sprawy środowiska artystów w prowincjonalnym teatrze były dla mnie najistotniejsze. Czyż my, ludzie teatru, czymkolwiek różnimy się od innych? Przecież tak samo poszukujemy miłości, bliskości drugiego człowieka, uciekamy od samotności. Oczywiście, że specyficznego klimatu tej opowieści dodaje anturaż teatralny, ale sedno sprawy leży w ludzkich dramatach, które zapewne będą dotyczyć większości widzów oglądających to przedstawienie. Z wątku teatralnego zostawiłem tyle, ile ma sens, by nie zacierać istoty poruszanych problemów. Będąc aktorem i reżyserem, wiem, jak wiele banalnych prawd powiedział Kolada o ludziach teatru, nawet posądzam go o brak sympatii dla nich. Gdybym był mu wierny, to widzowie zapewne wyszliby z teatru z przekonaniem, że aktorka to istota, która nawet zdrady swojego męża nie potrafi przeżyć naprawdę. I nawet z tego zrobi teatr. A to nieprawda. Temat aktorskich gier na życie, bufonady — to wszystko oczywiście zachowałem. Ale też pokazuję, że gdy pojawia się prawdziwy dramat — kończy bufonada. Nawet wtedy, kiedy mamy do czynienia z najsławniejszą gwiazdą. To jest sztuka o ludzkich marzeniach, które nie zostały zrealizowane. Nasi bohaterowie tkwią w jakimś koszmarnym, prowincjonalnym miejscu, gdzie odechciewa się żyć. Stąd też nasza tytułowa bohaterka po pół roku przebywania w takim świecie, mając jeszcze w sobie naturalny motor młodości, musi stamtąd uciec. Ale w tym gorzkim obrazie, niewątpliwie zabarwionym także komediowością, jest jasne światełko. Ale to światełko jest migające i nie wiadomo, jak długo będzie się świecić — powiedział Tomasz Obara, oczywiście nie zdradzając puenty spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji