Artykuły

„Ludojadka”

Za górami, za lasami był sobie Dom Starców. A w tym domu mieszkali niechlujni z braku nadziei i smutni ludzie. Wyposażenie Domu Starców choć na oko dostateczne (efektowne emblematy umieszczone wysoko na ścianach) było nad wyraz nędzne. Koślawe krzesła i stoły kłóciły się z zewnętrznymi pozorami dobrobytu — ozdobną fasadą.

Wszystko zmieniło się, gdy Społeczności Domu przybył nowy pensjonariusz-organizator Dopiero teraz okazało się, co może dobra organizacja: Nadrzędne cele i wartości porządkujące życie jednostki i ustalające stosunki międzyludzkie, wspólnota dążeń i wzajemna współpraca nowe inwestycje i dalekosiężne plany… Tak! W spopielałej od smutku atmosferze Domu rozgorzał płomień radosnej nadziei, chęci!

Organizacja nie jest receptą na szczęście; okaże się przecież wkrótce. Pensjonariusze odczują bardzo szybko „dyrygowanie” współtowarzysza — prowodyra jako zamach na samostanowienie na wolność osobistą nawet. Bo nikt nie lubi życia pod dyktando.

Sztuka współczesnego pisarza bułgarskiego, Iwana Radojewa, w oryginalny i ciekawy sposób prezentuje niezwykłości prawd i prawideł życia w Domu Starców. Przy pomocy prostych symboli, drażniących przez swą oczywistość dysonansów i niespójności, chętnie i zręcznie korzystając z niezawodnej obrazowości zasad dialektyki, autor przeprowadza analizę określonych sytuacji i układów społecznych.

Sam pomysł na sztukę miał więc Radojew dobry. Niestety, chcąc, żeby trudny tekst (trudny właśnie przez specyficzną retorykę, dowodzenie „nie wprost”) był zrozumiały i czytelny dla każdego nawet dla bardzo mało wyrobionego widza — wpadł w pułapkę łopatologiczną… Powtarzanie w kółko i na różne sposoby raz powiedzianej tezy obciąga akcję sztuki, daje efekt nieznośnego, kulawego dreptania w miejscu i jest ewidentnym, niewybaczalnym grzechem dramaturgicznym.

Kalectwo bułgarskiej sztuki okazało się w nowohuckiej prapremierze nieuleczalne. Nie pomogły protezy z pracowicie dobudowanych i wyrazistych charakterów poszczególnych postaci, ekspozycja ich drobnych słabostek, przyzwyczajeń i typowych zachowań Nie pomogło tym bardziej wyciąganie elementów komediowych. tuszujących w zamyśle niezgrabność sztuki, a w rzeczywistości jeszcze bardziej wszelkie niedostatki demaskujących… Groteskowe działania aktorskie podkreślają kiepski poziom dowcipu — niewątpliwie najsłabszego punktu sztuki.

Aktorzy grają na wyrównanym i przeciętnym poziomie, nie szczędząc przy budowaniu osobowości granych postaci stereotypowych zachowań i nieoryginalnych chwytów aktorskich. Na tym tle wyróżnia się pozytywnie Krystyna Rutkowska, grająca Niemą Jotę: zbuntowaną, rozdzierająco tragiczną pensjonariuszkę Domu Starców, która przekroczywszy granice zgodnej i potulnej cierpliwości… zaczyna mówić! Dzięki niej zakończenie pierwszej części sztuki jest najlepszą sceną.

Podobała mi się w tym spektaklu oprawa muzyczna, a jeszcze bardziej — dekoracje Józefa Napiórkowskiego i Ryszarda Stobnickiego. Ich prace wzbogacają przestrzeń sceniczną o charakterystyczną głębię przez umiejętne tworzenie złudzenia dalekiej perspektywy, lub rozświetlenie dalszego planu. W tym spektaklu efekt rozszerzenia scenicznej rzeczywistości uzyskali scenografowie przez operowanie przytłumionym światłem za ogromnym, ukwieconym oknem.

PS. Prapremiera Ludojadki zbiegła się z obchodami jubileuszu 35-lecia pracy w Teatrze Ludowym dwóch grających w tym spektaklu aktorek: Eugenii Koreckiej i Bogusławy Czuprynówny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji