Artykuły

„Historyja o Chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim”

Tydzień przed Wielkanocą, na scenę Teatru Ludowego w Krakowie weszła Historyja o Chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim księdza Mikołaja z Wilkowiecka, napisana czterysta lat temu. Była Historyja… wg Juliana Lewańskiego, badacza i edytora dramatu staropolskiego, artystycznie najcelniejszym tekstem gatunku misteryjnego, który krzewił się bujnie w Polsce średniowiecznej. Co najmniej przez dwa i pół wieku wykazywała dużą żywotność sceniczną. Jej zmierzch nastąpił dopiero w drugiej połowie XIX wieku. Po pierwszej wojnie światowej — w latach dwudziestych — teatrowi przywrócił ją Leon Schiller, wprowadzając ją do Reduty. Jej powtórny rozkwit przypada na lata sześćdziesiąte i trwa aż po dzień dzisiejszy. W 1961 r. Historyja… na scenie Teatru Nowego w Łodzi, opracowana dramaturgicznie przez Kazimierza Dejmka, stała się wydarzeniem artystycznym sezonu. Od tamtego czasu obeszła wiele teatrów polskich i zagranicznych. Grano ją w Warszawie, Gdańsku, Wrocławiu, Krakowie, Budapeszcie… W latach 1962-65 w czasie tournée Teatru Narodowego oglądała ją publiczność Moskwy, Kolonii, Paryża, Wenecji, Drezna, Berlina. Wszędzie się podobała. Wszędzie budziła żywy rezonans.

Jedną z tajemnic teatralnego powodzenia tego utworu jest chyba jego język: język uniwersalny, wciąż żywy i zrozumiały dla ludzi wychowanych w kręgu kultury śródziemnomorskiej, odwołujący się do obrazów i symboli powszechnie znanych z przekazu biblijnego. Z jednej strony uniwersalność przekazu Historyi…, jej znaków i figur literackich, a z drugiej — klimat bardzo polski, zrodzony z polskiej uczuciowości i polskiej pobożności, zanurzony całkowicie w religijności ludowej: emocjonalnie podatnej do fabularyzacji nadprzyrodzonej sfery zjawisk.

Tadeusz Malak wystawiając Historyę… w Teatrze Ludowym zerwał z tradycją inscenizacji Dejmkowej, która do tekstu księdza Mikołaja z Wilkowiecka wprowadzała intermedia, zlepione z fragmentów Reya, Baryki, Lamentów chłopskich, Bigosa. Dejmek szerokim strumieniem wpuścił do Historyi… élements profanes, szokujące odmiennością tonu, nastroju, rytmu. Dzięki tym elementom malował tło epoki, pokazywał życie społeczne, obyczajowe, polityczne dawnej Polski. A co może istotniejsze — rekonstruował pewną formę teatru, która godziła z sobą różne stylistyki i różne gatunki literackie. Ten zabieg inscenizacyjny prowadził do nasycenia obrazem realistyczno-rodzajowym, komiczno-satyrycznym czy nawet groteskowo-fasowym fabuły z natury swej alegorycznej, nakierowanej na ilustrowanie wydarzeń z Pisma Świętego.

W spektaklu przygotowanym przez Malaka Historya… nie ma tego bogactwa formy teatralnej, która zachwycała nas u Dejmka. Jest bliżej liturgii, bliżej obrzędów kościelnych, jakby jeszcze nie w pełni rozwinęła się w teatr. Jej stylistyka jest bardziej jednorodna, bardziej ascetyczna. Przy odbiorze mniej także nastręcza trudności i problemów. Zaakceptują ją nawet dogmatyczni fundamentaliści. Spektakl Malaka — podobnie jak i kiedyś spektakl Dejmka — raduje widza swą urodą plastyczną. Scenografia Andrzeja Stopki — którą wykorzystał Dejmek — nawiązywała do stylu sztuki ludowej: zgrzebnej, rubasznej, otwartej na skojarzenia humorystyczne, żartobliwe. Scenografia Kazimierza Wiśniaka w przedstawieniu Malaka odwołuje się raczej do wzorców ikonograficznych sztuki „wysokiej”, tworzonej przez zawodowych artystów przełomu Średniowiecza i Renesansu. Postaci Jezusa, czterech Maryj, Aniołów, Uczniów Pańskich, Piłata, Kaifasza i Annasza w warstwach: gestycznej, ruchowej i wyglądów zewnętrznych, budowane są jak rzeźby sakralne. Także kostium (rysunek, kolorystyka) czerpie stamtąd wzory. W przedstawieniu nowohuckim bardzo pięknie zagrała biel wystroju sceny i prostota detali architektonicznych.

Z ogólną koncepcją inscenizacyjną Historyi… znakomicie koresponduje muzyka Stanisława Radwana, radosna w tonacji, potężniejąca przez narastanie głosu dzwonów. Wspaniale brzmią melodie starych pieśni kościelnych, śpiewane przez aktorów oraz dzieci ze Szkoły Muzycznej w Nowej Hucie, ubrane w białe alby, tak jak to bywa w liturgii rezurekcyjnej. Aktorsko przedstawienie jest wyrównane i dopracowane, zwłaszcza od strony dykcji: słyszalności słowa, rozkładu akcentów semantycznych i intonacji. Reżyser terminował przecież w dobrej szkole rapsodyków i to, czego się tam nauczył, wyegzekwował do końca od wykonawców.

Teatr Ludowy odzyskuje coraz śmielej swą rangę i prestiż w środowisku nowohuckim. Jest temu środowisku potrzebny. Umie z nim nawiązać kontakt, proponując mu repertuar atrakcyjny i wartościowy. Oby jakiś szaleniec nie wpadł na pomysł, że należy to zniszczyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji