Artykuły

Posłuchajcie, oto bajka...

Jeśli tylko aktorzy umożliwią swym bohaterom wniknięcie w zaczarowany leśny świat, wiele dobrego może się jeszcze w nim wydarzyć - o spektaklu dyplomowym "Najzwyklejszy cud" w PWST w Krakowie specjalnie dla e-teatru pisze Iga Dzieciuchowicz.

Trzy akty "Najzwyklejszego cudu" to przyjemność i chaos. Spektakl dyplomowy absolwentów krakowskiej PWST ogląda się z dziecięcą ciekawością, którą można określić słowami "a co będzie dalej". Jednak łatwo dostrzec, że bajka Eugeniusza Szwarca sprawia aktorom wiele kłopotu. Jedni w tę bajkę w ogóle nie wierzą, a są i tacy, którzy do "Najzwyklejszego cudu" z zupełnie innej bajki trafili. By wyczarować bajkowy nastrój, skomponowano scenografię w jednolitej, ciepłej kolorystyce, zapalono lampki i świece, a grana na żywo muzyka intensyfikowała magię domu Gospodarza. Zaprojektowane kostiumy - białe stroje i kolorowe czapki bohaterów zwanych Myśli Gospodarza zdawały się lekkie i wygodne, jak z dobrego snu. Uczyniono wiele, by aktorzy mogli zawładnąć tym niezwykłym światem i swobodnie się w nim poruszać. Udało się to tylko niektórym.

Król (Paweł Smagała), Minister administracji (Krzysztof Piątkowski) i Myśliwy (Wojciech Niemczyk) spajają przedstawienie w harmonijną całość, dynamizują wydarzenia. Krzysztof Piątkowski w roli czarnego charakteru jest bezkonkurencyjny, każde jego wejście na scenę udowadnia komediowy talent i gwarantuje sporą dawkę śmiechu. Doskonale wypadł Paweł Smagała w roli tchórzliwego króla o gołębim sercu, wyróżnił się także jurny Myśliwy Wojciech Niemczyk. Na tym tle bardzo słabo wypadają panie - jedynie Królewna (urocza Olga Bołądź) i Dama Dworu (Honorata Witańska) grają z przekonaniem. Poza tym dużo humoru wnoszą zwariowane Myśli Gospodarza, które jak dobre szekspirowskie duszki pojawiają się znikąd, by pomóc w rozmaitych bajkowych intrygach.

Z pewnością spektakl powinien być dopracowany od strony aktorskiej. Typy postaci znane z teatru jarmarcznego (para zakochanych, troskliwy ojciec, intryganci i poddani) są chyba aktorom nadal obce, trudno im je interpretować. Aktorom nie brak ani urody i umiejętności, ani talentu, a jedynie pewności siebie i wiary w prawdziwość krainy wykreowanej przez Natalię Łapinę. Jeśli tylko uwierzą w istnienie tego świata, odszukają w sobie pomysł na postać. Paradoksalnie rola w bajce wymaga głębi i uruchomienia specyficznego rodzaju wrażliwości, bardzo łatwo w takiej sztuce o zwykły aktorski fałsz, który natychmiast można rozpoznać, a zdarza się to w "Najzwyklejszym cudzie" zbyt często. Ruch sceniczny postaci wywołuje czasem wrażenie niepotrzebnego chaosu, może lepiej byłoby zredukować czy też "uspokoić" poszczególne sceny zbiorowe i dać szansę tym aktorom, którzy przez rozgardiasz giną, umykają uwadze widza. Wówczas tłum anonimowych postaci przeistoczyłby się w bohaterów o indywidualnych charakterach.

Energia i świeżość to zalety tego przedstawienia, udaje się również stworzenie wyjątkowej atmosfery i mimo aktorskich niedociągnięć "Najzwyklejszy cud" jest bajką i pozostaje nią do końca. Farsowe gagi, dowcipy słowne, nagłe zwroty akcji i podwójne drzwi, za którymi kryją się psotnicy w domu Gospodarza i ciekawscy dworzanie, przypominają estetykę barwnej komedii dell'arte. Wybór bajki na spektakl dyplomowy nie jest błędem, przeciwnie, to trudny sprawdzian dla aktorów, ale i ogromny relaks dla widza, który jest przyzwyczajony do teatru "dla dorosłych". Jeśli tylko aktorzy umożliwią swym bohaterom wniknięcie w zaczarowany leśny świat, wiele dobrego może się jeszcze w nim wydarzyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji