Artykuły

We Wronkach, na Mokotowie...

Pisarz wyszedł więzienia, ale w gruncie rzeczy nie odzyskał wolności. Znalazł się tylko w bardziej przestronnej celi. Płynęły tam rzeki, odbywały się wieczory autorskie, czasami udawało się oszukać nadzorców, na przykład w legendarnej sztuce "Czapa, czyli śmierć na raty", gdzie JANUSZ KRASIŃSKI opisał stalinowskie wiezienie, udając, że jest to abstrakcyjna, makabryczno-groteskowa rzeczywistość.

Pisarz dobrowolnie dał się zamknąć w więzieniu swojej pamięci i nie wyszedł, nim nie skończył tego, co sobie zamierzył.

W 1956 roku na mocy amnestii wyszły z więzień tysiące ludzi. Był wśród nich dwudziestoośmioletni poeta i prozaik Janusz Krasiński [na zdjęciu z prawej]. Jego życiorys nawet w tamtych straszliwych czasach był wyjątkowy. Gdy miał szesnaście lat jako członek Szarych Szeregów wziął udział w powstaniu warszawskim. Schwytany przez Niemców trafił do Oświęcimia i Dachau. Powrócił do kraju, ale niedługo cieszył się wolnością. Gdy miał dziewiętnaście lat skazano go za rzekome szpiegostwo. Wyrok - piętnaście lat. Odsiedział dziewięć. Jeśli ktoś miał tego rodzaju przeżycia i jest artystą słowa, chciałby, wręcz musi to opisać. Okazało się jednak, że to nie takie proste. O Oświęcimiu i Dachau wolno było pisać. O Wronkach, Mokotowie, Rawiczu już nie. Pisarz wyszedł wiezienia, ale w gruncie rzeczy nie odzyskał wolności. Znalazł się tylko w bardziej przestronnej celi. Płynęły tam rzeki, odbywały się wieczory autorskie, czasami udawało się oszukać nadzorców, na przykład w legendarnej sztuce "Czapa, czyli śmierć na raty", gdzie Krasiński opisał stalinowskie wiezienie, udając, że jest to abstrakcyjna, makabryczno-groteskowa rzeczywistość. Wreszcie po 1989 roku drzwi od celi otwarły się szeroko, a nadzorcy włożyli piękne garnitury, zaczęli wszystkich zapewniać, że ludzie z nich dobroduszni i poczciwi. I szybko znaleźli się byli więźniowie, którzy zaczęli gorliwie zapewniać, że takich ludzi honoru jak panowie nadzorcy ze świecą szukać. Janusz Krasiński tego zachwytu nie podzielał. Zamknął się w domu i pisał. Efektem był cykl czterech powieści "Na stracenie" (1992), "Twarzą do ściany" (1996), "Niemoc" (1999) i "Przed agonią" (2005). Dzieje bohatera cyklu Szymona Bolesty stanowią obicie losu autora, ale nie jest to autobiografia. Bolesta jest symbolem pokolenia niemal wojennych dzieci. Nie muszę przypominać, jakie były ich doświadczenia, tytuły kolejnych części mówią wszystko.

W swoim czasie w środowisku literackim krążył żart: "Co tam u Janusza Krasińskiego? No cóż, nadal siedzi w więzieniu". To prawda. Pisarz dobrowolnie dał się zamknąć w wiezieniu swojej pamięci i nie wyszedł, nim nie skończył tego, co sobie zamierzył. Czy liczył na zrozumienie i uznanie? Nie sądzę. Zbyt wiele przeszedł rzeczy strasznych, by zachować złudzenia co do natury ludzkiej.

Cykl powieściowy Janusza Krasińskiego jest więcej niż literaturą. Jest głosem z oddali przypominającym o sprawach najważniejszych. Może ostatnim głosem z tak daleka.

Czy zostanie usłyszany? Nagroda imienia Józefa Mackiewicza na pewno zwróciła na Janusza Krasińskiego uwagę i daje szansę na zaistnienie jego dzieła w społecznej świadomości. Z drugiej strony w dzisiejszym pogrążonym w wiecznej zabawie świecie mało kto lubi czytać o rzeczach przykrych. Może się okazać, że Janusz Krasiński spędził życie w celi nadaremnie. I to by było w jego historii najtragiczniejsze.

***

Marek Ławrynowicz jest prozaikiem, satyrykiem, autorem bajek dla dzieci

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji