Artykuły

Artysta o Rzeczpospolitej

Przykro obudzić się okradzionym z powodu swej głupoty. Okradzionym z państwa, ojczyzny i nadziei. Wrażenie to zostawia zapis rozmów KAZIMIERZA KUTZA i Jadwigi Staniszkis. O książce "To nie to... nie tak miało być" pisze Krzysztof Kłopotowski.

"W spotkaniu intuicji artysty z intelektem uczonej powstaje taki obraz naszej sytuacji, że pada pomysł oddania Polski pod zarząd komisaryczny zjednoczonej Europy.

Dopiero Unia wymusi na Polakach elementarną przyzwoitość - mówi Kutz - i nauczy troski o państwo, bo nasi politycy będą odpowiadać przed europejskimi partnerami, a nie przed swoją partią. Znów panuje dyktatura ciemniaków po szkołach partyjnych, ale udających intelektualistów. Z fantazją reżysera widowisk dramatycznych Kazimierz Kutz [na zdjęciu] chce, by Lepper jak najszybciej wziął władzę i doprowadził system do ruiny.

Nadzieja w młodzieży

Według artysty wyczerpały się już możliwości przebudowy przez kontynuację. Staniszkis przestrzega jednak, że to zły pomysł, bo nie mamy zdolności do samoregulacji. Lepper może utrwalić swoje panowanie, na pewno uruchomi na dole osobników podobnych do siebie, jak on dyszących zemstą. Nawet jeśli epizod lepperiady będzie krótki, może skończyć się wyrzuceniem nas z Unii. Potem wszyscy będziemy wstydzili się spojrzeć sobie w oczy.

Natomiast oboje zgadzają się, że nadzieja w młodzieży. Kutz zapowiada rewoltę na wzór 1968 roku, która powinna zmieść zgniły establishment w Polsce. Staniszkis jest znowu ostrożniejsza, ale ma dla młodych nową koncepcję władzy: Twórzcie pajęczyny powiązań europejskich, które same stawiają sobie cele i je osiągają. Polski i tak już nie ma jako spójnego organizmu gospodarczego. Państwo jest zbyt słabe, aby samodzielnie rozwiązywać problemy. W konflikcie o Niceę bronimy przestarzałej formuły polityki. Przyszłość należy do biurokracji, kontaktów międzyregionalnych i myślenia w pojęciach Wspólnoty. Zresztą, Polacy oczekują od Europy łagodnej okupacji!

Zdaniem rozmówców Jerzego S. Maca nie sprawdziła się żadna z instytucji powstałych 15 lat temu. Wszystkie oderwały się od ludzi. Całkowicie zaprzepaszczono szansę budowy społeczeństwa obywatelskiego. Dziś nie ma w kraju nikogo, kto reprezentowałby wspólne dobro. Taka teza wydaje się zbyt radykalna, ale oto fakty: w obecnym układzie 25 - 30 proc. społeczeństwa będzie siłą dynamiczną, resztę świadomie wypycha się poza system. Skoro aż 43 proc. wpływów podatkowych pochodzi od rencistów, emerytów i najniżej zarabiających, to jaka tu jest sprawiedliwość? Szara strefa stanowi 27 proc. produktu krajowego brutto, panuje w niej bezlitosny wyzysk pracowników.

Na salonach władzy

Jadwiga Staniszkis sądzi, że zaczynem wybuchu społecznego może być bunt w zamykanych zakładach pracy, który poruszy ludzi już dawno odrzuconych, bez szans na jakąkolwiek pracę. Mocniejsza gospodarczo Argentyna eksplodowała przy 18 proc. bezrobocia. W Polsce mamy już 20 procent. I nie ma nadziei na szybką poprawę. Według pani profesor obecny, tak reklamowany przez rząd wzrost gospodarczy jest skutkiem zmian kursów walutowych. Miejsc pracy od tego nie przybywa.

Lewicujący wicemarszałek Senatu i lwica polskiej socjologii z sympatiami do prawicy przedstawiają się czytelnikowi jako absolutni outsiderzy. Trochę w tym kokieterii, ale też sporo racji. Kutz nie jest przecież politykiem, ma dystans artysty do partnerów gry. Staniszkis doradza politykom prawicy, ale porzuca ich, kiedy nie spełniają jej wysokich wymagań. Woli porządnie myśleć, niż iść na kompromisy byle rządzić zza pleców premiera.

Obracając się na salonach władzy, dzielą się wrażeniami z osobistych kontaktów. Jadwigę Staniszkis zdumiewa więc pustka państwa Kwaśniewskich: Ich nie ma, choć za nimi stoją interesy zaplecza. Kazimierz Kutz okiem reżysera rozpoznaje ubeków w spotykanych notablach. Ona znów w czwórce rządzącej Agorą dostrzega sytuację jak z Biesów Dostojewskiego. On twierdzi, że Piłsudski musiał siłą wziąć Polaków za mordę, żeby coś z tego sklecić, bo nie miał możliwości medialnych. Teraz są. Skorzystał z nich Rokita - przy okazji komisji śledczej powołanej do zbadania afery Rywina, następny będzie Giertych.

Przy kopaniu grobu

Oboje świetnie uzupełniają się temperamentami, przeplatając abstrakcyjne analizy konkretem obserwacji. Bizantyjskie czasem rozważania Staniszkis nabierają życia dzięki anegdotom partnera rozmowy, a jej subtelne analizy nadają dosadnym opiniom Kutza porządek umysłowy. Książka jest gęsta od faktów i myśli, które zatroskany obywatel tego kraju musiałby zbierać po różnych publikacjach. Tutaj ma podane razem w formie fascynującej narracji - lamentacji. Wprawdzie dobrze się czyta te rozmowy przy kopaniu grobu III Rzeczypospolitej, ale skóra cierpnie.

Książka ma duży potencjał polityczny. Pani profesor Staniszkis powinna pójść dalej i napisać manifest: Co robić? Nie można postawić takiej diagnozy i zostawić pacjenta. Aż się prosi o podanie kroków, jak z tego wyjść, w zwięzłej, dla każdego zrozumiałej formie. Jak wytworzyć siłę polityczną, zdolną do myślenia w kategoriach dobra wspólnego i na czym to dobro ma dzisiaj polegać.

A może jest już za późno? Przecież Kutz kończy książkę osobnym oświadczeniem W sercach Ślązaków Polska kona, grożąc odejściem od macierzy regionu wyniszczonego przez polską klasę polityczną. Jest chyba tylko kwestią czasu, żeby ktoś napisał podobnie o Wielkopolanach, Małopolanach, Pomorzanach, aż Warszawie zostanie tylko Kongresówka. Staniszkis także pisze na koniec o zmierzchu państwa jako podstawowego podmiotu władzy. Czy to finis Poloniae?

Jadwiga Staniszkis, Kazimierz Kutz w rozmowie z Jerzym S. Macem, To nie to... nie tak miało być. Dom Wydawniczy Ego, Warszawa 2004".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji