Artykuły

Umyj ręce

Najpierw w Krakowie, potem w Moskwie, następnie w Paryżu, a na koniec w Warszawie - wielka retrospektywna wystawa prac Józefa Szajny! Zorganizowano ją z okazji 65 rocznicy urodzin i 40-lecia pracy twórczej artysty.

Otwierając wystawę artysta pół żartem, pół serio powiedział, iż w dniu 7 grudnia mają w świecie miejsce dwa bardzo ważne wydarzenia: jednym jest podróż Michaiła Gorbaczowa do Waszyngtonu, drugim otwarcie wystawy prac Józefa Szajny.

To stwierdzenie można też potraktować poważnie. Bo naprawdę chodzi o sprawy istotne. Z podróżą radzieckiej ekipy do Waszyngtonu wiąże się złość narodów i nasze nadzieje. Natomiast prace Józefa Szajny stanowią memento. Mówią o tym, co było, co nadal kryje się w człowieku - o zagrożeniu, w cieniu którego żyjemy. Przedstawiają śmietnik historii, wytwory cywilizacji, której celem jest udoskonalenie zabijania ludzi. Ostrzegają przed degradacją jednostek, pozbawianiem ich osobowości, przekształcaniem w bezkształtną masę, którą można dowolnie manipulować, a gdy zbędna - usunąć, zlikwidować, bez cienia skrupułów, bo to przecież tylko anonimowy tłum, bez twarzy.

Więzień nr 18729

Nim przejdziemy do sal, w których znajduje się wystawa musimy na półpiętrze zderzyć się ze spojrzeniem surowych i uważnych oczu, spoglądających zza okularów. Twarz starszego mężczyzny oparta na dłoniach, gołe przedramiona, na lewym wyraźnie wytatułowany numer: 18729. To pamiątka na całe życie, jaką w Oświęcimiu otrzymał w 1941 roku 19-letni wówczas Józef Szajna.

Nim tam przybył przesłuchiwano go i bito na gestapo w Muszynie. W chwili przybycia do obozu ważył zaledwie 46 kg. Uratowali go koledzy, dzięki nim przeżył. Tam, podobnie jak przed dostaniem się do obozu, był łącznikiem. Po dekonspiracji został zesłany do karnej kompanii. Dostał się do szpitala, zaraził się tyfusem. Znów ratują go przyjaciele. W 1943 roku próbuje uciec z obozu. Schwytany, skazany na śmierć, przez 2 tygodnie oczekuje w celi śmierci na wykonanie wyroku. Wyczytano jego nazwisko, ma iść na rozwałkę, nowy komendant obozu zamienia łaskawie karę na dożywocie. Cudem ocalony, przeżył.

W 1985 roku miała miejsce w Warszawie wystawa zorganizowana nieco na uboczu głównego nurtu życia artystycznego. Nosiła tytuł: "Xawery Dunikowski i polscy artyści w obozie koncentracyjnym Auschwitz w latach 1940-1945".

Oto oświęcimska "choinka" z 1944 roku - utrwalona na obrazie Xsawerego Dunikowskiego: "Boże Narodzenie w Oświęcimiu w r. 1944". Autentyczny fakt: obersturmfuhrer Beer powiesił w Boże Narodzenie pięciu więźniów za próbę ucieczki. Wisieli na oświetlonym drzewie niczym jego makabryczne ozdoby choinkowe.

Inny obraz Dunikowskiego, "Orkiestra", też dokument, świadczący o perwersyjności katów. Ustawiona przy bramie głównej orkiestra skocznie przygrywała więźniom wyruszającym do pracy i powracającym do obozu, kiedy już silniejsi nieśli na rękach swoich zmarłych lub omdlałych kolegów. Orkiestra grała, a w takt melodii esesmani bili maruderów. Na obrazie po prawej stronie znajdują się muzykanci, pośrodku jakieś ludzkie szczątki, a po lewej, z wyciągniętymi w górę rękoma stoją skazańcy, czekający na śmierć.

I najbardziej wstrząsające "Ruszty". Genezę obrazu, który miał powstać w 1955 roku, ukazał Xawery Dunikowski w swej relacji po powrocie z obozu: "W rowach wbudowano rodzaj rusztów z szyn kolejowych, na szynach kładziono drzewo, na nim zwłoki, polewano ropą i podpalano. Bywały nieraz wypadki, że do płonących rowów podjeżdżały ciężarowe i z nich wypędzano, a raczej wysypywano żywych więźniów wprost w ogień, wśród nieopisanych wrzasków mężczyzn, kobiet i dzieci, żywcem spalanych".

Więzień nr 18729 musiał to widzieć z bliska.

Rysunki Józefa Szajny, eksponowane obok prac innych byłych więźniów, uderzały swą skrótowością, a zarazem siłą wyrazu. Powstały jednak nie w Oświęcimiu, lecz w Buchenwaldzie, dokąd przetransportowano w 1944 roku Józefa Szajnę. Najpierw pracował bardzo ciężko jako tragarz, po czym, wskutek choroby płuc, dostał się do szpitala i tam, na kartkach papieru, utrwalał swe przeżycia z okresu oświęcimskiego.

"Blok 11 - wywołanie na rozwałkę". Ten rysunek różni się od pozostałych. Skazaniec w pasiaku ma wyraźnie zarysowaną twarz. Ma jakąś własną osobowość. Pozbawieni są jej, leżący za nim pokotem, już zabici.

Bardziej charakterystyczne i - mimo skrajnego odpersonalizowania - przejmujące są inne rysunki. "Apel trwał bardzo długo, bardzo bolały mnie nogi". Tylko kontury głów i pasiaki, w niektórych tylko miejscach, w pierwszym rzędzie anonimowego tłumu, rytm załamuje się.

"Nasze życiorysy" - dopatrzeć się tu można ironii i bólu, a jednocześnie - w niesłychanie skondensowanej formie ujęta została istota bytu więźnia. Pasiaki i odciski palców. To wszystko. Nic więcej. W drugim rzędzie puste białe miejsce. Pewnie po tych, których zlikwidowano.

I czwarty rysunek: "Karna kompania (SK) i tyfus". Między tym obozowym rysunkiem a obrazami z cyklu "Mrowisko" powstałymi w 1986 roku, można dostrzec uderzające podobieństwo: i tu i tam cała powierzchnia pokryta zarysami głów, ledwie zaznaczonymi - stłoczona bezkształtna masa, tu czarno-biała, w "Mrowisku" kolorowa.

Człowiek z taczkami

Eleganckie towarzystwo, uczestniczące w wernisażu, zatrzymać się musiało na dłużej już w pierwszej sali. Trwał spektakl. Aktorzy Teatru "Studio" przypominali dawne głośne przedstawienie autorskie Józefa Szajny, z którym objechali pół świata. "Dante", na motywach "Boskiej komedii" genialnego włoskiego poety. Prapremiera tego spektaklu miała miejsce w 1974 roku w rodzinnym mieście Dantego, we Florencji, gdzie pracę Józefa Szajny przyjęła z entuzjazmem krytyka teatralna oraz publiczność. Przypominają to rozrzucone kserokopie włoskich gazet, krzyczące tytułami: "Dante w piekle żyjących", "Wieczna wędrówka człowieka", "Dante na nowo odnaleziony przez Polaka Józefa Szajnę".

Ściany tej pierwszej sali oblepione są wielkimi zdjęciami z innych przedstawień. "Witkacy", "Gulgutiera", "Śmierć na gruszy", "Majakowski", "Cervantes". Kiedyś głośno dyskutowane, teraz martwe, już w muzeum sztuki teatralnej.

Następna sala. Tu można poznać najsłynniejsze z dzieł teatralno-plastycznych Józefa Szajny: "Replikę", utrwaloną na taśmie filmowej. Jednak ten odbiór jest zimny, nie do porównania z tym, co kiedyś można było zobaczyć w malarni Teatru "Studio".

Na ścianach projekty scenografii, projekty kostiumów.

Kolejna sala - obrazy. Tu dodatkowa atrakcja. Dwie na wpół gołe panie blokują przejście. Owinięte w białe płótno, trzymają w rękach misy z wodą. Podsuwają je z uśmiechem każdemu, mówiąc: "Umyj ręce".

Co to tutaj może znaczyć?

Umyć - to znaczy oczyścić. Usunąć brud. Brud w sensie fizycznym. Można też oczyścić się w sensie metafizycznym, usuwając to, co obciąża sumienie, zrzucając to, co dręczy. Oczyścić się - mogłoby też znaczyć: odrodzić się. Ale też jest inne umycie rąk. Piłatowe. Umywam ręce, a więc wina spada na innych, inni są odpowiedzialni, ja nie mam z tym nic wspólnego.

W spektaklu "Dante" kilka postaci, m.in. Maria i Magdalena, odziane w biel, wnosiło między widzów misy z wodą mówiąc: "umyj ręce". Miało to charakter obrzędu powszechnego oczyszczenia.

W "Zachęcie" - a to żartując, a to chichocząc, panie i panowie zanurzają ostrożnie w wodzie czubki palców i idą dalej.

A dalej, w kolejnej sali, jakiś katorżnik w więziennym pasiaku, przykuty do taczek, biega półprzytomny głośno stukając drewniakami. Nikt się nim nie przejmuje. Wiadomo - aktor, ten wszystko zagra, gdy trzeba. Na stole już czekają trunki. Zanim się jednak po nie sięgnie, trzeba spełnić obowiązek i zajrzeć do ostatniej sali.

Tam fragmenty "Repliki". Na żywo, z udziałem aktorów. "Ściana butów", odwołująca się do stosów, całych gór butów, które po zamordowanych pozostały w Oświęcimiu. Kikuty kalek, protezy, przerażające kukły. Muzeum pamięci, a jednocześnie obraz zdeformowanego, kalekiego świata. Dominującym znakiem plastycznym są makiety strzelnicze, mające kształt ludzkiej sylwetki. Makiety wyklejone są małymi zdjęciami pomordowanych. Na jednej z makiet powiększone zdjęcie krakowskiego rzeźbiarza, Ludwika Pugeta, którego rozstrzelano w Oświęcimiu w maju 1943 roku, wraz z grupą plastyków krakowskich.

Zamordowany artysta - jedyna ludzka twarz w anonimowej masie bezimiennych.

Tylko obsesje?

Krytycy teatralni wiedzieli o przeżyciach obozowych Józefa Szajny. To sprawiło, że łatwo dostrzegali w jego pracach "obsesje oświęcimskie". Artysta im w tym pomagał, a jakże, bo nawet w "Fauście" tytułowy bohater odziany był w kostium więzienny i saboty. W "Rzeczy listopadowej" bohaterowie również występowali w pasiakach. W "Akropolis" - przedstawieniu zrealizowanym w "Teatrze 13 rzędów" wespół z Jerzym Grotowskim - aktorów ubrano w parciane worki i w saboty, a akcja sztuki toczyła się w obozie koncentracyjnym. Często powracały na scenę te same rekwizyty, np. tarcze strzelnicze z sylwetkami więźniów, więc ci, którym nie chciało się szukać głębszego sensu, chętnie pozostawali przy koncepcji dręczących artystę obsesji. Związanych wyłącznie z jego ponurą obozową przeszłością.

Bardzo to zwodnicza i powierzchowna interpretacja. W jednym z wywiadów Józef Szajna powiedział: "Nawet kiedy mam na myśli Chile, dowiem się, że idzie mi o Oświęcim..."

Potwierdzeniem uniwersalności "Repliki" była reakcja na nią w Meksyku, gdzie publiczność nie miała bladego pojęcia o II wojnie światowej. Na przedstawienie reagowano spontanicznie, gwałtownie, bowiem wzbudziło silne emocje. Przedstawienie okazało się czytelne dla zupełnie odmiennego kręgu kulturowego, mającego za sobą całkiem inną niż my przeszłość, różne od naszych doświadczenia. Jedno jest w nich jednak wspólne: ludzki los. Przeznaczenie człowieka, by walczył ze złem, jakkolwiek przybiera ono rozmaite maski.

Oświęcim był wczoraj, jest dziś, zagraża nam jutro. To symbol zła. Symbol świata, w którym człowiek przestaje być człowiekiem, a staje się numerem, na przykład numerem 18729. Początek zła bierze się z lekceważenia ludzkiej osoby, z pogardy, jaką się żywi dla drugiego człowieka.

Sprowadzanie wymowy dzieła Józefa Szajny do "obsesji oświęcimskich" jest bardzo zdradliwym uproszczeniem. Zdaje się mówić: Oświęcim minął, możemy spać spokojnie. Co złe, to nie my, to inni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji