Stop, rewind, play
Życie czasem naprawdę męczy.
Gdy jesteśmy na potężnym kacu, bywa, że mamy ochotę zatrzymać taśmę pamięci, aby zacząć wszystko od nowa. Wszystko, czyli życie.
W podobnej sytuacji znalazł się aktor Wiktor Farrago. Heros kina akcji zbyt szybko jeździł samochodem. Krótka sekwencja: pisk hamulców, łoskot, czarna dziura. Gdy Farrago ocknie się w niebie, nie może uwierzyć, że jego taśma zerwała się na zawsze. Najpierw podejrzewa okrutny żart, potem analizuje swą malignę. Wreszcie dociera do niego, że już niczego nie cofnie, że nie zacznie na nowo. Zaczyna histeryzować, bo wiele spraw pozostawił nie dokończonych, a profesjonalistów kontrakty zobowiązują.
W końcu on jest profesjonalistą. Gra nawet przeciw sobie, jeśli tego wymaga kontrakt. Akceptując rzeczywistość sądu ostatecznego, próbuje dla siebie wytargować jak najwięcej. Nie czuje się specjalnie winny. Robił to, co potrafił najlepiej - łudził innych.
Tekst wrocławskiej autorki Lidii Amejko nie jest oczywiście Szekspirowskim "Snem nocy letniej". To sceniczny drobiazg opowiadający o niespełnieniach i o życiu na niby.
"Farrago" opowiada także o tym, że trudno być doskonałym na ludzką miarę. Jest w tekście dramatyczny fragment o tym, że Ekscelencja, czyli Bóg, kiedyś zostawił najdroższą sobie osobę. Nie udzielił pomocy. Ekscelencja-ojciec nosi ranę w sercu. Bo on także rozgrywał wariant świata na niby. On także udawał. Był aktorem?
Świat Boga, św. Piotra i wciąż pijanego aktora przypomina odcinek telewizyjnego sitcomu. Taśmę życia Farrago odtwarza sam Ekscelencja. Gra fascynuje go tak bardzo, że potrafi być w tym zachwycie okrutny. Olśniewają go ognie stosów inkwizycji, bo widziane z chmur są naprawdę ładne.
Farrago wykorzystał szansę na życie po życiu, ale skoro nie umie nic innego, więc zamiast seksualnego mordercy zagra anioła, ale grać będzie zawsze.
We wrocławskiej inscenizacji Zbigniewa Lesienia św. Piotrem będzie Zdzisław Kuźniar, głosem Ekscelencji - Hilary Kurpanik, a nieszczęsnym Farrago Maciej Tomaszewski. Scenografię dla Małej Sceny przygotował Wojciech Jankowiak, muzykę napisał Wojciech Jagielski.