Artykuły

Kto to napisał?

"Napis" w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Recenzja na www.reymont.pl.

"Napis" Geralda Sibleyrasa to ironiczny portret mieszkańców dobrej dzielnicy, szyderczy opis nowoczesnego konformizmu i terroru politycznej poprawności. Taki uproszczony, uaktualniony Gombrowicz we francuskich realiach w sam raz na jednoaktówkę. Niestety, Waldemar Śmigasiewicz uparł się, by zrobić z tegodwa akty. Pierwszy trwa tylko dwadzieścia pięć minut, a i tak o dziesięć za dużo.

Fabuła sztuki jest bardzo prosta. W eleganckiej kamienicy ktoś w windzie wyskrobał napis: Lebrun = chuj, obrażając w ten sposób nowego lokatora. Ten strasznie się tym przejmuje. I choć w innych kwestiach jest najrozsądniejszym czlowiekiem w kamienicy, w tej sprawie zachowuje się zupełnie nieracjonalnie - nachodzi sąsiadów, ciągle wraca do incydentu, żąda... sam nie wie czego. Ale to wszystko jest jedynie pretekstem do pokazania obłudy, konformizmu, wewnętrznej pustki sąsiadów. Ich pseudokulturalne rozmowy wypadają tym gorzej, że okraszone są liberalną frazeologią nowoczesności i postępu.

Nie znaczy to, że sześcioro bohaterów nie różni sie poglądami czy charakterami - oni stają się jednym w skutek salonowej gry pozorów i psychologicznych nacisków. Krytycyzm nowego sąsiada zaburza nieco porządek, ujawniając przy okazji trochę prawdziwych, niezbyt sympatycznych cech tych "przemiłych ludzi". W ascetycznej, umownej scenografii i przy częstych wyciemnieniach rozbijających płynność akcji cała odpowiedzialność za prawdę sytuacji spadła na aktorów. Najlepiej wypadł Marek Bogucki, tworząc postać błyskotliwego, lekko ironicznego pana Chollya. Pochwalić też trzeba Janusza Germana i Mirosława Hanke (w drugim akcie). Panie graja poprawnie, z wyjątkiem Barbary Szcześniak, którą reżyser skrzywdził złą decyzją obsadową. Lebrun wie, dlaczego obchodząca niedawno jubileusz 30-lecia pracy scenicznej aktorka gra młodą żonkę z rocznym dzieckiem, nadaktywną w publicznym kokietowaniu męża. Wygląda to tak, jakby reżyser pomylił ją przy obsadzaniu ról z Beatą Ziejką.

"Napis" to komedia o czymś, stawiająca coraz bardziej aktualne w Polsce problemy. Być może terror otoczenia będzie w zamkniętych, dobrych osiedlach większy niż w kolektywach spółdzielczych blokowisk? Być może konieczność dopasowania się do stadnych zachowań bardziej denerwuje, gdy wokół wciąż mówi się o wyzwoleniu i nowoczesności? Warto sobie postawić te pytania. Warto też obejrzeć przedstawienie, które pokazuje, dokąd zmierzamy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji