Artykuły

Różewicz aktualny

"Pułapka" w reż. Krzysztofa Babickiego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Wprawdzie dramat Tadeusza Różewicza nazywa się "Pułapka", ale czyhających na bezbronnego bohatera pułapek w nim wiele. Jest nim Franz K., czyli Kafka, ale nie tylko on -raczej każdy artysta, nadwrażli-wiec, człowiek, który nie chce, nie potrafi, nie może zbudować naturalnych związków z innymi, który wybiera obcość i z rosnącym lękiem obserwuje narastające wokół zło.

Krzysztof Babicki już po raz czwarty sięga po tę ostatnią sztukę Różewicza. Za każdym razem odkrywa w niej inne znaczenia. Niezbyt często grywana sztuka dzięki pasji Babickiego wciąż zyskuje nowe interpretacje. Tym razem, w krakowskim Teatrze im. Słowackiego, niwelując granice między światem realnym a koszmarem sennym, ukazuje inwazję zła, które rodzi się z banalnych sytuacji, zatruwa świadomość jednostek i całych grup. Franz w interpretacji Radka Krzyżowskiego nie jest tym razem mdłym histerykiem czy bezwolnym neurotykiem, ale kimś na pozór zwykłym. Oto urzędnik, prokurent Kafka, nienagannie ubrany, z manierami, spokojny. Ale pod tym pozornym spokojem wykształconego człowieka na posadzie wrze piekło paraliżujących wolę uczuć, namiętności i lęków, miłości i nienawiści. Z ostrością widzenia właściwego badaczowi odkrywa w sobie Franz niszczące zło i bezradność wobec świata. Pozostaje mu tylko postawa wycofania, inaczej, kto wie, może dołączyłby do oprawców.

W pierwszej "Pułapce" Babickiego wielką rolę starotestamen-towego ojca stworzył Stanisław Michalski. W krakowskim spektaklu Krzysztof Jędrysek ukazuje Ojca, który przechodzi przemianę z kata w ofiarę - na koniec w przejmującym monologu zalęknionego starca próbuje walczyć o przetrwanie rodziny, bezradnie usiłując odnaleźć wsparcie bliskiego, a tak odległego syna.

Już to wystarczy, aby uznać nową inscenizację "Pułapki" za wydarzenie. A przecież Babicki na tym nie poprzestał, by tylko wspomnieć o wydobyciu warstwy komicznej dramatu - amory Franza do szewcówny przypominają ludomańskie ciągoty Młodej Polski czy też tęsknotę za parobkiem u Gombrowicza. Na szacunek zasługuje praca nad słowem i solidne potraktowanie każdej postaci. Nie sposób wymienić wszystkich, ale koniecznie trzeba Bożenę Adamek (wzruszającą Matkę) i Błażeja Wójcika (zafascynowanego Fran-zem Maksa).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji