Artykuły

O jeden akt za daleko

"Przedtem/Potem" w reż. Pawła Miśkiewicza w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Iga Nyc w tygodniku Wprost.

Metafora życia jako pokoju hotelowego to banał nad banały. U Miśkiewicza ten pokój jest wręcz regulaminowy - tapeta z wzorkiem i landszafcik w pozłacanej ramie nad łóżkiem. Przez ów pokój przewijają się kolejni ludzie, nie zauważają się, ale ich historie dziwnie się zazębiają. Zaporę między tym przenikaniem stanowi tylko pokojówka zmieniająca pościel. Jak to w hotelu: mamy romans w odcinkach, czyli kobietę i mężczyznę na szkoleniu firmowym. Sypiają z sobą dla zabicia rutyny, choć i to sypianie szybko rutyną się staje. Jest życiowy partner kobiety uwodzący kosmetyczkę, która zawsze marzyła o uperfacecie z supersamochodem. Inna para znowu się kłóci, bo ona na imprezach zawsze się zalewa. Mężczyzna ma poprowadzić firmę, ale nie jest nawet w połowie tak dobry jak tatuś. Jest też podstarzała kobieta, której w życiu nie wyszło. Hipnotyzujący głos Krystyny Czubówny opowiada błahe historie smażących się w swoim piekiełku przeciętniaków. Ale właśnie w banale tkwi absurdalny humor. Reżyser zręcznie bawi się zwyczajnym życiem, wyciąga z niego co smaczniejsze kawałki. W pierwszym akcie idzie mu to świetnie, w drugim też nieźle. Ale w trzecim błyskotliwe na początku obserwacje zaczynają być wtórne i nużące. Miśkiewicz przekroczył znośne ramy czasowe i zrobił 3,5-godzinnego tasiemca. A wbrew rodzimej mądrości ludowej ważne jest i jak się zaczyna, i jak się kończy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji