Artykuły

Życie to teatr

- Ten, kto ma premierę jest pod ochroną. Nie robi nic, a wszystkie jego obowiązki przejmuje druga połowa. Nie wtrącamy się nawzajem do swojej pracy. Nie udzielamy sobie rad, uwag przed premierą. Dopiero po niej jest miejsce na oceny - mówią TERESA KWIATKOWSKA i WOJCIECH KALWAT, aktorskie małżeństwo z Teatru Polskiego w Poznaniu.

Rozmowa z Teresą Kwiatkowską i Wojciechem Kalwatem, małżeństwem, aktorami Teatru Polskiego w Poznaniu:

Czy to prawda, że pan Wojciech oświadczył się pani Teresie, zaraz po tym jak ją zobaczył?

Mąż: - Kiedy będąc studentem trzeciego roku PWST ujrzałem po raz pierwszy debiutującą w tej roli piękną blondynkę, zaproponowałem jej... małżeństwo.

Żona: - Nie zgodziłam się. Spotykaliśmy się na zajęciach i imprezach, poznając bliżej. Po ukończeniu studiów przyjęłam propozycję Wojtka

Tak częsta zmiana teatru nie męczy państwa?

Żona: - Aktorstwo to zawód wędrowny. Zmiana teatru na lepszy co dwa trzy sezony jest wskazana dla rozwoju aktora. Nie jest dobrze gdzieś osiąść na długo, bo to grozi zaszufladkowaniem. Jednocześnie pragnę już stabilizacji. Bardzo polubiłam Poznań i pracę w Teatrze Polskim. Boję się powiedzieć - by nie zapeszyć - że chciałabym tu osiąść na stałe.

Mąż: - W naszym kraju taka zamiana jest utrudniona, bo teatry nie mają zaplecza mieszkaniowego. Wynajęcie lokalu graniczy z cudem, a nie mamy też tyle gotówki; by wyłożyć na jego zakup. W tym sensie jest to męczące. Byłem przekonany, że bydgoski teatr jest tym ostatnim. Życie jednak pokaże, czy będą to poznańskie deski.

Rola, do której chętnie się wraca?

Żona: - Lubię wszystkie swoje role komediowe. Ulubionym wcieleniem jest jednak siostra Ratched w "Locie nad kukułczym gniazdem". To była ważna postać, taki trybik w całej machinie dążenia do wolności.

Mąż: - Wszystkie role traktuję na równi, bez względu na to, czy są główne czy epizodowe. Hitem spektaklu okazał się kiedyś, ku mojemu zaskoczeniu... koń, którego grałem w bajce "Kopciuszek". Każda rola daje mi poczucie dobrze spełnionego obowiązku.

Rola marzenie?

Żona: - Swoje aktorskie marzenia mam już za sobą. Chciałam zagrać Polly w "Operze za trzy grosze" i wcieliłam się w tę postać dwukrotnie. Drugim pragnieniem była rola Katarzyny w "Poskromieniu złośnicy". Niestety, kiedy byłam w stanie to zrobić, sztuka nie była wystawiana a kiedy pojawiła się taka szansa, to miałam już za dużo lat.

Mąż: - W moim wieku nie marzy się o roli, ale o tym, by żadnej z nich nie zepsuć. Najważniejsze jest, by zagrać tak, by nie zejść z pewnego poziomu i by widz, który regularnie odwiedza teatr, nie był moją postacią znudzony.

Jakim aktorem jest pan Wojciech?

Żona: - Potrafi pięknie wygłaszać monologi.. Pamiętam, jak widownia zamarła, gdy mówił do niej przez 22 minuty jako Pafnucy w "Śnie srebrnym Salomei". Bardzo się przejmuje każdą rolą i przed premierą jest nie do życia

Mąż: - Dobrą, o czym świadczy to, że jest nagradzana na festiwalach. Jest wymagająca na scenie, wręcz upierdliwa. Nie pozwala sobie na luźne potraktowanie roli.

W światku aktorskim jesteście państwo uważani za wzorcową parę. Podobno udaje się to dzięki wypracowanemu przed wieloma laty pewnemu modelowi teatralno-domowemu?

Żona: - Zgodnie z nim nie wtrącamy się nawzajem do swojej pracy. Nie udzielamy sobie rad, uwag przed premierą. Dopiero po niej jest miejsce na oceny.

Mąż: - W teatrze staram się traktować Teresę jak koleżankę, a nie żonę. Szczególny jest dla nas okres przedpremierowy. Wtedy ten kto ma premierę jest pod ochroną. Nie robi nic, a wszystkie jego obowiązki przejmuje druga połowa.

Czy podczas premiery ta druga połowa zasiada na widowni w pierwszym rzędzie?

Mąż: - Bywamy na wszystkim swoich premierach. Nigdy nie siadamy jednak w pierwszym rzędzie, bo to może być deprymujące.

Żona: - Jestem krótkowidzem i kiedyś, zanim zaczęłam nosić soczewki, obojętne mi było gdzie siedzi Wojtek. Dziś on wie, że nie może być widoczny.

Teatr to...

Żona: - ...całe moje życie. Nawet, gdy jestem u fryzjera to zastanawiam się, czy powinnam ściąć włosy, bo przecież mogą mi być potrzebne do upięcia w spektaklu.

Mąż: - ...jest po żonie i wolności osobistej najważniejszą rzeczą w moim życiu.

Za co mąż ceni żonę?

Mąż: - Za wszystko. Jestem trudnym człowiekiem i dziękuję jej, że wytrzymała ze mną tak długo.

A żona męża?

Żona: - Potrafi mnie rozbawić, jest bardzo opiekuńczy i porządny. Wiem, że mnie nigdy nie zawiedzie. Przeszkadza mi jednak to, że nie lubi chodzić na imprezy, ładnie się ubierać oraz że nie pozwala mi prowadzić samochodu.

Jesteście państwo aktorami teatralnymi z 25-letnim stażem. Czy przyjęlibyście zatem dziś propozycję gry w serialowym tasiemcu?

Żona: - Nie odmówiłabym gry w serialu czy w reklamie. Nawet główne role w teatrze nie dają takiej popularności jak serial. Czasem zazdroszczę tego kolegom. Choć pewnie się to wiąże z zaszufladkowaniem. Ale gra przez cały czas tylko w teatrze to także takie ryzyko.

Mąż: - Gdyby była taka sytuacją że z pracy w teatrze mógłbym utrzymać rodzinę, to na serial bym się nie zdecydował, ale na film tak.

O czym marzy aktorskie małżeństwo?

Żona: - O studio w Paryżu. Chcę się zawsze czuć potrzebna w zawodzie i być sprawna aktorsko.

Mąż: - Marzę o dużej wygranej pieniężnej. Wtedy mógłbym spokojnie pracować i "wybierać" w rolach. Pragnę mieć z Teresą własny domek.

* * *

Teresa Kwiatkowska: - Wojciech po ukończeniu wrocławskiej PWST pracował w teatrach w Wałbrzychu, Płocku i Bydgoszczy. Stworzył tak wiele ról, że nie sposób tu wymienić wszystkich. Wspomnę tylko o Korowiewie w "Mistrzu i Małgorzacie" czy Pankracym w "Nie-Boskiej komedii". Jest laureatem wielu nagród, między innymi Złotej Maski w 1997 roku. Od dwóch lat gramy razem w poznańskim Teatrze Polskim.

Wojciech Kalwat: - Teresa - absolwentka wrocławskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej - jest aktorką wszechstronną, świetnie odnajdującą się zarówno w repertuarze komediowym, jaki i tragicznym. Stworzyła mnóstwo kreacji na deskach bydgoskiego i opolskiego teatru. Za rolę Ałły w "Gąsce" wystawianej w poznańskim Teatrze Polskim otrzymała nagrodę dla najlepszej aktorki na Międzynarodowym Festiwalu Komedii Talia w Tarnowie.

Na zdjęciu: małżonkowie (pośrodku) w "Gąsce", Teatr Polski, Poznań 2005 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji