Artykuły

Z Szajną czy przeciw Szajnie?

"...artysta może krzyczeć ze wszystkich dachów, że jest geniuszem; musi jednak czekać na werdykt widzów po to, aby jego deklaracje nabrały społecznej wartości i w efekcie spowodowały włączenie go między najpierwszych Historii Sztuki". Tak pisał Marcel Duchamp... Tradycyjnie owo czekanie ułatwiają artystom galerie, wśród nich tzw. galerie autorskie, będące odzwierciedleniem osobistych koncepcji i upodobań patrona. W Polsce pojawiły się na początku lat siedemdziesiątych.

W 1972 r. Józef Szajna przekształcając Teatr Klasyczny w Warszawie w Teatr "Studio" tworzy przy teatrze Galerię Sztuki i Muzeum Sztuki Współczesnej. Proponując "ucieczkę w sztukę, jako rodzaj samoobrony", nie chce, by widz był tylko obserwatorem, tylko konsumentem, lecz by uczestniczył, jak to określa, w "żywym fakcie". Galeria stawałaby się wówczas dla widza miejscem katharsis - oczyszczenia, wzbogacenia, a bierne "gapienie się", byłoby zastąpione aktywnym "chłonięciem" Obowiązek aktywności nałożony zostaje oczywiście i na drugą stronę, na kierujących galerią.

Józef Szajna, traktując galerię jako dopełnienie, czy może też i kontynuację teatru, nadaje - jej również - charakter studyjny. "Jestem w wędrówce - podkreślał w wypowiedzi dla pisma "Scena" - ciągle na otwartej drodze poszukiwań, w zagęszczeniu wewnętrznym odnajduję zamysł, koncepcję tego, co będę robił jutro. Nie oczekuję tego, co przyjdzie do mnie z zewnątrz..." Wędrówka ta miałaby służyć - i to Szajna wyartykułowywał wielokrotnie, wyraźnie - tworzeniu wartości. Uważa je zresztą za prawidłowość postępowania w ogóle. Krótko - zajmowanie się sztuką jest tu po prostu rodzajem aktywnego moralizatorstwa, przy czym kreowanie dopuszcza możliwość pomyłki...

Minęło 11 lat. Kierownikami galerii byli: Józef Szajna (1972-1975), Andrzej Ekwiński (1975-1978), Zdzisław Sosnowski (1978-1981). Andrzej Skoczylas (1981-1982). Od września 1982 galerią kieruje Zbigniew Taranienko, stojący także na czele Działu Literacko-Programowego teatru. W jaki sposób zrealizowały się narzucone Galerii "Studio" zadania? Jest to temat na obszerną monografię, powiemy więc tutaj najogólniej, iż odbiorca przyjmował proponowane mu różne formy kontaktu ze sztuką, uczestnictwo w procesie twórczym, związanie sztuki z "potoczną" rzeczywistością.

Dzieląc jedenaście lat istnienia galerii na etapy związane z osobowością artystyczną dotychczasowych kierowników, możemy powiedzieć, że następowało poszerzenie form kontaktu z widzem i form współdziałania z artystami, że galeria rozszerzała międzynarodowe kontakty, że - istotnie - także od 1980 jako składnik Centrum Sztuki była miejscem poszukiwań kształtu sztuki współczesnej. Ale teraz pytania: w jakiej postaci kontynuować będzie swoją artystyczną wędrówkę w następnych sezonach po odejściu - w marcu 1982 - Józefa Szajny? Jak wygląda w galerii arcytrudny sezon 1882-1983? Co dalej?

Wymieńmy ważniejsze działania galerii od września 1982: wystawa prac zmarłego w 1982 r. Jerzego Rosołowicza "Psychotronikon i dawne obrazy", ekspozycja czasowa ze zbiorów Galerii: nurt metaforyczny (Szajna, Abakanowicz), nurt figuratywny we współczesnym malarstwie polskim, nurt abstrakcyjny (Gierowski, Kobzdej, Sempoliński), spektakle "Akademii Ruchu" i sceny plastycznej KUL, nowa ekspozycja stałych zbiorów, wystawa Macieja Szańkowskiego, spotkanie z Bożeną Kowalską nt. 7 Documenta w Kassel, otwarcie sali rzeźby.

Mielibyśmy więc trójwarstwowe działanie: prezentacje prac ze zbiorów, spektakle plastyczne, wystawy twórców dających dzieła dojrzałe, skończone. W planach wystaw: nowe prace Jana Tarasina, Józefa Szajny, wystawa Sabiny Vess z Holandii, Amelii Riera z Hiszpanii, przestrzeń Centrum oddana Jerzemu Kalinie, Ernie Rosenstein, przygotowana przez Jerzego Busze wystawa "40 lat fotografii polskiej". I w tym, i w przyszłym, sezonie byłby to program rzeczywiście wielowarstwowy, ale chyba także - eklektyczny; bez wyraźnego oblicza, jakie nadawali lub chcieli nadać poprzednicy. Jest to program odróżniający się od tego przede wszystkim, co proponowali Zdzisław Sosnowski (swoista warsztatowość, szukanie faktów artystycznych, które poszerzałyby dotychczasową definicję sztuki - m. in. takie formy jak performances, sztuka video, film "poza kinem") oraz realizujący bardzo bogaty program jego poprzednik, Andrzej Ekwiński (tu przede wszystkim sztuka akcji, z której wymieńmy pokaz w 1978 Wolfa Yostella, happenera o światowym znaczeniu).

Czy zatem Galerii "Studio" nie czeka, poprzez eklektyczny program

przygotowywany z myślą o twórcach już "sprawdzonych" - pewne uklasycznienie, odejście od tego, co Szajna nazywał "wędrówką", "otwartą drogą poszukiwań"? Czy galerii "Studio" noszącej dotychczas wyraźne piętno autorskie nie grozi uzwyczajnienie? Czy - co tak dotąd charakterystyczne - przestała ryzykować?

W odpowiedzi na tak sformułowane pytanie Zbigniew Taranienko stwierdza, iż zasadniczym kryterium przy programowaniu pracy galerii staje się kwestia poziomu. Mówi: - "Nie chcę posługiwać się kierunkami, lecz indywidualnościami, z ich własną, niepowtarzalną drogą. Chciałbym, by w starannie wybranych pracach pobrzmiewała - wyrażona przez artystę - pełna koncepcja bytu rzeczy, bogatych emocji człowieka, drążenie spraw podstawowych, umiejętność zrealizowania siebie. Z tak rozumianej jakości nie chcę rezygnować. Jest ona udziałem nie tak wielu artystów...

Za dużo w tym kraju było byle czego, wszystko jedno czego... Sam nie będę wymyślał idei, "bawił się" w artystę. W dalszym ciągu zachowamy pojęcie nowoczesności takie, jakie istniało w praktyce życia artystycznego od czasu słynnej wystawy w warszawskim "Arsenale". Chcemy dawać to, co trwałe, dojrzałe, skończone. Robione uczciwie stworzenie ośrodka dokumentacji, kontakt ze szkołami.

Koncepcję stałych zbiorów, o systematycznie zmienianej ekspozycji, tak jak i program czasowych działań galerii, cechuje, jak się wydaje, nastawienie pozytywistyczne. Owa praca u podstaw jest i ma być prowadzona na bardzo wysokim poziomie. Aktywne moralizatorstwo - jak chciał Szajna - przybrało postać zachęty do warsztatowego i myślowego perfekcjonizmu. Eksperymentowanie, z ryzykiem pomyłki, zostało jakby zawieszone.

Na razie - mówi Zbigniew Taranienko - robimy tyle, ile jest potrzebne do normalnego życia. I staramy się robić to sumiennie.

Nieodparcie nasuwa się tu pytanie: - czy ów pozytywistyczny program, w którym centralnym zagadnieniem jest sprawa jakości, a nie rozwoju, nie ujmuje galerii jej wewnętrznego dynamizmu? Nie uzwyczajnia jej? A więc, czy nie zaprzepaszcza dwunastoletniego dorobku uznanego w krajowej i zagranicznej skali? Dziwny sezon-pół-sezon 82/83 nie może dać jeszcze na to pytanie odpowiedzi. Ale pytanie to warto postawić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji