Artykuły

Nie mogę być biernym ilustratorem

- Debiutował Pan w 1953 r. w Teatrze Ziemi Opolskiej scenografią do "Młodej Gwardii" wg Fadijewa. Później była scenografia m.in. do "Sprawy rodzinnej" Lutowskiego, "Drogi do Czarnolasu" Maliszewskiego, "Don Carlosa" Verdiego i "Tosci" Pucciniego dla Opery w Bytomiu - i wówczas w Pańskim życiorysie artystycznym nastąpił słynny okres nowohucki: "Księżniczka Turandot" Gozziego w adaptacji Zegadłowicza, "Myszy i ludzie" Steinbecka, "Bohater naszego świata" Synge'a, "Jacobowsky i pułkownik" Werfla, itd. Pojawiły się nagrody, wyróżnienia, które otrzymuje Pan w kraju i za granicą do dzisiaj. Jaka była Pana droga do scenografii?

- Kończąc ASP w Krakowie na dwóch wydziałach (scenografia i grafika), nie byłem jeszcze zdecydowany, co będę robił. Z początku otrzymywałem zlecenia na prace graficzne. W momencie założenia rodziny zdałem sobie sprawę, że muszę znaleźć stałą pracę, która zabezpieczyłaby mój rozwój twórczy i byt. Wybór padł na teatr w Opolu gdzie spotkałem Krystynę Skuszankę i Jerzego Krasowskiego. Tutaj pracowałem do roku 1955. Następnie przeniosłem się do Teatru Ludowego w Nowej Hucie. Oprócz scenografii opracowywałem także programy i plakaty, malowałem, ilustrowałem książki, brałem udział w wystawach. Zaproponowano mi wówczas asystenturę w Akademii; wykładałem 14 lat. W 1963 r. objąłem dyrekcję Teatru w Nowej Hucie, będąc jednocześnie scenografem i reżyserem tego teatru niejako z konieczności, ponieważ inni reżyserzy - poza nielicznymi wyjątkami - odmawiali współpracy z plastykiem, będącym dyrektorem teatru. Okres nowohucki przyniósł mi wiele satysfakcji. Już w 1957 r. w konkurencji wybitnych artystów malarzy i plastyków otrzymałem nagrodę krytyki za scenografię teatralną w Nowej Hucie. Pobyt tam sprawił, że pozostałem przy teatrze: po prostu stworzył mi on szersze możliwości twórcze niż mogłaby to zrobić, plastyka.

- Jest Pan człowiekiem teatru, któremu nieobca jest każda praca w teatrze, począwszy od roboty tapicerskiej, poprzez zaplecze techniczne aż do pisania scenariuszy. Kim Pan właściwie jest? Malarzem, scenografem, rzeźbiarzem, grafikiem, architektem przestrzeni scenicznej, reżyserem, inscenizatorem...?

- Poznanie tzw. zaplecza technicznego jest rzeczą pomocną w uprawianiu zawodu. Przydaje mi się także w pracy dydaktycznej. Współpraca z najwybitniejszymi reżyserami w różnych teatrach w Polsce dała mi znajomość tego, co nazywa się profesją reżyserską. Wiem, gdzie są rzeczy nieprzystawalne w plastyce teatralnej do pracy reżysera. Jeżeli przyjmiemy, że kanonem dla tradycyjnego teatru jest reżyseria pojmowana jako praca z aktorem nad tekstem, to powiedzmy, że wiem jak pracować z aktorem w przestrzeni nad budowaniem akcji, zdarzeń teatralnych, jak wykreślać sytuacje, jak uzasadniać, jak integrować tę różną i bardzo złożoną materię, jaką jest gra aktora, przestrzeń fizyczna, przedmiot w ręku człowieka. Nie chciałbym nazywać tego, co robię reżyserowaniem, raczej inspiruję, inicjuję, nazwałbym siebie animatorem...

- Dominowanie plastyki może zagrażać istnieniu literatury w teatrze.

- Praktyka ilustrowania utworów zawęża możliwości twórcze teatru. Nie mogę więc być biernym ilustratorem czyichś myśli. Rzeczywistość sceniczną widzę w jej dodatkowym wymiarze, wybiegającym poza konfrontacje z rzeczywistością. Opowiadam się za teatrem zintegrowanym, za emancypowaniem wizualnej strony teatru. Mam bowiem świadomość, że sztuka XX wieku opiera się na obrazie. Nie interesuje mnie teatr literacki, interpretacyjny, oparty na tekście i przez ten tekst zmajoryzowany. Teatr interpretacyjny fałszuje sens utworu literackiego, który jest wartością zamkniętą w znakach słownych, pisarskich. Ten teatr nie jest teatrem pełnym; takim nazwałbym formułę teatru, w którym organicznie splata się wiele elementów, gdzie np. dźwięk muzyczny funkcjonuje nie tylko służebnie, ale także inicjujące, gdzie budowanie dramatu, a nie ilustrowanie tekstu - staje się sprawą tworzenia nowej struktury teatralnej, w każdym, przykładzie innej - raz budowanej w kierunku emocji, innym razem w kierunku rozważań intelektualnych. Teatr pełny składa się z połączenia w sobie różnych dyscyplin twórczych - plastyki, literatury, aktorstwa, ruchu, sytuacji itd. - sprowadzonych do jednolitej materii scenicznej.

- Kreuje Pan świat "podziurawiony, porwany, bezkształtny, świat przeprutych horyzontów". Zwykło się mówić o "śmietniku" Szajny, będącym stałym elementem spektakli. Kostiumem aktora w tym świecie najczęściej bywa trykot, partnerują mu kukły, manekiny. Martwy przedmiot staje się równouprawnionym partnerem aktora. Kim więc jest dla Pana aktor poruszający się w przestrzeni scenicznej jak gdyby na prawach ożywionego manekina, człowieka, który zszedł do roli przedmiotu wśród przedmiotów?

- Odpowiem cytatem z "Gulgutiery": "...i w śmietniku można znaleźć coś wartościowego". Ten śmietnik różnorodności ukazuje zarazem tragizm człowieka, jak i jego śmieszność. Ludzie na tym "wysypisku" prawd, racji, kłamstw zagubili się, niejednokrotnie obierając postawę pasywną w różnych dziedzinach swej działalności. A przecież szlachetna walka dobra ze złem wymaga postawy czynnej, obcej koniunkturalizmowi. Nikt chyba nie chciałby się znaleźć w sytuacji bladego naleśnika bez kośćca, podpiekanego i zjadanego. Jaka jest rola aktora w tym świecie przeprutych horyzontów, w świecie gdzie jednak istnieje wyjście z sytuacji bezwyjściowej? Aktor nadal pozostaje aktorem. Moje wymagania dotyczą sztuki aktorskiej, a nie prezentowania aktora na scenie.

Aktor i manekin grają razem, i są partnerami. Manekin jest pretekstem do zaprezentowania szlachetności prawdy ludzkiej, fałszywym zwierciadłem człowieka, które należy zniszczyć. Staram się w swoich przedstawieniach konsekwentnie występować przeciw uprzedmiotowieniu człowieka, dlatego daję aktorowi rekwizyty, kukły, aby przekazywał ze sceny prawdę człowieka, a nie manekina teatralnego.

- Czy Pański teatr jest czytelny dla widza i czy dzisiaj istnieje zapotrzebowanie na tego rodzaju teatr?

- Nie mogę i nie chcę swoją pracą potwierdzać mieszczańskich gustów, pewności mieszczańskiego myślenia. Jest mi to najzupełniej obce. To przecież zatrzymanie się teatru na tzw. etapie sztuki użytkowej. Chodzi mi o taką docelowość naszych przedsięwzięć, która będzie inspirowała nową wyobraźnię widza, pobudzi go do myślenia, choćby częściowo wpłynie na kształtowanie jego postawy etycznej, światopoglądowej. Myślę, że współczesny człowiek bardziej zainteresowany jest odbiorem takiej sztuki, w której nie powtarza mu się tego, o czym on od dawna wie. Konsumuję tę zewnętrzność, którą nazywam otaczającym mnie światem. Tkwię w niej. Powtarzanie jej mnie nie interesuje. Przestańmy w końcu mówić sobie banały. Niech w widzu coś pozostanie, niech się kłóci w nim, niech nawet będzie kontrowersyjne wobec jego postawy.

Trzeba walczyć z pasywnością, obojętnością. Jestem przeciw głupocie, nieuctwu, generalnie przeciw brakowi wartości; Najpiękniejszą cechą człowieka jest jego dociekliwość, ciekawość poznania nowego. Widzę to jako społeczny sens istnienia sztuki. Czy jest zapotrzebowanie na teatr, jaki uprawiam? Ciągle otrzymujemy zaproszenie na występy gościnne za granicą, międzynarodowe festiwale... Nasz teatr nie narzeka na brak widzów, zarówno w kraju jak i za granicą.

- Czy teatr poprzez swoją działalność artystyczną powinien być zaangażowany w rzeczywistość społeczno-polityczną?

- Oczywiście. Nie sposób zamknąć się w "bunkrze z kości słoniowej". Bez względu na rodzaj repertuaru działalność teatru jest dyktowana przeobrażeniami społecznymi i politycznymi w świecie. Językiem sztuki wizualnej staram się odpowiadać na pytania i wydarzenia opisywane na pierwszych stronach czasopism. Czasoprzestrzeń teatralna będąca światem sceny, warunkująca człowieka musi być adekwatna do relacji: świat i człowiek w tym świecie. Myślę, że nie ma teatrów stricte niepolitycznych. Nawet te, które nazwiemy komercyjnymi, także są zdeterminowane aktualną sytuacją polityczną w świecie.

- Mówi się, że są recenzje, a nie ma krytyki teatralnej. Jak to się ma do scenografii?

- Dzięki złym recenzjom mam dobre nazwisko w świecie. Kiedyś Zygmunt Greń napisał recenzję z przedstawienia "Jacobowsky i pułkownik" F. Werfla w reżyserii J. Krakowskiego i mojej scenografii. Spektakl uznał za bardzo dobry, pod koniec recenzji jednak zauważył, że po zapadnięciu kurtyny zapomniał jak wyglądała scenografia. Ta sama scenografia została później wyróżniona przez Młodych Krytyków w Paryżu.

Jest chyba wielkie zaniedbanie w krytyce teatralnej ze szczególnym uwzględnieniem scenografii. Zastanawiam się, ilu recenzentów chodzi dzisiaj do teatru nie tylko po to, by napisać recenzję z obejrzanego przedstawienia. Przyznam się, że na wystawach plastycznych - niestety - nie widuję ani ludzi teatru, ani recenzentów teatralnych.

- W ubiegłym roku brał Pan udział w licznych wystawach plastycznych, m.in. w Sao Paulo z sukcesem. Miał Pan także retrospektywną wystawę w kraju, było również kilka wyjazdów na międzynarodowe festiwale teatralne. Pański teatr z "Repliką" uczestniczył w IX Kongresie Międzynarodowego Stowarzyszenia Sztuk Plastycznych - AIAP (organizacja afiliowana przy UNESCO) w Stuttgarcie, gdzie został wyróżniony, a Pana jednogłośnie wybrano honorowym doradcą Stowarzyszenia. Prowadzi Pan pracownię projektowania scenografii teatralnej w ramach Podyplomowego Studium Scenografii. Teatr i Galeria Studio wychodzi poza tradycyjne formy sceny teatralnej i galerii wystawowej, egzystuje jako centrum sztuki skierowane na międzynarodową wymianę kulturalną. Co dalej?

- Zamierzamy przystąpić do przebudowy zajmowanych przez nas wnętrz. Pragniemy doprowadzić do większego wspólnego uczestnictwa myślowego aktora i widza w spektaklu. Chcemy zniszczyć barierę "fizyczną" dzielącą widownię od sceny. Ta przestarzała już relacja nie odpowiada założeniom naszego teatru.

Wkrótce wyjeżdżamy z "Cervantesem" (mało zauważonym przez naszych recenzentów) na festiwal do Meksyku, później do Hiszpanii. Cóż jeszcze?... Przymierzam się do pozycji "Sądu Ostatecznego" (tytuł roboczy). Scenariusz napisany jest w oparciu o mity o Judaszu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji