Artykuły

Aby być Ikarem

Nazwisko Józefa Szajny - malarza, grafika, scenografa, reżysera, którego dzieła i dokonania weszły w skład światowego dorobku kultury - widnieje w światowych encyklopediach i leksykonach. On sam jest m.in. Akademikiem Złotego Medalu Włoskiej Akademii Sztuki, honorowym doradcą międzynarodowej organizacji AIAP. Urodził się w 1922 r. w Rzeszowie. Lata okupacji spędził w obozach koncentracyjnych w Oświęcimiu i w Buchenwaldzie. Studiował w krakowskiej ASP. Od 1955 r. - współtwórca i scenograf Teatru Ludowego w Nowej Hucie, a w latach 1963-66 - jego dyrektor i kierownik artystyczny. W latach 1968-71 pełnił funkcję scenografa i reżysera Starego Teatru w Krakowie. Od 1971 r. przeszedł do Warszawy obejmując dyrekcję Teatru Klasycznego. W kilka miesięcy później przemianował go na Teatr Studio, by w następnych latach stworzyć z tej placówki Centrum Sztuki. Z dniem 31 marca br., zapowiedział przejście na emeryturę.

..."Na to by stać się Ikarem trzeba mieć czystą atmosferę. A atmosfera jest zadymiona. Śmierdzi spalinami..." Szajna mówi te słowa wskazując ruchem głowy plac przed PKiN-em, widoczny z okna jego dyrektorskiego gabinetu. Wypowiada je głośno, a więc już do mnie, ale jeszcze jakby do siebie, kończąc wcześniej zaczętą myśl.

Ponieważ przyszłam również i po to, by zapytać Szajnę o to DLACZEGO, dlaczego odchodzi, skłonna jestem potraktować je metaforycznie, jako wstęp do rozmowy. " - Mówię oczywiście o pogodzie" - zastrzega się z uśmiechem, widząc mój nadmierny pośpiech przy wyciąganiu notesu.

- Czy artysta potrzebuje atmosfery specjalnej?

- Powiedziałbym, że stworzono sytuację atmosfery nieprzychylnej. Twórców traktuje się użytkowo. Artysta stał się narzędziem propagandy (byliśmy elementem propagandy, a nie byliśmy elementem sukcesu), on, który jest osobą kameralną. U nas artysta jest skazany na, wypowiadanie się o sprawach, które leżą poza sferą jego rzeczywistych zainteresowań. Tak, jakby nie było spraw piękniejszych niż śliskość pragmatyki czy polityka...

31 marca, a więc za niespełna trzy tygodnie, Józef Szajna odchodzi ze "Studia". Trudno wyobrazić sobie, czym będzie to Centrum Sztuki bez swego twórcy. Bo odchodzi człowiek, który w życiu kulturalnym, artystycznym Warszawy zdziałał przez dziesięć lat więcej niż inni, zasiedziali od kilku dziesiątków lat dyrektorzy. Jest zmęczony. To się czuje. Zmęczony - chciałoby się powiedzieć - na miarę epoki.

W sierpniu 1971 r. obejmował dyrekcję teatru warszawskiego; jeszcze wtedy "Klasycznego" i "Rozmaitości", łącznie. Po dziesięciu latach zostawia Centrum Sztuki - jedyna tego typu instytucja w Polsce. Powołana, warto to dopowiedzieć do końca, z woli i wysiłkiem jednego człowieka, przy pasywnej życzliwości otoczenia "Tutaj - mówi Szajna - każda godzina jest wymęczona przeze mnie podwójnie. Gdybym tworzył "Studio" gdzie indziej niż w Warszawie, byłoby ono dwa razy większe". To gorycz. Tę gorycz, złagodzoną pogodą ducha, czuje się równie silnie, jak zmęczenie. Gorycz w stosunku do ludzi, do miasta.

O WARSZAWIE

,,Tu nie jeździło się do pracy, ale na stanowiska. Ja przyjechałam do pracy. Nie jest to miasto sukcesu. Nie jest to też pępek naszej kultury, genius loci naszego kraju. Jest to miasto statyczne. Kiedyś, owszem, było piękne, i żyli w nim piękni ludzie. Ale ci ludzie pomarli.

O TEATRZE:

"Opowiadałem się za koncepcją teatru organicznego od lat, który powstawał z aranżacji przestrzeni, a który oddziałuje na widza poprzez narrację wizualną. I taki teatr robiłem. Dziś czuję, że dokonała się pewna formuła, że zamknąłem pewną myśl estetyczną"

O ARTYSTACH W TEATRZE:

"Dzisiaj teatrów nie trzeba dużo, niech ilość przechodzi w jakość. Rozdrobnienie energii, pieniędzy rodzi miałkość. Profilowanie teatru musi zaczynać się od artysty, jednostki, która zdolna będzie przenieść na innych bogactwo swego wnętrza. Nie braknie nam ludzi otwartych na kontakt z innymi, tych, którzy mają swe niespełnione obrazy. Tymczasem, my wciąż jeszcze oglądamy się na zespoły z "pozycją". Nie tędy droga. Teatr nowatorski winni robić ludzie młodzi, dla młodych".

O PRZYSZŁOŚCI:

"Mam dość stanowiska, Chcę wrócić do malowania, do pisania, do wielu

rzeczy, na które nie miałem przez ostatnie lata czasu. Zaczynałem przecież od sztuki, i choć potem stwierdziłem, że teatr stwarzał mi szersze możliwości twórcze niż mogła to zrobić plastyka, teraz znów do niej powracam. I koło się zamknęło. Czy to dziwne, że myślę o wycofaniu się z życia publicznego? Gdy świat zdąża do dezintegracji, gdy dewaluują się wartości, wolę być we własnym bunkrze i na własne konto. Również i po to, by nie zatracić tej samotności, jaka jest darem artystów".

Szajna "Studio" wymyślił, stworzył i rozsławił po świecie. Teatr, w ciągu tych kilku lat, ma na swym koncie 31 wyjazdów do 15 krajów. Dał w nich 200 przedstawień dla 80 tys. widzów. Sama "Replika" była za granicą 19 razy, m.in. na Festiwalu w Edynburgu, w Nancy, na Kongresie AIAP w Stuttgarcie. dwukrotnie na tournée po Stanach Zjednoczonych, w Meksyku. Wystawiano ją tam 155 razy, a obejrzała ja 58-tysięczna widownia. W Polsce "Replika" miała oczywiście więcej prezentacji. W najbliższą sobotę, 13 marca, w dniu 60 rocznicy urodzin swego twórcy. "Replika" pokazana zostanie po raz 354. Wracając do podróży... Wojażował po świecie także "Dante", "Majakowski", "Witkacy", "Cervantes". Swoje przedstawienia realizował również Szajna za granicą. W 1974 r. zrobił w Berlinie Zachodnim "Gulgutierę", w 1977 w Amsterdamie - "Witkacego", a jesienią ubiegłego roku w Dubrowniku - "Dantego".

"Studio" to już od lat nie tylko teatr. To rzeczywiście Centrum Sztuki, w którym istnieje Galeria i Muzeum Sztuki Współczesnej ze wspaniałymi zbiorami, gdzie znalazło siedzibę Polskie Towarzystwo Muzyki Współczesnej, Studium Scenografii! ASP, w którym kształcą się studenci polscy i zagraniczni. "Studio" nie jest placówką upowszechniającą kulturę, tzw. domem kultury. Jest instytucją artystyczną, w której tworzy się sztukę, a nie gawędzi o niej. Marzeniem Szajny było stworzenie ze "Studia" Domu Artysty, miejsca wymiany myśli, doświadczeń, ośrodka rzeczywiście twórczego, godnego swej nazwy. Udało się.

A ponieważ się udało, tym dramatyczniej musi zabrzmieć pytanie, co dalej? Co stanie się ze "Studiem" gdy odejdzie jego Animator? Egzamin będzie zdawać Rada Narodowa; myślę, że będzie go zdawać całe środowisko twórcze, ZASP i ZPAP. Przed Centrum stoją wspaniałe możliwości rozwojowe. Są szanse, by mogło ono zrodzić wiele nowatorskich wartości, tak w działaniach teatralnych, jak i plastycznych, w tym również szeroko rozumianej wymiany kulturalnej w kraju i za granicą. Musi jednak znaleźć się człowiek, który nim pokieruje. W rozważaniach pada nazwisko Jerzego Grzegorzewskiego. I dobrze. Czy Grzegorzewski będzie kontynuował teatr Szajny? Na pewno nie. Tego nie może robić nikt poza Szajną. Grzegorzewski, jeżeli się zgodzi na przyjazd do Warszawy (do 20 marca jest w Holandii, ale wie o zakusach stolicy), będzie tu robił własny teatr.

- A co i Galerią, Muzeum, biblioteką - pytam Szajnę.

- Galerią powinien kierować plastyk albo krytyk sztuki. Biblioteka również powinno mieć swojego kierownika. Jedno jest wszakże pewne, że niezależnie od tego, ilu kierowników czy dyrektorów ds. artystycznych będzie miało Centrum Sztuki "Studio", całość musi spinać indywidualność jednego człowieka. Tylko wtedy idea interdyscyplinarnego Centrum Sztuki będzie mogła żyć i rozwijać się pod wspólnym dachem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji