Artykuły

Jacek Cygan i dwa kwintety

Przedstawienia złożone z piosenek mają w teatrach dramatycznych Polski długą i piękną tradycję. W latach 60. i 70. ugruntował ją Aleksander Bardini. Koncepcje rodziły się często w Akademii Teatralnej, nie bez związku z przedmiotem "piosenka" na Wydziale Aktorskim oraz muzycznymi przedstawieniami dyplomowymi studentów. Ta formuła objęła telewizję i różne sceny.

Teatry czasem do niej wracają, dając nierzadko przedstawienia znakomite. Dość wspomnieć z ostatnich lat w warszawskim Teatrze Współczesnym "To idzie młodość" (2008-2011) w reżyserii Krzysztofa Zaleskiego czy "Moulin Noir" (2008-2010) w reżyserii Marcina Przybylskiego. Nie były one wszakże tylko wiązką piosenek. Podobnie do wszelkich innych tytułów z afisza dramatycznych scen, niosły widzowi pewien przekaz, dawały (jak wspomniane) obraz czasów socrealizmu czy wyrażały egzystencjalną rozpacz.

Zdawać by się mogło, że z taką właśnie myślą Andrzej Seweryn udostępnił Jackowi Cyganowi dyrektorskim gestem Scenę Kameralną warszawskiego Teatru Polskiego - Teatru, w którym, dzięki wyjątkowej w dzisiejszych czasach repertuarowej odwadze i determinacji, dźwięczy słowo Krasińskiego, Wyspiańskiego, Kochanowskiego. Teatralni bywalcy lepiej bodaj kojarzą te nazwiska niż nazwisko Jacka Cygana. Przypomnę więc, czerpiąc informacje z sieci, że przez dziesięć lat prowadził program telewizyjny "Dyskoteka Pana Jacka", był jurorem telewizyjnego "Idola". Z wykształcenia cybernetyk (absolwent Wojskowej Akademii Technicznej), pierwsze sukcesy odnosił w studenckim ruchu artystycznym; przywiodły go one do Festiwali Piosenki Polskiej w Opolu. Jest też scenarzystą, autorem "Cantobiografii" (taka nazwa) Jana Pawła II "Santo Subito" z muzyką Piotra Rubika (koncert ten emitował Polsat w kwietniu 2009 r.) i poetą - wydaje tomiki wierszy, a ostatnio ukazała się jego książka "Życie jest piosenką" (Kraków, Znak 2014).

Dodajmy (czego nie ma w sieci), iż pośród tysiąca jego tekstów piosenek znajduje się kilkanaście do pieśni i piosenek żydowskich - tradycyjnych bądź kompozycji Kozłowskiego-Kleinmana - wykonywanych, ze scenicznym udziałem Cygana, na koncertach i festiwalach, m.in. w ramach Festiwalu Muzycznego im. Krystyny Jamroz w Busku-Zdroju w 2004 roku, w ocalałych murach małej synagogi w Pińczowie, w niepowtarzalnej scenerii i atmosferze. Nagrano je na płytę "Leopold Kozłowski - ostatni klezmer Galicji" (2002). Program doskonałego koncertu pn. "Rodzynki z migdałami" (to przewodnia piosenka, też ze słowami Cygana) kilkakrotnie emitowała Telewizja Polska. Do dnia obecnej premiery w Teatrze Polskim trwałam w przekonaniu, że te akurat przepiękne piosenki, jak "Piątkowy wieczór", "Najmłodsza się wydaje", "Drzewka Kazimierza", "W tych miasteczkach już nie ma nas" ukazują szczególny talent Jacka Cygana, jego wrażliwość poetycką, kulturę wykonawczą, umiejętność wytwarzania nastroju. Okazuje się, że byłam w błędzie.

Przedstawienie "Cygan w Polskim", według scenariusza i w reżyserii bohatera wieczoru, utrzymane jest w obcej teatrom konwencji estradowej składanki, która wymaga konferansjerki, gwiazdy, piosenek i skeczy. Skeczy w Polskim nie ma, lecz ich funkcję pełnią dwa przerywniki mówione: "Poemat na temat brzucha" (wyrecytowany pieczołowicie przez aktora Szymona Kuśmidra) i rymowana gawęda "Podpory baru". Ich tytuły niechaj starczą za komentarz. Konferansjerkę prowadzi Jacek Cygan; poczucia humoru i wdzięku nie można mu odmówić. Wstawia zręcznie anegdoty o Wielkich Odeszłych: Gustawie Holoubku, Agnieszce Osieckiej, Jonaszu Kofcie (dwie piosenki do jego słów figurują w programie). Równocześnie tworzy niezbyt stosowny moim zdaniem klimat prywatnego spotkania z fanami własnej twórczości, którzy znać winni co najmniej sto piosenek z owego tysiąca, jakie napisał. Wyświetlane na tylnym ekranie rękopisy śpiewanych tekstów - to scenograficzne tło, a zarazem (trudno zaprzeczyć) dowód próżności ich autora.

Program ma gwiazdę. Jest nią Andrzej Seweryn. Pojawia się na otwarciu i zamknięciu wieczoru, niejako firmując go dyrektorską powagą. Dobrze gra rolę artysty estradowego. Śpiewać nie umie. Ale znajduje w głosie takie środki, które pozwalają mu w przejmujący sposób, nieco chrapliwie interpretować "Pal" Lluisa Llacha, czyli bliższe hiszpańskiemu oryginałowi sławne "Mury" Jacka Kaczmarskiego, a później czułym tenorem młodego kochanka snuć (doprawdy pięknie!) wspomnienie utraconej miłości w "Martwych liściach Kosmy". Wśród pięciorga w sumie śpiewających aktorów wyróżnia się dramatyczną siłą i sceniczną prawdą Natalia Sikora w piosenkach Włodzimierza Korcza "Popołudnie" i "Jaka róża, taki cierń". Jednocześnie takie właśnie liryki, skomponowane przez profesjonalistów, jak Korcz czy Krzesimir Dębski ("Czas nas uczy pogody"), wyróżniają się pod względem muzycznym. Piotr Rubik, który cieszy się szeroką popularnością, dla środowiska kompozytorskiego stanowi symbol "sakro-kiczu"; trzeba jednak przyznać, że prezentowana w Polskim jego sentymentalna (i świecka) "Jabłoń" nie popada w banał i ma pewne zalety.

Piosenkowa mądrość płynąca z tekstów Cygana i jego celne szlagworty są oczywiście nie do odparcia. Rzeczywiście życie przyrównać można do noweli ("Życie jest nowelą", przewodnia piosenka serialu Klan kompozycji Dębskiego) i rzeczywiście w wieku dojrzałym jesteśmy "za młodzi na sen, za starzy na grzech" ("Za młodzi, za starzy", piosenka Ryszarda Rynkowskiego). Nic dziwnego, że to się podoba i łatwo wzbudzić tzw. interaktywność widzów. Był na spektaklu w dniu 19 października rząd pań, który chichotał przy dowcipach brzusznych i barowych, rozmawiał zbiorowym głosem z Cyganem, podśpiewywał, falował niczym na Festiwalu w Opolu, na koniec domagał się bisu, a najlepiej powtórzenia wszystkiego od początku - program trwa niemal dwie godziny bez przerwy, więc imperatyw zabawy u pań wyglądał na przemożny. Konwencja estrady obejmuje też wywoływanie artystów do powtórnych ukłonów, czyli wymuszanie braw. Przeważnie występujący na brawa zasługują. Bardzo się starają. Mają dopracowane piosenkowe pointy.

Jednak moim zdaniem aktorskiemu kwintetowi kradnie przedstawienie kwintet wybornych muzyków. Wykonują zróżnicowane aranżacje, dialogują ze słowem, wydobywane dźwięki bywają równie, a może nawet bardziej wymowne niż treść tekstów. Śpiew trąbki idzie o lepsze ze śpiewem kontrabasu (tak!), perkusja wypełnia przestrzeń kolorami dziwnych stukotów i szelestów. Nie można więc orzec, że wraz z tą premierą Teatr Polski ześlizgnął się w komercję. Przedstawienia z żywą muzyką bardzo są kosztowne. Licencje na wykorzystanie utworów wydaje ZAIKS. Toteż powody wstawienia takiego tytułu do repertuaru Teatru Polskiego pozostają niejasne. Andrzej Seweryn w zamieszczonym w programie przesłaniu do widzów określa Jacka Cygana mianem "artysty słowa", a piosenkę lustrem historii i "odbiciem 40 lat przemian, jakie dokonały się w Polsce i w nas samych". Jeżeli akurat owe osiemnaście piosenek Ryszarda Rynkowskiego, Wiesława Pieregorólki, Jerzego Filara (oprócz wcześniej wymienionych), a także Jansona, Bacheleta i Powella miałyby być tym odbiciem, to jestem przeciw.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji