Artykuły

Niech żyje Dulska!

Premierowa widownia spektakl przyjęła entuzjastycznie, brawom na stojąco nie było końca. Nic dziwnego, przedstawienie jest barwne, dynamiczne, pogodne. Doje do myślenia, ale nie za bardzo, akurat tyle, żeby głowy zanadto nie przemęczyć. Pozwala zachować dobre samopoczucie wynikające z głębokiego przeświadczenia o słuszności własnych poglądów.

Jakiekolwiek by nie były. Po tej "Dulskiej" każdy może zostać przy swoich racjach, nawet wątpliwych, nawet głupich. Ogólnożyciowych. społecznych, moralnych. Rozgrzeszony przez mistrza Adama Hanuszkiewicza.

Autorski spektakl Hanuszkiewicza "Dulska" (wymowne, że nie "Moralność pani Dulskiej") jest apoteozą tytułowej bohaterki, osoby od której nazwiska wszedł do polszczyzny wysoce pejoratywny epitet: "dulszczyzna". Apoteoza - może to za wiele; czytelna i niewątpliwa jest jednak chęć zrozumienia. I wybaczenia. Broni przecież Dulska wartości bezdyskusyjnej: rodziny. A że broni w sposób szczególny, rzecz druga: cel uświęca środki, gdzie Zbyszko drwa rąbie, tam z Hanki wióry lecą, gotówka jest dobra na wszystko, wszystko można sprzedać, wszystko można kupić. I nic w tym złego, nagannego, zda się powiadać reżyser. Zupełnie nie o tym, dokładnie przeciwnie pisała Gabriela Zapolska: szydziła, kpiła z Dulskich, wiedziała, że przyzwolenie na zło jest ziem. Nie wie o tym Hanuszkiewicz. Albo udaje, że nie wie. Bo milo jest być oryginalnym, kontrowersyjnym, efektownym. Mistrzem. Nawet za cenę kłamstwa: relatywizm moralny nie ma nic wspólnego z tolerancją, zrozumieniem i innymi białymi uczuciami. A w tym przedstawieniu ma, i to dużo.

Zgnile to intelektualnie jajo opakował Hanuszkiewicz bardzo starannie i kolorowo. Niezbyt skomplikowaną intrygę "Moralności pani Dulskiej" - przepraszam, "Dulskiej" - poszatkował zgrabnymi, melodyjnymi (muzyka Andrzeja Zylisa) piosneczkami-komentarzami, teksty Feliksa Forberta-Kaniewskiego i Marcina Sosnowskiego). Zabieg ten skutecznie zamazał idiotyczny, pomysłowiczowski sens całości: gdyby kuplety owe były wykonywane mocniej, bardziej dramatycznie, byłyby nie tylko ozdobnikami, ale prawie brechtowskimi songami. Do tego jednak reżyser nie dopuścił - takie ujęcie obróciłoby się przeciw z góry przyjętej tezie: Dulska jest w gruncie rzeczy solidną, stanowczą mieszczką o wyrazistym kręgosłupie moralnym (cóż Z tego, że swoistym...). I taką postać gra Danuta Markiewicz. Aktorka jest zdecydowana, groźna, władcza, momentami niepewna - ale cały czas ironiczna wobec kreowanej przez siebie postaci. Bardzo dobra rola. W ogóle aktorstwo jest mocną stroną przedstawienia. Aktorki Alicja Kochańska-Krauze (Hesia), Aleksandra Godlewska (Mela), Wiesława Niemaszek (Juliasiewiczowa), Magdalena Woźniak (Hanka), Hanna Wolicka (Tadrachowa), Krystyna Jędrys (Lokatorka) konsekwentnie, z większą lub mniejszą zręcznością dystansowały się od postaci, graty do widowni. Nieomalże puszczały oczka do publiczności. Z innego przedstawienia był jedynie Dariusz Poleszak (Zbyszko) zbyt często, prawie cały czas utożsamiał się ze swoim bohaterem i przeżywał, przeżywał, przeżywał. Wbrew intencjom reżysera, który chciał powiedzieć (oprócz głupoty iż moralność jest względna) także: to jest teatr, to są komedianci, żadne tam naśladownictwo życia. Szczególną komediancką maestrią popisał się Władysław Jeżewski w małej-dużej roli Dulskiego oraz Irena Te-lesz w wyrazistym, ostrym epizodzie Kucharki.

IV dawnych przedstawieniach Hanuszkiewicza podkreśleniu umowności, teatralności, służyły m.in. niezwykłe rekwizyty: hondy w "Balladynie", drabina w "Kordianie". W "Dulskiej" na rodzinne pokoje Tadrachowa wjeżdża drabiniastym wozem; najwyraźniej przyszła pora na skrzyżowanie hondy i drabiny. Czerwono bordowy salon (scenografia Xymeny Zaniewskiej i Mariusza Chwedczuka) obramowany jest czerwonymi żarówkami, które co pewien czas mrugają - do widzów, jak w lunaparku albo lupanarze. Albo jak w teatrze.

Przedstawienie kończy się efektownym, brawurowym kankanem (choreografia Bogdana Jędrzejaka). Dlaczego, skąd kankan? Nieważne, ważne, żeby było weselej. Teatr łatwego oddechu jest bardzo potrzebny. Byleby się tylko nie stroił w intelektualne piórka. Jak Mistrz...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji