Artykuły

Dulszczyzna ratalnie potępiona

"Moja pani, na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział" - wygłasza swoją dewizę życiową Anielcia Dulska w wykonaniu ... Hanki Bielickiej. Antypatyczna Dulska wkracza na scenę znów w nowej interpretacji; już trzeciej. Ten ciekawy eksperyment ma swoje miejsce na scenie gorzowskiej. Rzadko zdarza nam się w teatrze - jednym teatrze - spotkać z tego rodzaju konfrontacją.

Zderzenie trzech interpretacji jednej postaci jest pomysłem interesującym, ale i dość ryzykownym. Ryzykownym i ... uciążliwym (a także chyba mało opłacalnym?) przede wszystkim dla reżysera tego rodzaju przedstawienia. Każda nowa interpretacja ma w całości spektaklu swoje konsekwencje i niemożliwe jest dosłowne "wsadzenie" np. Niny Andrycz i jej Dulskiej w przedstawienie opracowane i przygotowywane np z Aleksandrą Grzędzianką-Chamiec. Zmiana interpretacji głównej postaci scenicznej pociąga za sobą nie tylko zmianę (w pewnych granicach przynajmniej) koncepcji reżyserskiej, ale i interpretacji pozostałych postaci drama, tu. Stefania Domańska - reżyser "Moralności" w teatrze gorzowskim - musiała swój spektakl podstawowy (z obsadą gorzowską opracować na tyle elastycznie, aby było możliwe wprowadzenie doń i Niny Andrycz i Hanki Bielickiej. Jednocześnie musiała stworzyć przedstawienie na tyle spójnie, aby poszczególne interpretacje nie rozsadzały ram podstawowych, nie były czymś z zupełnie innego świata, innej stylistyki. Mimo różnych interpretacji Dulskiej stylistyka przedstawienia musiała pozostać ta sama Tak więc p. Domańska zamiast przyjechać do Gorzowa raz, przyjechała trzy razy; miast "zrobić" jedna. Dulską "zrobiła" trzy.

Zamierzenie dość karkołomne, ale interesującą i efektowne. Karkołomne głównie ze względu na aktorki kreujące Dulską: Nina Andrycz, Aleksandra Grzędzianka-Chamiec i Hanka Bielicka. Zderzenie nie tylko trzech różnych - całkowicie różnych - indywidualności aktorskich, ale i tradycji teatralnych, stylistyki, stosunku do tekstu literackiego, warsztatu, konwencji itp. O Dulskiej wszyscy coś wiemy, wszyscy ją dobrze znamy. Znamy stereotypowo, a więc niegroźnie. Jako pewien symbol literacki. -Tylko literacki. W zaprezentowanym na scenie gorzowskiej rysunku postaci najważniejsze wydały mi się dwie sprawy Pierwsza to podejście reżysera do dramatu. Proste, bezpretensjonalne, pełne zaufania do tekstu Zapolskiej, ale jednocześnie w pełni świadome zaszłych zmian. Bo Dulska się zmieniła. W miarę upływu czasu straciła swą szablonowość, zyskała nowe cechy. "Chce my ją przystopować do dnia dzisiejszego", ale nie zauważamy, że ona przystosowała się sama Znalazła nie tylko społeczne, ale i wewnętrzne, swoje własne racje postępowania. Tak samo więc łatwo spotkamy Anielcię Dulska w M-x, jak w dawnej mieszczańskiej kamienicy lwowskiej czy krakowskiej Taki sam swąd dulskiej moralności przenika z nowych osiedli czy willi jak z dawnych kamienic. Jaka jest Dulska?

W świetle trzech interpretacji gorzowskich bez trudu odpowiemy na to: pytanie, podkreślając przede wszystkim jej przeistoczenie z rozlazłego, babsztyla i megiery w kobietę. Dulska stała się niebezpieczna w momencie ukrycia brudu zewnętrznego we wnątrz. Schludnie ubrana, o pewnym wdzięku i jeszcze kobiecych "porywach" wygłasza swoje aksjomaty z pełnym przekonaniem. Pierwsza zburzyła szablonowy wizerunek Dulskiej Nina Andrycz. Jej Anielcia jest nie tylko kobietą przystojną ale i inteligentną. Jest niebezpieczna i groźna, gdyż dysponuje pewnym urokiem osobistym, gdyż ze swojej kobiecości zrobiła atut w wygrywaniu spraw istotnych.

Dulska Aleksandry Grzędzianki to matka, matka kochająca złą miłością, ale też posiadająca swe usprawiedliwienie. Macierzyństwo wszakże wiele usprawiedliwia! Dulska Hanki Bielickiej to istny tajfun działający w imię swoiście pojętej etyki. Pełna temperamentu, krzykiem zagłuszająca ów cień niepokoju który coraz pojawia się w rozmowach ze Zbyszkiem. Jedynie Zbyszek podważa jej racje, nadając jej słowom dwuznaczność Różne Dulskie, różne odcienie tego samego problemu. Trzy interpretacje, które zderzone ze sobą w ramach jednego spektaklu, ustawione w tej samej przestrzeni scenicznej, w tym samym ciężkim i dusznym salonie mieszczańskim tworzą pełny obraz tego, co dzisiaj nazwalibyśmy kołtuństwem, dulszczyzną. Obraz tym groźniejszy, że nie pozbawiony cech pozytywnych, niejednostronny, ludzki.

Eksperyment pokazania Dulskiej w trzech odmiennych interpretacjach aktorskich zasługuje ze wszech miar na uwagę i kontynuację. Taka konfrontacja umożliwia nie tylko zobaczenie znakomitych aktorów bezpośrednio na scenie, ale także otwiera jakby nowe perspektywy spojrzenia na pewne symbole i stereotypy literackie, niewątpliwie je ożywiając i uaktualniając. daje wszechstronniejszy i pełniejszy obraz danej postaci scenicznej niż kreacja jednego aktora. Możliwość porównania emploi teatralnego aktorów, wskazuje jak żywą i chłonną musi być reżyseria. O tym, że eksperyment gorzowski jest w pełni udany świadczy obecność tych samych widzów na trzech spektaklach Dulskiej. Wielu jest takich, którzy przyszli obejrzeć i Ninę Andrycz i Aleksandrę Grzędziankę-Chamiec i Hankę Bielicką. Myślę, że warto z tego wydarzenia stworzyć pewną tradycję sceny gorzowskiej. Może zamiast owych corocznych Konfrontacji?... Dobrą okazją do powtórzenia tego eksperymentu jest "Nora" Ibsena, którą Teatr Osterwy ma zamiar zaprezentować w tym sezonie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji