Artykuły

Kołtuństwo niepozorne

Wcale nie w przydeptanych papuciach wcale nie herod-baba, nie flejtuchowata i obłudna kobieta, ale po prostu - matka, żona i opiekunka domowego ogniska. Czy taki obraz pani Dulskiej wynieśliśmy z omówień szkolnej lektury, z widzianych dotąd inscenizacji dramatu Zapolskiej? Przywykliśmy do tego, że straszliwa Dulska to monstrum nienaturalne, a symboliczne.

Tymczasem na scenie BTD pojawia się całkiem miła starsza pani, której zasady i mentalność są zwyczajnie zgodne z powszechnie przyjętymi i tyleż samo w niej mieszczańskiego kołtuństwa, co w innych postaciach. Chorowita Mela (K. MICHEL) nie jest tu bowiem udręczoną dobrą duszą, ale po prostu mocno afektowaną panieneczką. Milczący Dulski (J. FITIO) nie tyle milczeniem się odcina, co po prostu nic go domowe ceregiele nie obchodzą. I Hanka (M. PERETA) też nie jest zabiedzonym choć hożym dziewczęciem wiejskiego pochodzenia, lecz całkiem przystojną panienką z "kuchennej sfery". Wprawdzie wdała się w niefortunny romans, ale swoją wartość zna.

A najbardziej różny od przyjętego szablonu Dulskich wydaje się w koszalińskim wystawieniu Zbyszek (J. KUSZEWSKI), w którym decyzja ożenku z uwiedzioną służącą bierze się nie tyle z przebłysku antymieszczańskiego buntu, co raczej ze złośliwości rozpuszczonego i rozłajdaczonego synalka próbującego chociaż w ten sposób dokuczyć rodzince, która od dawna nudzi go swą przykładnością.

Co dały te interpretacyjne innowacje wprowadzone przez reżysera - Jarosława KUSZEWSKIEGO? Dały przede i wszystkim wrażenie kołtuństwa o tyle I bardziej wszechwładnego, że w niepozornej postaci: ukrytego w zwyczajnych i dobrych i troskliwych matkach rodzin, w ich ambitnie wychowywanych dzieciach, w mieszczaństwie żyjącym godnie i przykładnie. Kołtuństwa dalekiego od szablonu "dulszczyzny" wyśmiewanej przez współczesnych kołtunów.

"Moralność pani Dulskiej" dzieje się na koszalińskiej scenie wiernie z pierwowzorem dramatycznym. Efekt pozwalający zaliczyć to przedstawienie do niekonwencjonalnych odczytań powszechnie znanego tekstu Zapolskiej uzyskał reżyser nie za pomocą - wychodzących już zresztą z mody - cięć i przestawień tekstu, lecz zwyczajną i rzetelną analizą postaci, świadomie wykorzystanymi naturalnymi predyspozycjami aktorów, doskonale funkcjonalną dla reżyserskiej koncepcji, a świetna teatralnie scenografią Janusza TARTYŁŁY. Jednym zdaniem: podstawowymi środkami teatralnego działania.

Wprawdzie przedstawienie premierowe, nie było wolne od skaz (przykład: zupełnie niesprecyzowany finał spektaklu), wprawdzie zdarzały się aktorskie niekonsekwencje i nieporadności, ale też nie brakowało scen zagranych brawurowo. (Np. Dulska (B. GRUDZlŃSKA) - Juliasiewiczowa (E. NAWROCKA) w akcie III, czy Dulska - Zbyszek w akcie I). Wydaje się, że w tym spektaklu, typowo rozwijającym się wraz z wielokrotnością przedstawień, zaspokoją swoje wymagania widzowie dorośli, a młodzież przekona się, że przygotowano dla niej nie katorżnicza lekturę, a żywe i inteligentnie prowadzone widowisko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji