Sitcom mało strawny
"Klub Hipochondryków 2, czyli coś dla ducha" w reż. Wojciecha Malajkata w Teatrze Syrena w Warszawie. Pisze Paulina Sygnatowicz w Życiu Warszawy.
W trakcie przygotowań do premiery "Klubu Hipochondryków" dyrektor teatru Syrena Barbara Borys-Damięcka wyznała, że myśli o stworzeniu teatralnego serialu. Po trzech latach oglądać możemy drugi odcinek sitcomu pt. "Klub Hipochondryków 2, czyli coś dla ducha".
Robiący muzyczną karierę Leo (Zbigniew Zamachowski) - gej, dla którego niedoścignionym wzorem jest Elton John - mieszka w Londynie w odremontowanej kamienicy. Wraz z bratem Tomem (Piotr Polk) i ich przyjacielem Kenem (Wojciech Malajkat) musi się zmierzyć z obecnością w domu ducha. Tym razem hipochondria głównych bohaterów zepchnięta została na drugi plan.
Wszystko rozgrywa się w funkcjonalnej i dopracowanej do najdrobniejszych szczegółów scenografii rzadko pracującego w teatrze Allana Starskiego. A szkoda, bo to solidna firma.
Autorka ukrywająca się pod pseudonimem Maggie W. Wrightt Magda Wołłejko, umieszczając akcję w Londynie, nie zapomniała o pracujących tam Polakach. Mamy więc dozorcę domu - Alberta (Jacek Pluta), który wygląda wypisz wymaluj jak hydraulik ze znanej reklamy, i jego zwariowaną siostrę Apollinę (Izabella Olejnik).
Rodzeństwo wpada na znakomity pomysł zarobienia pieniędzy i jak to u Polaków bywa nie potrafi się dogadać w najprostszych sprawach. I autorce, i aktorom udało się z wyczuciem i humorem sportretować polską mentalność. To wyjątek, bo dowcipy w tej sztuce są raczej żenujące, a cała intryga niespecjalnie oryginalna. Jak to w sitcomach bywa.
Spektakl ratuje aktorstwo. Zbigniew Zamachowski, wykorzystując stereotypowe myślenie o homoseksualistach, znakomicie buduje postać Leo. Nie przekracza cienkiej granicy pomiędzy komizmem postaci a parodią.
Pozostali aktorzy też grają z wyczuciem komediowego stylu, co powoduje, że często niesmaczne dowcipy stają się strawniejsze.
Brawami została nagrodzona scena, w której Zamachowski i Malajkat próbują przypomnieć sobie, jacy to znani aktorzy prowadzą restaurację, mając oczywiście na myśli samych siebie (wraz z Markiem Kondratem i Bogusławem Lindą założyli sieć popularnych pubów Prohibicja).
Czy zatem teatralnego sitcomu ciąg dalszy nastąpi?