Artykuły

Operetka metafizyczna

"Happy days" w reż. André Hübnera-Ochodlo w Teatrze Atelier w Sopocie. Pisze Aleksandra Rudzińska w Głosie Wybrzeża.

Teatr Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie rozpoczął w sobotę świętowanie 15-lecia swojej działalności od operetki metafizycznej Happy Days Samuela Becketta. W rolę głównej bohaterki Winnie wcieliła się Bogusława Schubert, a na niewidocznym kontrabasie przygrywał Adam Żuchowski. Nad formą i treścią rozważań nad ludzką egzystencją czuwał André Hübner-Ochodlo.

Winnie, starzejąca się kobieta, traci wzrok i nadzieję na bycie kochaną. Po pas zakopana w piasku, na kompletnym pustkowiu, każdy dzień zaczyna tak samo. W życiowych rozterkach towarzyszy jej wielka skórzana torba i stary parasol. No i Willie, ukryty w dziurze kontrabas, jedyny słuchacz kobiecych zwierzeń i obiekt jej miłości. To właśnie jest takie cudowne, że człowiek przystosowywuje się do nowych warunków - oznajmia Winnie. Z wielkim entuzjazmem i z jeszcze większą lupą przystępuje do odczytania złotej myśli kolejnego szczęśliwego dnia. Okazuje się jednak, że jest to tylko Absolutnie Niezawodna Czysta Żywa... Szczeć Wieprzowa. Winnie zdaje sobie sprawę z tego, że żywot ludzki jest ulotny, a los niepewny. Mimo że nie wie, co to właściwie jest wieprz, nie poddaje się, trwa. Willie rozbrzmiewa pieśnią Usta milczą, dusza śpiewa, a ona śmieje się. Po chwili Winnie, uzbrojona w wędkę i rozpaczliwy krzyk, dźga bezlitośnie kontrabas i każe mu się czołgać. Ach, tak mało do powiedzenia, tak mało do zrobienia i tak wielki lęk czasami (...) że dni mijają, niektóre dni, całkiem mijają, dzwonek dzwoni i nic albo prawie nic nie zostało powiedziane, nic albo prawie nic nie zostało zrobione. Winnie pogrąża się w piasku coraz bardziej. Teraz na filmowym projektorze widać jedynie jej ruchliwe oczy i usta. - Bohaterka ma unieruchomioną szyję, a ponadto przytłacza ją wojskowy hełm - oświadczył André Hübner-Ochodlo, reżyser sztuki. - Może już tylko patrzeć i mówić.

Mówić, ale co? Bo przecież tak mało jest rzeczy, o których można mówić, więc mówi się o wszystkim. I nie pomoże ani modlitwa, ani zu-zu-zu pilniczka.

Niewiele już zostało do dzwonka na sen. Winnie wciąż, niczym osesek, czeka na butelkę mleka. Domaga się potwierdzenia, że ktoś jeszcze jej słucha, że nie jest sama. I tak jest to szczęśliwy dzień. Mimo wszystko. Znowu szczęśliwy dzień.

- Każdą kobietę, niezależnie od wieku, gnębią podobne rozterki - wyznała Bogusława Schubert, odtwórczyni Winnie. - Jednak, mimo świadomości kresu, przebywa drogę swojego życia. I właśnie ta droga jest ważna.

Samuel Beckett, autor Happy Days, był pod silnym wpływem egzystencjalizmu. Fascynacja śmiercią uwidaczniała się w jego licznych dziełach, takich jak np. Czekając na Godota. Operetka Happy Days uświadamia nam to, że, jak mawiał Sartre, Egzystencjalizm jest humanizmem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji