Artykuły

Spotkanie z Dulskimi

ZAPOLSKA do Stanisława Janowskiego pisała w końcu października 1906 roku: "Zabrałam się do pisania sztuki i mam kilka scen". Już 14 listopada sygnalizowała: "Dziś w ciężkich boleściach ukończyłam Dulską". Niewątpliwie, owe boleści były zarówno przenośnią gorączki twórczej, jak też stwierdzeniem stanu faktycznego - pisarka wówczas chorowała. Ale, powiedzieć można, iż faktycznie dramat rodził się w doskonałym tempie.

"Pisałam tę sztukę prawie nieprzytomna z osłabienia, ale pisałam, bo chciałam mieć na kurację (...) Patrz głębiej, nie przez śmiech ludzi, których bawi seria konceptów. Tam zakończenie jest główną wagą - ten krzyk rozpaczy Meli (...) Zwróć uwagę jak gładko tam się spełniają zbrodnie. Może ten ton nie będzie się Panu podobał, ale widzi Pan, ja zawsze hołdowałam prawdzie życiowej, to jest temu, co daje życie - momentom brylantowego piękna i smutnego zła. I nie można jednego od drugiego oddzielać, bo wtedy nie będziemy się rozumieć - my ze sceny i my ze sali" - tak pisała w liście do Lorentowicza. O Zapolskiej mówiono, iż była pierwszą, która polski teatr doprowadziła do wrzenia. Zapewne. Również swoją Dulską. Ale także pamiętajmy i to, że z biegiem lat tragizm, który tak mocno podkreślała autorka, bladł, rozpływał się, schodził na plan drugi wobec elementów farsy, w obliczu znakomicie nakreślonych cech (czy raczej wad) drobnomieszczańskich, kołtunerii, wreszcie wobec wielkiego pola dla popisów aktorskich. A przecież Kornel Makuszyński powiedział kiedyś bardzo trafnie, że u nas kołtuństwo jest chore na długowieczność. Tak, tak, to prawda. Ta choroba szerzy się epidemicznie również dziś.

Tych kilka uwag o "Moralności pani Dulskiej" niech zakończy jeszcze taka informacja, tycząca śmierci Zapolskiej, tragicznej, żałosnej, z niemal teatralną scenerią "autorstwa" hienowatej rodziny i świętych głosów oburzenia: "Na cmentarz odprowadziła ją jedynie garstka najbliższych. Pogrzeb odbył się na koszt miasta, przewidywano złożenie zwłok czasowo w grobowcu Marii Konopnickiej. W ostatniej chwili jednak zaprotestowała krewna i przyjaciółka Konopnickiej - aktorka Maria Dulębianka. Motywacja odmowy była jakby żywcem przeniesiona z "Moralności pani Dulskiej". Janowski tak to komentuje: Był to chyba protest słuszny. Tak różne charaktery nie mogły, nawet po śmierci, spoczywać obok siebie". Notabene, gdy w obce ręce trafiały bezcenne dzieła gromadzone przez Zapolską, m.in. drzeworyt Gauguina, nikt nie troszczył się o szczątki zmarłej.

O "Moralności pani Dulskiej" napisano tomy dysertacji poważnych, mniej serio, a sama Gabriela Zapolska kontynuowała ten wątek i z tą rodziną. Przypomnijmy, że w 1944 roku lubelski teatr już wystawił ten dramat, a zaraz po nim, zaprezentowano sztukę na wyzwolonej Pradze. Teraz będziemy znów mieli okazję spotkać się z rodziną Dulskich, 26 lutego, w Teatrze im. J. Osterwy, premiera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji