Artykuły

Hipokryzja Gabrieli Z.

Inscenizacyjną konsekwencją strategii reżysera była przemiana salonu Dulskich w recepcję lub w jedną z "sypialni" luksusowego burdelu

"Dulska" w Teatrze Nowym jest kolejnym krokiem na drodze ku umuzycznieniu polskiej kia syki i uczynienia zeń repertuaru na miarę prowincjonalnej operetki. Bowiem Adam Hanuszkiewicz jest posiadaczem szczęsnej wiedzy, że wszystko jest musicalem. Cóż prostszego, niż zmienić w musical "Moralność pani Dulskiej", jeśli muzyczną formę narzuciło się już nawet "Lilii Wenedzie"?

Służąca, czyli wentyl bezpieczeństwa

Idea hanuszkiewiczowska była piękna: obronić Dulską przed tabunami pseudointerpretatorów, co mają ją za czarny, stęchlizną podszyty kołtuński na głowie i w sercu mieszczański charakter. A przecież ta zacna matrona, jak na głowę domu przystało, dba tylko o fizyczne i psychiczne wychowanie swojej przesadnie lumpującej się pociechy. Młoda służąca była traktowana - zdaniem Hanuszkiewicza - jako wentyl bezpieczeństwa dla eksplodującej męskości w najporządniejszych nawet domach. A więc hipokryzja Dulskej jest złudzeniem. W istocie tylko ona rozumie właściwie instynkt życia i potrafi znaleźć dla niego ujście. "To nie był żaden cynizm, ale celowe działanie. Jeśli potraktować tę sytuację bez uprzedzeń i obłudy, to proszę mi powiedzieć, gdzie młody chłopak w wieku Zbyszka mógł przed ślubem zacząć być mężczyzną? ". To nie Dulska, ale Zapolska w interpretacji Hanuszkiewicza, była zakłamaną moralistką. Jak było naprawdę? O tym mogą opowiedzieć już tylko starzy Polacy, którzy w Teatrze Nowym bywają rzadko.

Recepcja zamiast salonu

Inscenizacyjną konsekwencją strategii reżysera była przemiana salonu Dulskich w recepcję, ewentualnie w jedną z "sypialni" luksusowego burdelu. Związane są z tym łatwe do przewidzenia transformacje postaci, głównie żeńskich. Kim jest w tymi świecie sama Dulska? Strach powiedzieć.

Z purpurowymi tiulami kontrastują białe negliże aktorek, poduchy i pierzyny.. Ale najciekawszym elementem scenografii są czerwone żarówy, układające migotliwe szlaczki na ciężkich, udrapowanych materiach. I tak obok burdelu mamy rewię, dzięki czemu uzasadniony jest nawet brawurowy kankan, chociaż w wykonaniu kompromitującym raczej gatunek.

Dulska robi szpagat

Hanuszkiewicz w swoim konsekwentnym obnażaniu hipokryzji Zapolskiej odsłonił w Meli rys onanistki-sentymentalistki. która o swoich eksperymentach erotycznych opowiada we wcale zgrabnej arietce. Ekspresja samoświadomości, a raczej nieświadomości erotycznej Hesi przybiera postać rozpaczliwego niby-raperskiego wybryku, któremu towarzyszy wołające o pomstę do nieba taniec. Juliasiewiczowa w czarnej bieliźnie stoczy z białą Hanką walkę o duszę, a właściwie stan cywilny Zbyszka w dziwacznej pantomimie. Dulska w kankanie zrobi nawet szpagat, a reżyser zaśpiewa. Musical jest jednak formą pojemną jak worek, i cierpliwą jak publiczność teatru mistrza Adama, który ogłosił się prekursorem polskiego postmodernizmu. Za alibi mając musical i postmodernizm wyczyniać może już wszystko.

Aktorzy Hanuszkiewicza, w rolach skrojonych na podobieństwo drewnianych lalek o ograniczonych możliwościach ruchu (głową przede wszystkim), sprawiają się doskonale. Do pełni samozadowolenia przydałoby się jeszcze kilkanaście lekcji tańca dla średnio zaawansowanych.

A jednak trzeba wiele wysiłku, aby dobre samopoczucie zmienić w dzieło, które było by chociaż konkurencyjne w stosunku do produkcji nieodległej od Nowego - sceny Teatru Syrena. Zdrowa to, wewnątrz-dzielnicowa konkurencja. "Dulska", trzeba to przyznać, wygrywa z rewiopodobnymi dziełkami instytucji stacjonującej przy ulicy' Litewskiej. Jednak z niczym więcej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji