Na aktorskiej patelni
- Aktor co jakiś czas potrzebuje takiej roli, w której przez godzinę i dwadzieścia minut bez przerwy jest na scenie i gra bez taryfy ulgowej - w ten sposób Tadeusz Drzewiecki tłumaczy powód, dla którego wyreżyserował "Ścisły nadzór" Jeana Geneta w Gnieźnie. - Na takiej scenicznej "patelni" sprawdzają się tylko dobrzy aktorzy.
Akcja "Ścisłego nadzoru" toczy się w celi więziennej. Mówi o systemie wartości w tym specyficznym środowisku i dojrzewaniu, jakiemu poddawani są więźniowie w towarzystwie zbrodniarzy. Autor napisał ją na podstawie własnych przeżyć, jako że sam miał często do czynienia z wymiarem sprawiedliwości i więziennictwem.
Tadeusz Drzewiecki zaprosił na scenę trzech kolegów - aktorów Teatru imienia Aleksandra Fredry. Wraz z nim grają: Bogusław Ferenc, Michał Frydrych i Andrzej Malicki. Opiekę artystyczną nad spektaklem sprawuje Tomasz Szymański. Przedstawienie przygotowano w ramach Sceny Inicjatyw Aktorskich. - Pomysł chodził za mną prawie rok - wspomina T. Drzewiecki. - Stale jednak nie było czasu na jego realizację. Wreszcie się udało, w czym bardzo pomogli nam koledzy.
Na scenie "Ścisłego nadzoru" nie ma żadnych dekoracji. Zamiast nich "grają'' piętrowe łóżka i odrutowana lampa. Te nieodłączne atrybuty więzienne wypożyczył teatrowi naczelnik więzienia w Gębarzewie. Dzięki temu nie trzeba się było uciekać do podróbek. Również więzienne ubrania i strój strażnika są autentyczne, bo używane obecnie w zakładach karnych. Skazani na przebywanie ze sobą więźniowie odtworzonej na scenie celi próbują walczyć z ponurą atmosferą więzienia, lecz okazują się bez szans. Zło triumfuje.
Spektakl przedstawiono publiczności z Gniezna i Poznania w niedzielę. Kolejne przedstawienia mogą się odbyć na zamówienie widzów. Być może zostanie wystawione także na jednej ze scen Poznania.
