Artykuły

Dulszczyzna ponadczasowa

Ignacy Gogolewski - aktor, reżyser teatralny i telewizyjny -przygotowuje w Teatrze im. A. Mickiewicza "Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej. Premierę zapowiedziano na sobotę.

Tadeusz Piersiak: W latach 70. dyrektorował Pan po sąsiedzku w Teatrze im. S. Wyspiańskiego w Katowicach. Czy zaglądał pan również do Częstochowy?

Ignacy Gogolewski: Żałuję, ale to mój pierwszy kontakt z częstochowskim teatrem. Tak więc premiera pod każdym względem. Poprzednia dyrekcja teatru zapraszała mnie do udziału w wystawianym na tej scenie "Horsztyńskim", ale nie doszło do tego. W Częstochowie oczywiście już bywałem. Nie tak dawno miałem spotkanie w Ośrodku Promocji Kultury "Gaudę Mater", gdzie z przyjemnością prezentowałem utwory poetyckie. Później razem ze słuchaczami odbyliśmy miłą obustronnie pouczającą rozmowę o sprawach teatru. Poza tym Częstochowa to przecież miasto odwiedzane przez tysiące pielgrzymów, nie tylko z Polski. Wśród pątników i ja podążałem do Polskiego Watykanu...

Jeśli jest to pierwszy Pana kontakt z naszym teatrem, to myślę, że przyjemny...

- Dopiero uczę się tego teatru. Mam nadzieję przekazać kolegom szczególnie młodym - jak najwięcej ze swoich doświadczeń. Cieszę się, że wspomaga mnie w tym Emilia Krakowska, z którą wielokrotnie współpracowałem, a w moim przedstawieniu kreuje główną postać.

Wróćmy jeszcze do Pańskich dyrektorskich doświadczeń. Sądzę, że na ich podstawie może Pan zabrać głos w dyskusji o teatralnej prowincji. Czy prowincjonalność wyznacza odległość od stolicy?

- Gdziekolwiek byłem: w Katowicach czy w Lublinie, nigdy nie poddawałem się takiemu myśleniu. Prowincja jest bardzo często w Warszawie. Prowincjonalność rodzi się wtedy, kiedy Lublin czy Częstochowa uznają się za prowincjonalne, kiedy prowincjonalizm pojawi się w ludziach tu mieszkających. Przeszedłem się któregoś wieczoru po 22.00 Alejami i zobaczyłem, że Często-

chowa żyje o tej porze. To nowoczesne miasto, z pięknymi wystawami i znakomitą organizacją ruchu. W przeciwieństwie do Warszawy, która pod tym względem jest prowincjonalna. Wczoraj 1,5 godziny jechałem przez centrum, zanim wydostałem się na trasę katowicką. Był Pan aktorem-dyrektorem. Zrezygnował Pan z tego połączenia, bo uznał Pan, że niezbyt sprawdza się w praktyce?

- Jeśli kierowania teatrem podejmuje się osoba czynna zawodowo jako reżyser czy aktor, to będzie to ze szkodą dla jej kariery artystycznej. Uniemożliwia to przyjęty zakres obowiązków. Również i ja mniej grałem, mniej reżyserowałem. Trzeba przecież pogodzić interesy wszystkich w teatrze. Chyba że pracuje się wyłącznie na siebie: gra, reżyseruje.

Do realizacji "Moralności pani Dulskiej" udało się Panu zaprosić znakomity zespół realizatorów.

- Grają aktorzy tego teatru, ale to rola tytułowa zadecyduje o spektaklu. Teatrowi - nie mnie - udało się zaprosić znakomitego scenografa Józefa Napiórkowskiego. Świadczy to o sile przebicia teatru; zdaje się, że Napiórkowski przyjechał z zagranicy. Pracujemy razem pierwszy raz, ale ten kontakt jest bardzo optymistyczny.

"Dulska..." była w historii polskiego teatru realizowana w bardzo różnych konwencjach. Jaki będzie Pański spektakl w Częstochowie?

- Rzeczywiście - Hanuszkiewicz zrobił nawet musical. Ja wierzę autorce; literatura musi zostać uszanowana. W prowadzam tylko niewielkie zmiany i

minimalne skreślenia. "Moralność pani Dulskiej" to sztuka łatwa i trudna. Łatwa, bo hasło "dulszczyzna" jest znane wszystkim. Trudna - z tego samego powodu - bo co znaczy "dulszczyzna" w 1997 roku? Ale jest to utwór ponadczasowy. Minął wiek, a ta problcmatykajest niesłychanie aktualna. Sztuka zadaje pytanie szczególnie ważne chyba właśnie dziś: mieć czy być. Dulska chce mieć za wszelką cenę. W swoim przedstawieniu chcę przekazać to pytanie widzom. Jestem przekonany, że znajdzie się wielu na widowni, którzy mimo wszystko po-zostają przy filozofii - być. Choć dzisiejszy dzień skłania na każdym kroku, aby mieć i jeszcze raz mieć.

Jak Pan powiedział, Emilia Krakowska jest niewątpliwą gwiazdą powstającego spektaklu. Czy przygotowujecie dublerkę jej roli?

- Emilia Krakowska będzie grała wszystkie przedstawienia - bez niej ta "Dulska..." nie istnieje. Cały zespół stara się, żeby spektakl przemówił do widzów, szczególnie tych młodych, którzy powinni zapoznać się z utworem i zapamiętać go, wyciągnąć wnioski. Wszystkich widzów: i dorosłych, i młodych zapraszam już dzisiaj na przedstawienia.

Nie zobaczyliśmy Pana w "Horsztyńskim". Kiedy więc będziemy mieli okazję podziwiania Pana aktorstwa na naszej scenie?

- Tak się składa, że dyrektor Perepeczko zaprosił Teatr Polski z "Krzesłami" Ionesco. Gram tam obok Niny Andrycz. Wystąpimy prawdopodobnie w początkach przyszłego roku.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji